Rozdział XXXIX

194 12 2
                                    

ALEKSA:

Jechałam właśnie karocą do Dastancji, gdzie miałam spędzić święta Bożego Narodzenia z moim narzeczonym i jego rodziną. Obawiałam się trochę spotkania z Thomasem, ponieważ nie wiedziałam, jak ono przebiegnie, ale po otrzymaniu jego listu, zaczęłam wierzyć w to, że uda nam się znaleźć wspólny język, a może kiedyś stworzymy zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Jego zapewnienie, że spróbują porozmawiać z moim ojcem o zmianie decyzji, uspokoiła mnie.

Zdecydowałam się jednak napisać do bruneta, ponieważ czułam, że on mógłby mnie naprawdę zrozumieć i jakoś pomóc w tej sytuacji. Razem na pewno znaleźlibyśmy jakieś rozwiązanie. Możliwe, że jego ojciec stanąłby po mojej stronie. Nie wierzyłam w to, aby również i on uważał, że jest to dobre wyjście z tej sytuacji.

Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, że rada zadecydowała o tym, że nie będę królową Amasji. Miałam do tego prawo, a oni mi je właśnie odbierali. Byłam zła na ojca, że zgodził się na to. Może chciał dla mnie dobrze, ale nie miał pojęcia, jak wielką sprawił mi przykrość. 

Dlatego też po spotkaniu z radą, w ogóle nie schodziłam na posiłki. Wszystkie jadłam w swojej komnacie razem z Lucy. Mama przychodziła i prosiła mnie, abym zeszła do jadalni i zjadła razem z rodziną, ale ja nie chciałam. Nie mogłam patrzeć na mojego ojca. Nie po tym, jak zezwolił na to, aby na tronie Amasji zasiadł ktoś inny. Miałam do niego żal, że mi nie ufał i wciąż traktował jak małą dziewczynkę. Naprawdę uważał, że sobie nie poradzę? Miałabym przecież wsparcie w osobie mojego męża, więc wspólnie poradzilibyśmy sobie z każdym problemem, na jaki byśmy natrafili.

- Wszystko w porządku? - spytała moja przyjaciółka.

- Tak. - Uśmiechnęłam się do niej, aby się nie martwiła.

Widziałam, że niepokoiła się o mnie, ale nie pytała, co się stało. Za co byłam jej naprawdę wdzięczna. Nie miałabym pojęcia, jak mogłabym jej to wszystko wytłumaczyć. Sama niczego nie rozumiałam, więc jej na pewno też byłoby trudno.

- Na pewno nie możesz już się doczekać spotkania z księciem?

Skinęłam lekko głową.

- Może minęło niewiele czasu, odkąd ostatni raz się widzieliśmy, ale muszę to przyznać, że brakowało mi go.

Musiałam to przyznać przed sobą, że brunet stał mi się naprawdę bliski. Mimo tego, że nie wiedziałam, na czym staliśmy. Nasza relacja była dość skomplikowana. Niby rozmawialiśmy, ale częściej się kłóciliśmy lub też milczeliśmy w swoim towarzystwie. Nie znaliśmy się tak dobrze, jak byśmy chcieli. Nie wiedziałam o nim prawie nic, co powinnam. A już za kilka miesięcy mieliśmy się pobrać. Być mężem i żoną. Razem iść dalej przez życie, wspierając się wzajemnie. Czułam, że będę musiała spróbować go bliżej poznać. Powinniśmy spędzić razem trochę czasu i jakoś się dogadać. Zależało mi na dobrych stosunkach pomiędzy nami. Miałam nadzieję, że jemu również.

- Aleksa bardzo się cieszy na spotkanie z ukochanym. - Zaśmiała się moja siostra, która była razem z nami w karocy.

Przewróciłam oczami na jej słowa. Nie byłam pewna, czy się cieszyłam, ponieważ nie wiedziałam, jak miałam się zachować. Nasze pożegnanie było dość chłodne. Jak więc powinnam się z nim przywitać? Nie miałam pojęcia. Może zwykłe podanie dłoni? Albo delikatny buziak w policzek?

- Teraz spędzicie ze sobą trochę czasu. A potem, wiosną się pobierzecie i już nikt was nie rozdzieli. - Chciałam wierzyć w słowa blondynki.

- To prawda - powiedziała moja siostra. - I będziecie razem szczęśliwi.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz