Rozdział XII

311 14 1
                                    

EVELIN:

- Co się stało? - spytał Matt, który podszedł do mnie zaraz po tym, jak moja siostra i jego brat tak nagle, z niewiadomych przyczyn, opuścili salę balową.

- Nie wiem, ale gdy wpadli na siebie, miałam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

- Jednak wyszło zupełnie inaczej - powiedział chłopak.

- Tak wiem - odpowiedziałam.

- Lepiej będzie, jeśli sprawdzimy, co z naszym rodzeństwem - zaproponował po chwili.

- Masz rację - odparłam.

Już mieliśmy opuścić salę, gdy zatrzymała nas trójka książąt.

- Dlaczego Thomas i jego narzeczona tak nagle zniknęli? - spytał jeden z książąt.

Nigdy go wcześniej nie widziałam, jednak domyśliłam się, że musiał to być przyjaciel księcia Dastancji.

- Tego nie wiemy, dlatego też chcemy sprawdzić co z nimi - odparł Matt.

- Jednak musieli mieć pewien powód, by opuścić salę tuż przed zaręczynami - wtrąciła księżniczka Taylor Morgan, która pojawiła się znikąd. Ona od zawsze zazdrościła Aleksie wszystkiego. Urody, tego jak jest bardzo kochana przez lud. Ta blondynka o brązowych oczach nigdy nie potrafiła być taka jak moja siostra.

- Wybaczcie, ale musimy sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku - powiedziałam spokojnie i pociągnęłam za rękę zszokowanego moim zachowaniem Matta w kierunku wyjścia. Gdy byliśmy już na korytarzu, brunet gwałtownie się zatrzymał. Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Coś się stało? - spytałam.

- Dlaczego tak zareagowałaś? - zapytał.

Westchnęłam głęboko.

- Po prostu nie chciałam słuchać dłużej Taylor. Jest zarozumiała i samolubna. Najchętniej mówiłaby tylko o sobie.

- Masz na myśli tą blondynkę? - spytał.

- Tak.

- Aż tak bardzo jej nie lubisz? - Wydawał się być bardzo podejrzliwy.

- Nie, po prostu nie przepadam za tym, gdy ona uważa siebie lepszą od wszystkich. Tak nie powinna zachowywać się księżniczka. - Westchnęłam głęboko. - Ona zazdrości Aleksie i dlatego tak bardzo wywyższa się od innych.

- A jak znosi to twoja siostra? - spytał znienacka.

- Stara się tego nie słyszeć, jednak widzę, że jest jej trudno utrzymać się wśród pozostałych.

Wtedy Matt dotknął mojego ramienia. Spojrzałam w jego stronę. On posłał mi delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.

- Twoja siostra jest jedną z najsilniejszych księżniczek, jaką kiedykolwiek widziałem.

- Dziękuję - odparłam.

- Lepiej chodźmy sprawdzić, co z naszą parą zakochanych. - Wtedy roześmialiśmy się.

Oboje wiedzieliśmy o ich pocałunku, a także jak patrzyli na siebie nawzajem, czy też skrywanych uczuciach. Byliśmy więc świadomi tego, co działo się między tą dwójką. Potem zaczęliśmy szukać naszego rodzeństwa. Żadne z nas nie chciało, aby Thomas i Aleksa popełnili jakiś błąd lub też zrobili coś sobie. Dlatego też musieliśmy znaleźć obojga jak najszybciej.

WŁADCA AMASJI:

- Księżniczka i książę opuścili pałac - powiedział Robert Evans - główny strażnik, który czuwał nad bezpieczeństwem zamku oraz rodziny królewskiej.

- Dziękuję, możesz odejść - powiedziałem.

- Uciekli? - spytała z przerażeniem moja małżonka - Catherine.

- Oboje wiedzą, jak ważne są te zaręczyny dla dobra obu królestw. Nie mogliby tak po prostu uciec. - David był pewien swoich słów.

- Wydaje mi się, że masz rację. Oboje zapewne wyszli do ogrodu, aby pospacerować. - Zgodziłem się z władcą Dastancji. Nie uważałem, aby moja córka byłaby do czegoś takiego zdolna. Była bezgranicznie oddana swemu państwu jak i jego poddanym. Dlatego też odrzucałem od siebie tą myśl jak najdalej.

- Jest to dla nich bardzo trudny wieczór. Ich życie zmieni się diametralnie. Oboje nie chcą tego ślubu, jednak przyjęli to z pokorą i zgodzili się. - Królowa Caroline zapewne dobrze wiedziała, jak obojgu musiało być trudno przystosować się do tej sytuacji, która spadła na nich tak nagle. Nie chciałem tego, jednak było to dobre wyjście dla Amasji i Dastancji. 

WŁADCA LORENCJI:

- Gdzie oni są? - Byłem taki wściekły.

- Oboje tak nagle opuścili salę - powiedziała Kathleen.

- To też wiem, ale jak mogliście do tego dopuścić? - spytałem.

- Ojcze to nie nasza wina. - Harry próbował się jakoś bronić, jednak dobrze wiedziałem, kto tu zawinił.

- Mój drogi, widziałem, jak potraktowałeś księżniczkę. Zapamiętaj, że ona nie jest jedną z tych dziewcząt, które widuję często rankiem, gdy opuszczają twoją komnatę.

Mój syn spojrzał na mnie zdumiony.

- To ty...? - spytał zaskoczony.

- Uwierz mi, że wiem o wszystkim, co dzieje się w murach pałacu. - Spojrzałem na moje dzieci. - Pamiętajcie, że od tego zależy cały nasz plan. Musimy zwyciężyć.

- Oczywiście ojcze, tylko jak mamy to zrobić, skoro oboje gdzieś zniknęli. - Moja córka nie była pewna, czy powiedzie się mój plan, który obmyślałem już od dłuższego czasu.

Byłem jednak przekonany, że to tylko kwestia czasu, nim zwycięży Lorencja, która za niedługo miała zyskać dwie nowe prowincje bogate w surowce naturalne oraz silne armie.

- Spokojnie, jeszcze uda nam się nie dopuścić do tych zaślubin - powiedziałem i szeroko uśmiechnąłem się do moich pociech, które zrozumiały moje słowa.

Byłem pewien tego, że zawładnę nad Dastancją i Amasją. Tylko należało posiadać tak zwanego "drugiego asa w rękawie". Wtedy plan był możliwy do zrealizowania, jak i jego powodzenia.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz