Rozdział XXX

208 12 0
                                    

THOMAS:

Byłem już w Wolisji od jakiś dwóch tygodni. Razem z moimi przyjaciółmi przygotowywaliśmy się do egzaminu w Akademii Monstraus. Musieliśmy wypaść jak najlepiej, więc ciężko trenowaliśmy. Ćwiczyliśmy szermierkę, strzelanie z łuku i jazdę konną. Każdy z nas chciał jak najlepiej wypaść na tym egzaminie, więc musieliśmy odpowiednio się do tego przygotować. Siedziałem razem z nimi przy ognisku, jedząc upolowanego wcześniej dzika.

- No trafiło ci się szczęście Danielu - powiedział Victor. - Niezłą sztukę upolowałeś.

- To nic w porównaniu z jeleniem - odparł chłopak.

- A ty co tak milczysz Thomasie? - spytał Ramiro.

- Myśli o narzeczonej - zaśmiał się blondyn. - Tęsknisz za nią?

- Bardzo. - Musiałem skłamać, by uwierzyli w to, że ja i księżniczka Amasji byliśmy ze sobą szczęśliwi.

Może i była to prawda, że moje myśli były przy Aleksie, jednak jakoś nie przeszkadzała mi ta rozłąka. Uważałem, że chyba nawet była nam ona potrzebna, aby każde z nas mogło skupić na rzeczach dla siebie ważnych i przemyśleć jeszcze raz całą tą sytuację ze ślubem. Nadal zastanawiałem się, skąd dziewczyna miała w sobie tak wiele nadziei na to, że uda nam się stworzyć zgodne i szczęśliwe małżeństwo. Potrzeba nam było czasu, żeby się poznać, a co dopiero pokochać. Niestety los sprawił tak, że odebrano nam tą możliwość. Już za kilka miesięcy mieliśmy stanąć na ślubnym kobiercu i ślubować sobie wzajemną miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Może i nie powinienem był traktować tak księżniczki, ale cała ta sytuacja nie tylko ze ślubem, ale również i grożącym niebezpieczeństwem ze strony króla Adama sprawiała, że czułem się zagubiony w tym wszystkim. Nie wiedziałem co robić, aby ochronić swój kraj. Wtedy głos Daniela wybudził mnie z moich myśli.

- Kiedy się z nią zobaczysz?

- W święta Bożego Narodzenia - odparłem. - Przyjedzie razem z rodziną do Dastancji.

- To jeszcze sporo czasu - stwierdził Ramiro.

- Można, więc tylko tobie współczuć - powiedział Victor.

- Nasz Thomas przetrwa bez swojej ukochanej - rzekł Daniel. - Jest bardzo silny. I na pewno poradzi sobie świetnie w czasie egzaminu.

Chciałem wierzyć w słowa mojego przyjaciela, jednak nie byłem pewny, czy potrafiłem. Nic w moim życiu nie było takie, jak chciałem, a stało się tak od momentu, gdy dowiedziałem się, że muszę poślubić zupełnie obcą dziewczynę, aby ochronić dzięki temu swój kraj, któremu groziło niebezpieczeństwo ze strony władcy Lorencji. Nie mogłem pozwolić, aby ten chciwy i okrutny człowiek zwyciężył. Musiałem zrobić wszystko, aby ocalić moich poddanych, a małżeństwo było jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji.

- Mam taką nadzieję - odparłem po dość długim milczeniu.

- Nie bądź taki skromny - zawołał Victor.

- Wy także wypadniecie świetnie na egzaminie. Wierzę w to. - Posłałem trójce młodych mężczyzn lekki uśmiech.

- Na pewno. Skoro tak świetnie idą nam przygotowania - powiedział, szczerząc się Ramiro.

To było naprawdę miłe ze strony mojego przyjaciela, a zarazem księcia Wolisji, że zaproponował nam i pozwolił nam przebywać w jego królestwie. Byłem również wdzięczny za gościnę jego rodzicom: królowi Nicholasowi oraz królowej Anabell, że zgodzili się na nasz przyjazd. Byli oni wspaniałymi władcami, dbającymi o porządek w królestwie i o swoich poddanych. Patrząc na to jak oni władali krajem, wiedziałem, że Victor będzie świetnym królem. Podobnie jak Ramiro i Daniel. Byli dobrymi chłopakami, dla których los państwa był bardzo ważny, podobnie jak dla mnie. 

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz