Rozdział L

209 10 3
                                    

ALEKSA:

Po prawie tygodniu, ojciec otrzymał list od króla Dawida. Napisał on, że powinniśmy pojawić się na balu, aby nie wzbudzać podejrzeń władcy Lorencji, ani innych rodzin królewskich. Tata nie był jakoś przekonany do tego. Obawiał się, że coś złego mogło wydarzyć się na przyjęciu. Czuł, że król Adam coś planował.

Rozumiałam ojca, jednak gdzieś w głębi serca cieszyłam się, że zobaczę się z Thomasem. Mimo upływu trzech tygodni, zaczynało mi go brakować, choć nie znaliśmy się tak dobrze. Nie rozumiałam jednak tego, co czułam. Gdy widziałam bruneta, serce zaczynało mi być szybciej, a w brzuchu latały motyle. Było to dość dziwne, ale czyżbym się w nim zakochała? Nie, to nie było możliwe. Przecież prawie go nie znałam. Co jeśli to jednak było to? 

Co prawda nie zaczynaliśmy od najlepszych relacji, bo prawie ciągle się kłóciliśmy, jednak potem jakoś zaczęliśmy się ze sobą dogadywać. Chyba sprawa naszych królestw uświadomiła nam to, że nie powinniśmy ze sobą walczyć, ale stać po swojej stronie i chronić poddanych. Dlatego też zdecydowaliśmy się przyjąć propozycję naszych rodziców i pobrać się dla dobra Amasji oraz Dastancji, choć czuliśmy się do tego zmuszani. Byliśmy w końcu następcami tronu, więc powinniśmy myśleć o państwie niż własnym szczęściu, chociaż sama chciałam naprawdę spróbować być szczęśliwa z Thomasem. Może i losy królestwa były dla mnie ważne, ale miałam przecież spędzić resztę życia u boku bruneta. Wspólnie rządzić krajem, dzielić jedno łoże, mieć dzieci i wspierać się nawzajem. Tylko pytanie, czy rzeczywiście było to możliwe. Jedno było pewne, potrzebny był czas oraz cierpliwość nas obojga. 

Czas do balu w Lorencji upłynął bardzo szybko. W ciągu tych dwóch tygodni otrzymałam jeszcze dwa listy od księcia. Pisał mi, że ma pewne wątpliwości co do tej uroczystości. Obawiał się, że król Adam mógł coś planować, więc powinniśmy być ostrożni. Wspólnie ustaliliśmy, że przez całą noc będziemy razem i nawet na chwilę się nie rozstaniemy. Thomas przeczuwał, że Harry i Kathleen będą próbować nas rozdzielić jak w czasie balu zaręczynowego. Najwyraźniej władca Lorencji nie zamierzał się tak łatwo poddać. Chciał zdobyć za wszelką cenę władzę nad Amasją i Dastancją. Oby tylko nie doszło do wojny. Modliłam się o to z całego serca. 

Wyruszyliśmy w drogę do Lorencji, która miała zająć nam cztery dni. Mój ojciec mówił, że mieliśmy zapewniony pobyt w zamku, jednak tata uznał, że najlepiej będzie jeżeli zostaniemy tam najkrócej, jak to jest możliwe. Chyba obawiał się, podobnie jak Thomas, że król Adam mógł coś planować. Nie pojmowałam, dlaczego taki człowiek miał w sobie tak wiele okrutności oraz chciwości. Czemu tak bardzo zależało mu na zdobyciu naszych królestw? Co chciał dzięki temu uzyskać? Nie potrafiłam tego zrozumieć. 

- Nie możesz się już pewnie doczekać spotkania z Thomasem? - spytała moja siostra, przez co wybudziła mnie z zamyślenia. 

Siedziałyśmy właśnie w karecie. Do królestwa władcy Lorencji zostało nam już niewiele drogi. Za kilka godzin mieliśmy być już na miejscu. Niestety nie jechała z nami Lucille, czego bardzo żałowałam. Była moją przyjaciółką, więc nie chciałam zostawiać jej w Amasji. Mama jednak uznała, że razem z Evelin sobie poradzimy bez służącej. Miała rację, ponieważ same często sobie pomagałyśmy. Mama jednak obiecała nam pomoc, gdyby zaszła taka potrzeba. 

Może i był to bal, ale jakoś nie miałam ochoty się specjalnie stroić, nawet jeśli miałam zobaczyć się z Thomasem. Najważniejsze było dla mnie to, aby spotkać się z moim mężem i przetańczyć z nim całą noc. Brunet obiecał mi to w jednym ze swoich listów. Nie mogłam się już doczekać balu oraz spotkania z księciem. Naprawdę bardzo mi go brakowało przez ten czas. 

Obrączkę, którą dostałam od niego cały czas nosiłam na szyi. Nigdy jej nie zdjęłam. Evelin zapytała mnie, od kogo ją dostałam i z jakiej to okazji, więc powiedziałam, że podarował mi ją mój narzeczony w dniu naszego wyjazdu z Dastancji, ponieważ nikt nie wiedział o naszym potajemnym ślubie, więc wciąż utrzymywaliśmy, że byliśmy narzeczeństwem. Tak było bezpiecznie nie tylko dla nas, ale również obu królestw. Nasze małżeństwo miało ochronić dwa kraje, gdyby król Adam nie zrezygnował z przejęcia władzy nad państwami, wtedy na jaw wyszedłby nasz ślub. Oby tylko ten moment nie nastąpił zbyt szybko. 

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz