Rozdział LXIII

240 16 2
                                    

HARRY:

Będąc w drodze do Amasji, nie mogłem się już doczekać, aż zobaczę moją księżniczkę. Nie pozwolę na to, aby ten głupek Edwards mi ją odebrał. Nie zasługiwał na nią. Dokończę to, co zacząłem i pozbędę się go. Zniknie wreszcie z naszego życia, a ja i Aleksa będziemy szczęśliwi. Pobierzemy się i będziemy mieli dzieci. Ona natomiast będzie moją królową. Piękną i wspaniałą. Nie oddam jej nikomu. Z tą myślą wjechałem przez bramy zamku.

Miałem nadzieję, że przywita mnie na schodach i z niecierpliwością będzie wyczekiwać mojego przybycia, ale pomyliłem się. Była razem z rodziną i resztą gości w jadalni, do której poprowadziła nas służba. Gdy zobaczyłem ją, siedzącą obok Thomasa i to jak patrzyła w jego oczy, miałem ochotę go zabić w tamtej chwili. Ona powinna być moja i patrzeć w ten sposób tylko na mnie. Z tą czułością, troską i miłością w oczach. Nie wierzyłem w tą miłość. Ona nie mogłaby mi tego zrobić i go pokochać. Dlaczego miałaby to zrobić? Po tym jak ją traktował? To było nie do pomyślenia. Spokojnie Alekso, uwolnię cię od niego i obowiązku małżeństwa. Pobierzemy się z miłości i przy mnie będziesz tak naprawdę szczęśliwa.

Gdy okazało się, że zaplanowali na jutro przejażdżkę, wiedziałem, że nadarzyła się świetna okazja do tego, aby zrobić to, na co tak długo czekałem. Wystarczyło znaleźć odpowiedni moment, a potem uderzyć i po problemie. Edwards nie żyje, a księżniczka jest moja.

- O czym tak rozmyślasz? - usłyszałem głos siostry.

- O niczym - skłamałem.

Nie musiała znać prawdy. Na pewno próbowałaby mnie odwieźć od tego pomysłu, a może nawet powiedziałaby o wszystkim ojcu, a wtedy mój cały plan poszedłby na marne. Musiałem załatwić to sam, bez żadnych pomocników. W końcu to była sprawa pomiędzy mną a brunetem. Nikt więcej nie musiał być w to zamieszany.

- Uwierzę ci. Widzę, że coś planujesz.

- Może, ale nic ci do tego. - Minąłem ją obojętnie.

- Zostaw to ojcu. On wie, co robi - powiedziała poważnie.

- Możliwe, ale ja jakoś mu nie ufam i on mi też nie, więc lepiej, aby żaden z nas nie wtrącał się do swoich spraw. Ja chcę tylko Aleksę, a jemu zależy na Amasji i Dastancji i tego się trzymajmy.

- Nie obchodzi więc ciebie nasze państwo? Kiedyś zostaniesz przecież królem. - Kathleen była w szoku.

- Może, ale ojciec nie odda mi tak szybko tronu. Jeżeli już to dopiero wtedy, gdy umrze. Wystarczy mi, abym tylko otrzymał rękę Aleksy, a potem przejmę władzę w swoim czasie.

- Co więc zamierzasz? - spytała zaciekawiona.

- Coś na pewno, ale nie musisz wiedzieć. - Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. - Możesz być jednak spokojna. Tym razem nie popełnię błędu.

- Co ty planujesz? Nie chcesz chyba. - Patrzyła na mnie ze strachem.

Miałem już odejść, gdy złapała mnie za ramię.

- Nic nie rób! Rozumiesz?! Zostaw to ojcu!

- Nie wtrącaj się! - warknąłem, wyrywając się jej. - Sam doskonale wiem, co mam robić, a czego nie!

- Właśnie widzę.

- Lepiej idź już do siebie i zajmij się układaniem loków na jutro.

- Oczywiście braciszku, jak sobie życzysz - rzekła, po czym zostawiła mnie samego.

Tym razem nic mnie nie powstrzyma i dokończę to, co zacząłem. Nie cofnę się przed niczym, dopóki nie będę miał pewności, że Aleksa będzie moja. Edwards natomiast zgnije w lochach, tam gdzie było jego miejsce.

Queen Aleksa - ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz