Rozdział LIV

216 9 2
                                    

Gdzieś na sali:

- Musimy zachować czujność - rzekł poważnym tonem David. - Nie wiemy, do czego zdolny jest król Adam.

- Masz rację - powiedziałem. - Za tym balem coś się kryje, tylko nie wiemy co.

- Najważniejsze, aby Aleksa i Thomas się nie rozstawali nawet na chwilę.

- Jeśli o to chodzi, możecie być spokojni. - Nie wiedziałem, co miała na myśli Caroline, gdy nie zobaczyłem mojej córki tańczącej razem z brunetem po środku sali.

Wyglądała tak ślicznie w jasnej sukience. Moja mała córeczka. Już niestety nie taka mała, ponieważ dorosła, a w dodatku wyszła za mąż. Kiedy tak szybko straciłem moją małą księżniczkę. Trudno będzie mi się z nią pożegnać i pogodzić z faktem, że moja ukochana córka wyjedzie z kraju i zamieszka razem z mężem i jego rodziną.

- Oboje wyglądają na szczęśliwych - powiedziała moja żona.

W jej pięknych brązowych oczach dostrzegłem łzy radości.

Chciałem wierzyć w ich wspólne szczęście. Miałem tylko nadzieję, że nie zostanie zakłócone przez chciwego króla Lorencji, który pragnął odebrać nam Amasję i Dastancję. Dobrze widziałem, że dla dobra poddanych, a także mojej córki, nie mogliśmy na to pozwolić. Gdy tylko nadejdzie pierwszy dzień wiosny, wtedy oba królestwa będą już bezpieczne. Oby tylko do tego czasu, Adam nie usiłował zaatakować któregoś z państw. Możliwe, że wtedy nie uchronilibyśmy krajów przed wojną.

- Miejmy nadzieję, że nic złego nie wydarzy się do dnia ich ślubu - rzekł David.

- Oby tak było - powiedziałem zmęczonym głosem.

Modliłem się o to z całego serca. Dobro królestwa było dla mnie ważne, ale jeszcze ważniejsze było szczęście mojej ukochanej córki.

- Wszystko się dobrze ułoży najdroższy. - Katherine, pogładziła mnie czule po ramieniu. - Nasze dzieci będą szczęśliwe, a królestwa bezpieczne. Musimy w to wierzyć.

- Jeśli Adam nie zaatakuje, tak będzie. - David miał rację. 

Dopóki nie nadejdzie dzień ślubu Aleksy i Thomasa, który swoją drogą już się odbył, tylko w tajemnicy, o czym nikt nie wiedział, nie mogliśmy być tacy pewni. Król Lorencji był silnym przeciwnikiem, więc musieliśmy bardzo uważać. Od naszych decyzji zależały losy dwóch królestw, więc nie mogliśmy niczego ryzykować, zwłaszcza, gdy chodziło o dobro poddanych.

- Poczekajmy więc do pierwszego dnia wiosny. Do tego czasu, powinniśmy mobilizować siły, tak na wszelki wypadek.

- Tutaj się z tobą zgodzę - powiedziałem. - Lepiej się przygotować, niż mielibyśmy być potem zaskoczeni przez Adama.

- Co z naszymi dziećmi? Będą bezpieczni? - Moja żona wyglądała na zaniepokojoną.

- Będą kochanie. Nikt nie zrobi krzywdy naszym córkom. - Spojrzałem na króla Dastancji. - Jestem pewny, że synowie Davida i Caroline ochronią je.

- Thomas jest mężem Aleksy, więc zrobi wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo - odparł mężczyzna.

- Za to Matthias i Evelin może i są młodzi, ale nasz syn, stanie na wysokości zadania, gdy przyjdzie pora - dodała Caroline.

- Widzisz Katherine, naszym córkom nic nie grozi. Podobnie Amasja i Dastancja będą bezpieczne. - Posłałem lekki uśmiech mojej małżonce, który niepewnie odwzajemniła.

Rozumiałem jej obawy. Sam martwiłem się całą tą sytuacją, jednak jako król musiałem stać prosto i pewnie, aby moja rodzina oraz poddani mogli znaleźć we mnie wsparcie w chwili niebezpieczeństwa. Byłem głową rodziny, ojcem całego narodu, więc jednocześnie stawałem się dla nich wszystkich opoką. Miałem nadzieję, że uda nam się pokonać Adama, nasze państwa będą bezpieczne, a Aleksa i Thomas zasiądą na tronie jednego i silnego królestwa, którym będą wspólnie rządzić jako małżeństwo. Oby to wszystko rzeczywiście się spełniło. Chciałem w to wierzyć z całego serca.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz