Zamrugałam zaskoczona, bo typ po tym, jak mnie mentalnie zaorał, był ostatnią osobą jakiej się tutaj spodziewałam.
— Wejdź. — Odsunęłam się, żeby wpuścić dzieciaka.
Chłopak wkulał się do środka, a ja zamknęłam drzwi, żeby nie wpuszczać już do mieszkania tego mrozu z zewnątrz.
— Co się stało? — spytałam cicho, kiedy odebrałam od niego kurtkę, żeby ją powiesić na zapchanym wieszaku.
— Stary wyrzucił mnie z domu — mruknął niewyraźnie.
— Jak to? W święta...?
— Śląsk, w porządku? — Usłyszałam zaniepokojony głos i spojrzałam na Anglika, który wyszedł za mną, żeby sprawdzić co się dzieje. — Co ten menel tu robi?
— Sytuacja kryzysowa — odpowiedziałam po polsku, rzucając mu porozumiewawcze spojrzenie. — Jest bezdomny... Prosi o pomoc.
— Zimno mi, nienawidzę zimy — mruknął gość. — Podkręcisz ogrzewanie? — zwrócił się do oburzonego Arthura.
— Ty MNIE pytasz? — zapytał głupio, wskazując na siebie palcem. Chyba był zaskoczony takim brakiem szacunku do swojej osoby.
— Idź do salonu, rozgość się. I zjedz coś ciepłego... — Popchnęłam go lekko do przodu, przeczuwając awanturę.
— Super, chce mi się jeść. Jestem głodny.
Bucząc pod nosem ruszył we wskazanym przeze mnie kierunku aż zniknął w salonie. Wtedy oczy Anglii spoczęły na mnie. Od razu zobaczyłam w nich kiełkujący gniew, który mężczyzna próbował jakoś jeszcze powstrzymywać.
Jeszcze.
No cóż... Nie od dziś było wiadomo, że łatwiej było prosić o wybaczenie, niż o zgodę.
— Czyś ty zwariowała? — zapytał cicho, podchodząc do mnie. — To człowiek! A tu jest pełno personifikacji! Co ty sobie myślisz, lokując go tutaj?
— A co miałam zrobić? — syknęłam. — Wyrzucić go na ten ziąb? W święta? Nie jestem bezduszna!
— Natalia, na rany Chrystusa, dziecko! Nie zbawisz całego świata!
— Świata może nie — odpowiedziałam spokojnie, marszcząc czoło. — Ale ratując jedno życie, ratujesz świat właśnie dla tej jednej istoty...
— To nie jest, kurwa, szczeniak! — Wściekł się, a mnie zaskoczyło, że zaklął. — To jest człowiek!
— Nie kłóćmy się chociaż w święta... — Złożyłam dłonie jak do modlitwy, patrząc przy tym na niego błagalnie. — Niech tu zostanie, co ci szkodzi? To jeszcze dzieciak...!
— Natalia, bo zaraz stracę cierpliwość. Biorąc ciebie pod swój dach chciałem TYLKO ciebie — warknął, a ja poczułam na twarzy jego ciepły oddech. — Rozumiesz? TYLKO CIEBIE. Wystarczająco, że muszę znosić na co dzień Wiktorię, a teraz każesz mi jeszcze przyjąć jakiegoś młokosa na Bóg wie ile? Nie jestem cholerną przedszkolanką, tylko TWOIM... — zaciął się, a ja przez chwilę miałam wrażenie, że powie „zwierzchnikiem". A to mogłoby się źle skończyć.
— Kim jesteś? — spytałam cicho.
— Twoim partnerem, tak? — odparł bez chwili wahania. — Jesteśmy razem, chciałaś tego, pamiętasz? Więc moje zdanie też się tu liczy, a ja się nie zgadzam na obecność Charlesa. Jest niewychowany, patologiczny i bezczelny. Posłuchaj mnie chociaż raz w życiu!
— Tak jakby sorry, że wam przerywam. — Obróciliśmy się w stronę Polski, który wyszedł z salonu. — Ale jakiś koleś podrywa twoją przyjaciółkę, siora.
CZYTASZ
Hetalia Axis... World! - Tom 4
FanfictionPolska odrodził się po stu dwudziestu trzech latach zaborów. Ja odrodziłam się po trzydziestu trzech i nie napawało mnie to radością. Życie personifikacji samo w sobie nie było proste i pomimo pokoju w Europie, wciąż zmagałam się z demonami wojny...