Rozdział XLI

215 10 3
                                    

ALEKSA:

Święta Bożego Narodzenia minęły nam w bardzo miłej atmosferze. W czasie kolacji nasi ojcowie przekazali nam bardzo dobre nowiny. Postanowili bowiem, że po naszym ślubie podpiszą dekret, na mocy którego Amasja i Dastancja zostaną połączone w jedno silne państwo, którego kiedyś władcami mieliśmy zostać ja i Thomas. Tata miał ogłosić tą wiadomość radzie zaraz po naszym powrocie do kraju.

Byłam bardzo szczęśliwa, że tata zmienił decyzję. Naprawdę królowi Davidowi udało się go przekonać. Może właśnie ten pomysł z dekretem wpłynął na decyzję? Miałam nadzieję, że tak.

Pomiędzy mną a księciem dobrze się układało. Dużo spacerowaliśmy i siedzieliśmy w bibliotece, czytając wspólnie książki oraz rozmawiając. Ten czas pozwolił nam się do siebie zbliżyć i lepiej poznać. Nie wystąpiła żadna kłótnia pomiędzy nami, co było chyba dużym zaskoczeniem dla nas obojga. Cieszyliśmy się jednak, że udało nam się w końcu znaleźć jakąś nić porozumienia, po chwilach pełnych niepewności, nieufności, złości oraz zazdrości.

Może jednak była dla nas jakaś nadzieja? Chciałam w to wierzyć z całego serca.

Wychodziłam właśnie ze swojej komnaty, gdy zauważyłam idących w moją stronę Matta oraz Evelin. Jak zwykle byli zajęci rozmową. Naprawdę dogadywali się ze sobą o wiele lepiej niż ja z Thomasem. Zazdrościłam im trochę tego. Tej swobody, gdy byli ze sobą.

- Dzień dobry Alekso - powiedziała moja siostra, gdy tylko mnie zauważyła.

- Dzień dobry, jak widzę, dopisują wam humory - odparłam, uśmiechając się delikatnie.

- Razem z Mattiasem wybieramy się na przejażdżkę konną. Może pojedziesz razem z nami? - spytała.

- Chciałabym, ale co z Thomasem. On nie może jeszcze jeździć konno.

- On nie pierwszy raz złamie nakazy matki - rzekł młody książe. - Na pewno jest teraz w stajni i pokryjomu szykuje konia dla siebie.

- Byłby aż tak nieostrożny? - spytałam niepewnie.

- Alekso. - Uśmiechnął się delikatnie. - Thomas nie poddaje się tak łatwo. Zna swoje siły, więc wie, kiedy da radę.

- Nie powinien jednak tak ryzykować. Chodzi o jego zdrowie.

- Czego nie powinienem? - Słysząc za sobą niski głos bruneta, podskoczyłam ze strachu.

Odwróciłam się szybko w stronę, stojącego za mną Thomasa, który bardzo uważnie mi się przyglądał.

- Wszystko w porządku? - spytał.

- Tak. - Pokiwałam głową, dodając pospiesznie. - Lepiej chodźmy na śniadanie. Rodzice już czekają.

Ruszyłam szybko do schodów, słysząc za sobą głos Matta.

- Myślałem, że jesteś w stajni.

- Przecież nie mogę - odparł spokojnie drugi książę.

Czułam, jak policzki mi goreją. Dlaczego musiał się tak nagle pojawić? To prawda trochę mnie wystraszył, ale nie to było przyczyną moich rumieńców, które się pojawiły. Bałam się, że mógł coś usłyszeć albo co gorsza pomyśleć, że się o niego martwię, czy zależy mi na nim. Oczywiście była to prawda, jednak nadal nie byłam pewna tego, co czułam do bruneta. Było zbyt wcześnie, aby mówić o miłości.

Niespodziewanie podeszła do mnie siostra.

- Alekso? Wszystko w porządku? - spytała, uważnie mi się przyglądając.

- Tak - odparłam szybko.

- Nie wydaje mi się. - Uśmiechnęła się lekko pod nosem. - Co się dzieje?

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz