28.

389 26 1
                                    

Na następny dzień tak jak mama obiecała cioci chwile po 11 zabrałyśmy Antka i ruszyliśmy wspólnie do Warszawy.
Chłopiec o dziwo nawet nie zapłakał za swoją mamą i siedział grzecznie przez całą drogę w foteliku.

Przez korki przed Warszawą jak i w niej w domu byliśmy prawie o 16 i byłam totalnie zmęczona tą podróżą podobnie jak chłopiec, który spał smacznie z tyłu.

- Hej - powiedziałam do taty, który akurat robił coś na podwórku kiedy wjechaliśmy na plac.
- No hej, jak tam? - zapytał podchodząc bliżej auta i zerkając na jego tył zamarł w miejscu.

Ale będzie awanturka, uhuu..

- Nienawidzę korków i jestem totalnie wykończona siedzeniem w tym aucie - odpowiedziałam wyciągając z bagażnika swoją torbę
- Hej skarbie, zabierzesz te rzeczy do domu? - powiedziała mama cmokając nadal w szoku ojca
- Czemu Antek jest tu i o niczym wcześniej nie wiedziałem?

Uwielbiam słuchac ich wymiany zdań.

- Nie miałam kiedy Ci powiedzieć, zostaje do niedzieli. W domu Ci wszystko wytłumaczę dobrze?
- Jak nie miałaś mi kiedy powiedzieć? Tak trudno głupiego smsa napisać? - westchnął wyciągając rzeczy małego
- Jeju Adrian przestań, z czym masz problem?
- Nie mam problemu, ale mogłaś mnie uprzedzić..
- Przecież to tylko dziecko, nie musiałeś bog
wie jak się przygotowywać do tego..
- Psychicznie Ada, psychicznie - mruknął idąc do domu, a ja ze śmiechem ruszyłam za nim zostawiajac mamę, która męczyła się żeby wyciągnąć śpiącego Antka z fotelika.

Po godzinie tata już ani trochę nie robił problemów o obecność chłopca, bo chyba mama musiała mu wszystko wytłumaczyć.
Za to Antek zaczął czuć się coraz bardziej swobodnie i pokazywał swoje „ja". Przez brak umiejętności mowy nie rozumieliśmy go za bardzo przez co mocno się denerwował, ale mama była osobą, która nawet najbardziej wkurzające dziecko kochała całym sercem, miała do dzieci anielską cierpliwość i starała się jak mogła, aby zrozumieć chłopca oraz żeby czuł się dobrze u nas.

- Ada zawieziesz mnie do centrum? - powiedział tata zakładając na siebie koszulkę i lekko skrzywiłam się czując mocne perfumy
- Co? A gdzie Ty idziesz? - zapytała zaskoczona
- Z chłopakami do baru, nie miałem kiedy Ci powiedzieć - mruknął

1:1.

- Już teraz?
- Za jakieś 20 minut - usiadł na fotelu zerkając na zegarek na swojej ręce
- Nakarmie go i Cię zawiozę - odpowiedziała mało zadowolonym głosem i kontynuowała karmienie Antka, który oglądał psi patrol razem z Dorianem.

~ Ada ~

To, że Adrian zrobi mi jakoś nazłość za to, że nie powiedziałam mu o przyjeździe Antka domyślałam się już wcześniej. Ale nie myślałam, że nastąpi to tak szybko.

- Co zamierzałeś zrobić z dziećmi jakbym dziś nie przyjechała? - zapytałam gdy wsiedliśmy do samochodu
- Nic, nie poszedłbym. A że wróciłaś to idę - wzruszył ramionami wyjeżdżając z placu
- O której mam Cię odebrać?
- To zależy czy chcesz żebym wrócił wcześniej czy nie - zerknął na mnie swoją poważną miną, która czasem doprowadzała mnie do szału.

Ale po tylu latach chyba mniejszego.

- Mi obojętnie, byle byś nie obudził mi Antka, bo będziemy spać na kanapie w salonie - mruknęłam patrząc na swoje paznokcie na których było widać już odrosty
- Czyli zostawiasz mnie samego w sypialni dla 3latka? - zaśmiał się cicho - Mam deja vu..
- Przeżyjesz, to nie na długi czas jak było z Lilką.
- W końcu będę miał całą kołdrę dla siebie, elegancko - powiedział zadowolony poprawiając się wygodniej w fotelu - Będę Ci dzwonił po prostu, myśle, że nie będę długo siedział..
- Jasne, jak zawsze. A później się włóczę po nocach po mieście..
- Chcesz to wrócę uberem jak masz z tym jakiś problem - rzucił kręcąc głową
- Luz, przyjadę.. - na tym zakończyliśmy rozmowę aż do końca naszej wspólnej trasy.

Nigdy nie jest za późno 2/BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz