Rozdział V

575 24 1
                                    

ALEKSA:

Długo płakałam, zanim oddałam się w objęcia Morfeusza, gdzie byłam wolna od trosk i zmartwień. Tam mogłam być sobą i nikt nie musiał mi mówić, co mam robić. Tylko dzięki snom, choć na moment, potrafiłam uwolnić się od mojego życia, które było pełne zasad. W moim sennym świecie byłam inna. Zwykłą dziewczyną, która pragnie za wszelką cenę odkryć siebie. To co skrywa w swoim sercu. Jednak nie jest jej łatwo, gdyż wciąż ma na głowie wiele obowiązków, które czasami ją przerastają. Spełnia je z godnością oraz podniesionym czołem, ponieważ tak musi. Jest przecież księżniczką. Robi to wszystko dla swojego ludu, który na nią liczy. Wierzy, że będzie wspaniałą władczynią. Ale było mi bardzo trudno zrozumieć, dlaczego rodzice zmuszają mnie do poślubienia zupełnie obcego chłopaka. Czym sobie na to zasłużyłam? To pytanie wciąż błądziło w moich myślach, które splatały się ze sobą, powodując chaos w głowie. Jak to się stało, że została podjęta taka decyzja? Co sprawiło, aby do tego doszło? Czemu musiało nadejść to tak szybko? Pragnęłam odnaleźć choć kilka odpowiedzi, by móc zrozumieć tą całą sytuację.

THOMAS:

Siedziałem w swojej komnacie. Wciąż myślałem o ślubie, balu zaręczynowym, który miał odbyć się już w tym tygodniu oraz moich poddanych. Nie chciałem tego robić, ale niestety musiałem. Taki był mój obowiązek i nic nie mogłem na to poradzić. Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Zastanawiałem się, co mam teraz robić. Wziąłem głęboki oddech i podniosłem się do siadu. Przetarłem twarz dłońmi.

Po chwili wpadłem na pomysł, aby porozmawiać z Aleksą. Sam nie wiem, po co i dlaczego podjąłem taką decyzję. Nie musiałem tego robić, jednak coś mówiło mi, że powinienem. Miała zostać moją żoną, a moim obowiązkiem mimo wszystko było pilnować, aby nikt jej nie zasmucił, ani nie skrzywdził. Może i nie chciałem tego robić, ale gdzieś w głębi serca czułem, że powinienem tak postąpić. Przecież niczego do niej nie czułem. Była mi zupełnie obcą osobą. Nie znałem jej, a ona mnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten cholerny ślub. Przez niego tak trudno było nam przebywać w swoim towarzystwie. Świadomość tego, że już za niedługo ta druga, zupełnie obca ci osoba ma być tobie bliższa niż by się wydawało, sprawiało, że chciałeś jak najdalej stąd uciec. Bez wkurzających rodziców, zgiełku panującego tuż przed dniem ślubu i ciągłych zasad, których nie możesz złamać. Księżniczka Aleksa była naprawdę śliczną dziewczyną, choć odrobinę nieśmiałą. Nie dziwiłem się jej. Wszystko spadło na nas oboje tak nagle. Niemal jak grom z jasnego nieba. Nienawidziłem rodziców za to, co nam zrobili. Zmusili nas do tego, nie pytając o nasze zdanie.

W końcu po długim rozmyślaniu co mam zrobić, wstałem z łóżka i postanowiłem, że pójdę sprawdzić, jak się miewa księżniczka Aleksa. Jednak zanim chwyciłem za klamkę od drzwi swojej komnaty, zawahałem się. Dlaczego? Sam nie wiedziałem. Z jednej strony chciałem to zrobić, ale z drugiej co jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Westchnąłem głęboko i wyszedłem z pokoju. Na moje nieszczęście jej pokój był tuż obok mojego, przez co szansa na ucieczkę nie była możliwa. W każdej chwili mógł ktoś mnie zobaczyć, a wtedy i tak musiałbym wrócić do siebie. Według zasad nie powinienem odwiedzać jej o tej porze. A zbliżał się wieczór. Ktoś mógłby sobie jeszcze coś pomyśleć. Jednak mimo wszystko wyszedłem ze swojego pokoju. Upewniłem się, że nikogo nie ma na korytarzu i podszedłem ostrożnie do położonych niedaleko wrót.

Gdy stanąłem przed drzwiami i już miałem zapukać, ponownie się zawahałem. Nie rozumiałem tego, co się ze mną działo? Wziąłem głęboki oddech i ostrożnie uderzyłem w drewno. Jednak nie usłyszałem odpowiedzi. W końcu po chwili otworzyłem drzwi. Gdy wszedłem do środka moim oczom ukazał się widok, którego bym nigdy się nie spodziewał. Księżniczka Aleksa spała. Podszedłem ostrożnie bliżej jej łóżka. Wyglądała niczym anioł, który został zesłany na ziemię przez samego Boga. Chciałem już wyjść z pokoju, aby nie budzić brunetki, lecz głos sumienia kazał mi zostać dłużej. Usiadłem na skraju materaca i przyglądałem się śpiącej dziewczynie. Jej długie ciemnobrązowe włosy opadały swobodnie po plecach, jak i po białych poduszkach. A jasna suknia układała się wręcz idealnie po jasnoróżowej pościeli. Tak jak chciał malarz. W tamtej chwili zapragnąłem namalować jej przepiękną urodę. Zauważyłem jednak, że miała opuchnięte oczy. Najwyraźniej musiała płakać. Wtedy zrozumiałem, że i ona nie chciała tego robić. Czuła się nieszczęśliwa. Zupełnie jak ja. Oboje byliśmy zmuszeni do małżeństwa, którego tak naprawdę nie chcieliśmy.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz