Z racji, że moja szkoła mieści się na Starym Mokotowie rodzice również kupili mi tam mieszkanie.
Na plus - mogę chodzić na nogach na uczelnie
Na minus - daleko na Żoliborz do Julka i daleko na Bielany do rodziców oraz kawiarni w której pracuje.
A kolejnym minusem jest to, że nie mam samochodu, bo cichą nadzieje skrywałam w tym, że rodzice jednak kupią mi samochód.
Marne szanse w tym momencie.
- Musisz sobie tylko poprzestawiać po swojemu te meble no i kilka rzeczy dokupić, bo matka stwierdziła, że wszystkiego nie będzie kupować, bo masz inny gust i nie będzie Ci się w gusta wpierdalała - mówił tata opierając się o drzwi salonu mojego nowego mieszkania
Mieszkanie było małe ale przytulne. Duży salon połączony z kuchnią, łazienka no i mała sypialnia, w której zmieściło się jedynie łóżko i duża szafa. Wszystko było zrobione w mega modnym stylu więc podobało mi się i nie musiałam tu nic zmieniać.
- Jest świetne, dziękuje na prawdę - mówiłam rozglądając się po pokoju i dotykając wszystkiego po kolei
- I gary sobie musisz kupić, chyba, że nie będziesz gotować to nie kupuj - zaśmiałam się patrząc na mamę, która grzebała coś w telefonie
- Kupię spoko, dostanę wypłatę to kupię.
- Za listopad masz zapłacone wszystko, więc od grudnia już płacisz sama tak jak się umawialiśmy - dodała chowając telefon do kieszeni, a gdy na nią spojrzałam miała totalne wkurwienie na twarzy
- Co się stało? - zapytałam siadając na kanapie
- Nic, durni ludzie na tej sali pracują. Podjedziemy najpierw do sklepu z balonami, a później na sale jeszcze? Zdążymy prawda? - spojrzała na zegarek po czym na tatę
- Zależy ile Ci zejdzie na sali. Rodzice mają być za półtorej godziny.
- Zawiozę balony, bo przebili i wracamy - mówiła znowu wyciągając telefon
- Jak przebili? To co balonów nie potrafią pompować? Niech za nie oddają.
- Oddadzą, zrobię awanturę jak nie.
Pokręciłam głowa ze śmiechem, bo to cała mama. A Ci z restauracji nie wiedza jak zdrowo mają przejebane jeśli nie oddadzą jej za te balony.
Pół godziny później czekaliśmy z tata w aucie na mamę, która miała wejść i wyjść, a siedzi tam już 15 minut przez co ojciec był bardzo zły, bo sam jeszcze chciał skoczyć po coś do wujka Mateusza, a raczej już nie zdąży.
- No w końcu - mruknął wynurzając głowę z telefonu i spojrzał w stronę wejścia do restauracji skąd właśnie wyszła mama
- Sama bym lepiej to zrobiła - westchnęła zapinając pasy - Mówiłam jak maja powiesić to wszystko, a w ogóle całkowicie inaczej mi to powiesili, stoły tez zle postawili. A Lena będziesz usadzała każdego czy niech siadają jak chcą? Bo jak coś to jutro musisz rano jeszcze przyjechać karteczki poukładać.
- Nie, niech wszyscy siedzą jak chcą - machnęłam ręką - Zawiezie mnie któreś z Was dziś do kosmetyczki? Czy muszę dymać autobusem?
- Na która masz? Bo ja tez jadę na 16 do fryzjera - odwróciła głowę w moją stronę
- Na 17:30, ale jak jedziesz na Żoli do fryzjerki to możesz mnie u Julka zostawić to od niego mam bliżej.
- Do 17:30 powinnam się wyrobić to Cię zawiozę - uśmiechnęłam się kiwając głową
CZYTASZ
Nigdy nie jest za późno 2/Beteo
FanfictionCo słychać po kilkunastu latach u Adriana i Ady? Jak toczy się ich życie? Przeczytaj, a będziesz wiedzieć 😎 Druga część „Nigdy nie jest za późno" ❤️ Pierwsza część na moim profilu.