Rozdział 58 - W obronie honoru

45 5 2
                                    

[6 maj 128 rok – sobota]

Czuła się paskudnie.

Nie dość, że awansowała na siostrzyczkę Antonia, to jeszcze alkohol niebezpiecznie szumiał jej w głowie. Nie mogła uwierzyć, że wylądowała w familyzone. Toż to nawet gorsze było od friendzone, bo z tego nawet nie było cienia szansy wyjść.

Nienawidziła w tej chwili każdego.

— Wicia, co tak zamilkłaś? — Hiszpan uśmiechnął się do niej i poczochrał jej włosy, jakby faktycznie miała tylko pięć lat. Nienawidziła, gdy ktoś mówił do niej per WICIA.

— Zastanawiam się, czy zorza polarna ma wpływ na miesiączkowanie łasic.

— Na łasice pewnie nie, ale wiem, co ma wpływ na twoje, kesesese! — Gilbert upił wesoło potężnego łyka. — Jaki On jest?

— Kto? — burknęła.

— Bóg. — Spojrzał na nią poważnie, a ona nie wiedziała, czy miała być z nim szczera czy pocisnąć mu jakąś bajkę. Jako, że trzecie piwo z rzędu poważnie już szumiało jej w głowie, postanowiła nie silić się na wyjaśnianie mu, że Źródło jest jedno, a to jak widzą i odbierają je ludzie, jest różne.

— Jest miłosierny — powiedziała pierwsze co jej przyszło na myśl. — A ty swego czasu byłeś jego ulubieńcem...

— Wiedziałem! Kesesesese! — Ucieszył się, po czym oparł się o twarde oparcie i rozejrzał bez cienia zainteresowania po spelunie. Obserwowała go chwilę i poczuła ciepełko w serduszku, że Gilbertowi zrobiło się miło. — Jakieś laski nas obczajają — mruknął nieco zakłopotany.

Podążyła za jego wzrokiem i zauważyła dwie ładne blondynki z nogami długimi jak u modelki i dekoltami po same pępki. Nie, że była uprzedzona, ale te dwie wyglądały jak dziewczyny na jedną noc. Dodatkowo jeszcze popijały drinki i spoglądały w ich stronę, gdzie jedna z nich nawet zlustrowała ją prześmiewczo wzrokiem.

Ty lampucero...

Zrobiło jej się niedobrze na myśl, że Antonio mógłby z taką...

— Sztuczne cycki, napompowane wary i pewnie srom zwisający do kolan. Stać was na więcej.

— Ideał się odezwał — zaskrzeczał. — Metr sześćdziesiąt w trampkach, arogancja większa niż u Śląsk i jeszcze nazwisko Kirklanda w papierach. Ideał jak cholera, kesesese!

Nie zdążyła mu odpowiedzieć, bo obie dziewczyny dosiadły się do nich nagle, spychając ją przy tym bardziej ku skraju ławy. Zagotowała się w sobie i czuła, jak gniew zalewa ją niemal całą.

Nie słuchała ich. Nie znała przecież niemieckiego.

Zaczęła zatem po prostu ich obserwować.

Nie podobało jej się, jak jedna z nich z napompowanymi ustami i sztucznymi rzęsami, która usiadła obok Gilberta, zaczęła się do niego łasić. I zdecydowanie NIE podobało jej się, jak druga kokietowała Hiszpanię. Próbowała coś wtrącić do rozmowy, ale dziewczyny ją zagłuszały. Były wulgarne, głośno się śmiały i nie były ze sfer, w których zwykle obracała się Natalka. Tak właściwie to miała świadomość, że takich dziewczyn jej była podopieczna swego czasu nawet się bała.

I teraz nie dziwiła się dlaczego. Ich aura była paskudna i obrzydliwa. Odrzucała ją niemal od razu.

— Z całą pewnością stać was na coś lepszego niż te pokemony — powiedziała po polsku, kiedy uczucie ignorowania jej osoby było coraz bardziej dotkliwe. — Antonio! Chodźmy...

Nie dokończyła, bo jedna z nich zmierzyła ją wywyższającym wzrokiem, przez co włosy zjeżyły jej się na głowie. Znała ten wzrok. To właśnie tak patrzyli na Natalię w szkole.

Hetalia Axis... World! - Tom 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz