34.

451 22 0
                                    

Z racji, że moja szkoła mieści się na Starym Mokotowie rodzice również kupili mi tam mieszkanie.

Na plus - mogę chodzić na nogach na uczelnie

Na minus - daleko na Żoliborz do Julka i daleko na Bielany do rodziców oraz kawiarni w której pracuje.

A kolejnym minusem jest to, że nie mam samochodu, bo cichą nadzieje skrywałam w tym, że rodzice jednak kupią mi samochód.

Marne szanse w tym momencie.

- Musisz sobie tylko poprzestawiać po swojemu te meble no i kilka rzeczy dokupić, bo matka stwierdziła, że wszystkiego nie będzie kupować, bo masz inny gust i nie będzie Ci się w gusta wpierdalała - mówił tata opierając się o drzwi salonu mojego nowego mieszkania

Mieszkanie było małe ale przytulne. Duży salon połączony z kuchnią, łazienka no i mała sypialnia, w której zmieściło się jedynie łóżko i duża szafa. Wszystko było zrobione w mega modnym stylu więc podobało mi się i nie musiałam tu nic zmieniać.

- Jest świetne, dziękuje na prawdę - mówiłam rozglądając się po pokoju i dotykając wszystkiego po kolei

- I gary sobie musisz kupić, chyba, że nie będziesz gotować to nie kupuj - zaśmiałam się patrząc na mamę, która grzebała coś w telefonie

- Kupię spoko, dostanę wypłatę to kupię.

- Za listopad masz zapłacone wszystko, więc od grudnia już płacisz sama tak jak się umawialiśmy - dodała chowając telefon do kieszeni, a gdy na nią spojrzałam miała totalne wkurwienie na twarzy

- Co się stało? - zapytałam siadając na kanapie

- Nic, durni ludzie na tej sali pracują. Podjedziemy najpierw do sklepu z balonami, a później na sale jeszcze? Zdążymy prawda? - spojrzała na zegarek po czym na tatę

- Zależy ile Ci zejdzie na sali. Rodzice mają być za półtorej godziny.

- Zawiozę balony, bo przebili i wracamy - mówiła znowu wyciągając telefon

- Jak przebili? To co balonów nie potrafią pompować? Niech za nie oddają.

- Oddadzą, zrobię awanturę jak nie.

Pokręciłam głowa ze śmiechem, bo to cała mama. A Ci z restauracji nie wiedza jak zdrowo mają przejebane jeśli nie oddadzą jej za te balony.

Pół godziny później czekaliśmy z tata w aucie na mamę, która miała wejść i wyjść, a siedzi tam już 15 minut przez co ojciec był bardzo zły, bo sam jeszcze chciał skoczyć po coś do wujka Mateusza, a raczej już nie zdąży.

- No w końcu - mruknął wynurzając głowę z telefonu i spojrzał w stronę wejścia do restauracji skąd właśnie wyszła mama

- Sama bym lepiej to zrobiła - westchnęła zapinając pasy - Mówiłam jak maja powiesić to wszystko, a w ogóle całkowicie inaczej mi to powiesili, stoły tez zle postawili. A Lena będziesz usadzała każdego czy niech siadają jak chcą? Bo jak coś to jutro musisz rano jeszcze przyjechać karteczki poukładać.

- Nie, niech wszyscy siedzą jak chcą - machnęłam ręką - Zawiezie mnie któreś z Was dziś do kosmetyczki? Czy muszę dymać autobusem?

- Na która masz? Bo ja tez jadę na 16 do fryzjera - odwróciła głowę w moją stronę

- Na 17:30, ale jak jedziesz na Żoli do fryzjerki to możesz mnie u Julka zostawić to od niego mam bliżej.

- Do 17:30 powinnam się wyrobić to Cię zawiozę - uśmiechnęłam się kiwając głową

Nigdy nie jest za późno 2/BeteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz