15.

480 21 1
                                    

Siedziałam nad otwartą szafą już prawie płacząc, bo ja tak na prawdę nie miałam ubrań na lato..

ZNOWU PRZYTYŁAM.

Spojrzałam na przyjaciółkę, która zagapiona w telefon leżała na moim łóżku, a przecież miała mi pomoc..

- Kinga nie mam ubrań - mruknęłam patrząc na swoje ulubione spodenki
- Pierdolisz, przecież masz całą szafe - spojrzałam na nią i pokręciłam głową - Boże laska ja nie wiem czemu ty pakujesz się na ostatnią chwile.. w nocy wyjeżdżamy, a Ty teraz o godzinie 12 się pakujesz!
- Nie miałam czasu - westchnęłam

Taka prawda, nie miałam czasu. Mama załatwiła mi prace w biurze SBM i odkąd wróciliśmy ze Świebodzina chodzę tam regularnie i pomagam wypełniać jakieś papiery bądź pomagam Pani Klaudii ogarniać koncerty niektórych artystów.
Dziwie się mamie, że wracając stamtąd ma jeszcze sile na cokolwiek, bo ja nie mam jej ani trochę.
- No tak, praca - zaśmiała się na co zmierzyłam ją wzrokiem - No to chodź na zakupy jakieś szybkie..
- Tak! To jest pomysł! - wstałam z ziemi kopiąc przy tym walizkę, aby się zamknęła - Ale muszę zadzwonić do rodziców

- Co tam Lena? Nie mam czasu - usłyszałam wnerwiony głos mamy i zastanawiałam się czy to dobry pomysł, aby zadać jej to pytanie..

Raz się żyje.

- Hej mamo, dasz radę mi przelać kasę jakąś? Bo nie mam ubrań w ogóle, przytyłam! Rozumiesz?! I nie mieszczę się w polowe ubrań.. - zaczęłam mówić szybko, żeby mi nie przerwała
- Kurde Lena teraz? Za godzinę Ci mogę wysłać, na prawdę nie mam teraz czasu. Mamy jakieś spotkanie z zagranicznymi typami, z którymi nie idzie się dogadać w ogóle! - zasmialam się cicho
- Dobra zapytam taty, jak coś będę czekac na Ciebie. Pa! - rozlaczylam się i wybrałam kolejny numer dosłownie powtarzając wszystko to samo, tyle, że tata zgodził się i po chwili pieniądze miałam na koncie wiec mogłam iść na zakupy

- Już? - zapytała Kinga, gdy wychodziłyśmy już z ostatniego sklepu
- Tak, jedziemy do mnie. Muszę to wyprać - mruknęłam
- Żartujesz? Przecież Ci nie wyschnie...
- Kinia jest 30 stopni na dworze, wyschnie - zasmialam się, a dziewczyna zrezygnowana ruszyła w kierunku swojego samochodu.

Plus to mieć przyjaciółkę, która już zdała prawko.

- Śpisz u mnie? - zapytałam, gdy siedziałyśmy w ciszy w samochodzie
- A muszę? - skrzywiła się po czym się zaśmiała - Nie no, mogę .. ale to musimy jechać teraz do mnie po rzeczy
- Luz stara - mruknęłam patrząc w telefon i odpisując na wiadomość
- Jak w ogóle z Julkiem? Będzie co ?
- Nie wiem, spotykamy się na razie chyba jako przyjaciele.. jest serio spoko chłopakiem ..
- Może na tym wyjezdzie coś się zmieni - poruszyła śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam chociaż w głębi duszy miałam taką nadzieje.

Po godzinę byliśmy z powrotem u mnie, wstawiłam wszystkie ubrania na najszybsze pranie i zaczęłam szykować sobie reczniki i inne potrzebne rzeczy na ten wyjazd.
- Zamówimy coś? - zapytałam chowajac olejek do opalania do kosmetyczki
- Chińskie? - zaklaskałam w ręce, a dziewczyna od razu wzięła telefon i wybrała numer restauracji
- Weź jeszcze Dorianowi i Lilce - mruknęłam przypominając sobie o rodzeństwie i zajrzałam do pokoju dziewczyny, która znudzona leżała na łóżku

Szkoda mi jej czasem, że musi się tak męczyć.
Ale później przypominam sobie, że przez nią rodzice odwołali wakacje na Dominikanie i już nie jest mi jej szkoda.

- Jak tam mała? Idziesz do nas? - zapytałam
- Wykapałabym się w basenie, a nie mogę bo ten durny gips! - powiedziała prawie płacząc
- Jeszcze trochę wytrzymasz.. chodź do nas, zaraz żarcie będzie - usmiechnelam się delikatnie, a gdy dziewczyna wstała podałam jej kule i ruszyła za mną do pokoju
- Na długo jedziecie? - zapytała siadając obok Kingi
- Na  tydzień chyba .. i uprzedzając Twoje pytanie nie, nie śpisz w moim łóżku - zasmialam się na widok miny siostry, która uwielbiała moje łóżko.

Nigdy nie jest za późno 2/BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz