Rozdział LXIV

246 16 2
                                    

ALEKSA:

Potem będąc w stajni, chłopcy zaczęli przygotowywać konie do przejażdżki. Gwar i głośne rozmowy roznosiły się po całym pomieszczeniu, mieszając się ze śmiechem wszystkich obecnych.

- Jestem pewny, że tym razem cię wyprzedzę - rzekł Ramiro, mówiąc do Victora.

- Chciałbyś - odparł blondyn.

- To ma być przejażdżka, a nie wyścigi - zwrócił uwagę Thomas.

- Oczywiście. Możesz być spokojny. Przypilnuję ich. - Daniel uśmiechnął się lekko.

- Oby tak było, jak mówisz. - Brunet nie wyglądał na przekonanego.

- Nie martw się - powiedziałam, całując go delikatnie w policzek. - Najważniejsze jest to, abyśmy spędzili miło czas.

- Wiem. - Skinął głową.

- Księżniczko... - Usłyszeliśmy za sobą głos stajennego, który trzymał za uzdę moją gniadą klacz Ines.

- Dziękuję - odparłam.

- Dla księcia również przygotować konia? - spytał młody chłopak.

- Nie trzeba - rzekł mój mąż. - Wystarczy nam jeden koń.

- Nie rozumiem. - Spojrzałam na bruneta.

- Zobaczysz. - Wsiadł szybko na wierzchowca, a następnie wyciągnął dłoń w moją stronę. - Zaufaj mi.

Skinęłam lekko głową, podając mu rękę. Chłopak pomógł mi wsiąść na konia, sadzając przed sobą.

- Thomasie... Zwariowałeś...

- Ruszamy - rzekł, a po chwili pędziliśmy przed siebie, nie czekając nawet na pozostałych, którzy wołali za nami, próbując nas zatrzymać.

Po dłuższej chwili zatrzymaliśmy się niedaleko stawu. Naszego ulubionego miejsca.

- Dlatego tak szybko tu przyjechaliśmy. Nie chciałeś, aby ktokolwiek wiedział - powiedziałam.

- Znajdą nas i tak. - Brunet zsiadł z konia, a następnie pomógł mi. - Chciałem jednak trochę spędzić czasu tylko z tobą.

- Wariat. - Uśmiechnęłam się lekko.

Thomas przywiązał konia do drzewa. Potem usiedliśmy na złamanym pniu.

- Musimy być jednak ostrożni. - Złapał mnie za rękę. - Harry i Kathleen mogą coś planować, więc lepiej uważać.

- Masz rację - powiedziałam. - Na szczęście jednak już za kilka dni skończy się ten koszmar i nasze królestwa będą bezpieczne.

- To prawda. - Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam. - Nie myślmy jednak o tym. Mamy piękny dzień, więc korzystajmy.

- Masz rację. - Pocałowałam go czule w usta.

- Po ślubie wyjedziemy do nadmorskiej rezydencji. Tam odpoczniemy i przynajmniej na chwilę zapomnimy o wszystkim, co się wydarzyło.

- A potem wrócimy do obowiązków. Nasi poddani nie mogą przecież czekać na swoich przyszłych władców.

- Prawda. - Uśmiechnął się lekko. - Bez nas Amasja i Dastancja nie istnieją.

- Tu jesteście! - Usłyszeliśmy głos przyjaciół bruneta. - Chcieliście pobyć sami, dlatego uciekliście?

Razem z nimi było nasze rodzeństwo, dzieci króla Lorencji, a także Lynette, siostra Victora oraz Eric, brat Daniela. Loraine postanowiła zostać w pałacu, ponieważ chciała pomóc mojej mamie oraz teściowej w przygotowaniach do ceremonii ślubnej.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz