Rozdział 55 - Bańka, którą sobie stworzyłam

49 7 1
                                    

Mówiło się powszechnie, że gdy życie dawało ci cytryny, ty powinieneś zrobić z nich lemoniadę. Trochę cukru, litr wody, listek mięty i voilà! Śmiało można było się delektować chłodnym napojem w upalne lato. Jeśli byłeś przedsiębiorczy, taką lemoniadę mogłeś opchnąć po funcie za szklankę na osiedlu, naciągając młodsze dzieciaki i modląc się przy okazji, żeby skarbówka cię za to nie dopadła.

Co jednak w momencie, kiedy życie daje zamiast cytryn gówno?

Nic.

Tkwisz w szambie po sam pas. Bo w myśl klasyka czasami jest tak, że „na dole jest rzadkie, a na górze kożuch, ale to taki kożuch, że aż się pieni."

— Cześć braciszku, tęskniłeś?

— Mam dwa pytania — zaczęłam spokojnie, bo Arthura na widok starszego brata chyba odcięło od świadomości. — Pierwsze. Gdzie Wiktoria i Arioch? Drugie. Co ty, do cholery, tu robisz?

— Wujek Lumpa przyjechał na kilka dni — odpowiedział Karol tak, jakby odzyskał swojego dawnego krewnego, co to go nie widział od x lat.

Wujek Lumpa?

Coś czuję, że Charlesa też czekają dwa pytania.

— ... więc z powodu remontu, wujek Lumpa chce tu zostać.

— Nie, słoneczko — sprostowałam z uśmiechem. — Wujek Lumpa zaraz pozbiera manatki i zrobi E.T. go home.

— Śląsk, czego nie rozumiesz, że właśnie w tym momencie mam wyburzane ściany domu? — zapytał Szkocja, a ja się nastroszyłam. — Mam gruntowny remont. Wiesz jak wyglądają takie prace, słońce? Był kiedyś taki program, a dokładniej „Dom nie do poznania".

— Dom nie do poznania? — Zamrugałam. — A co ci, chuju, Poznań zrobił?!

Zacytowanie mema chyba wybudziło z letargu mojego misia, bo Arthur potrząsnął złotą grzywą i nastroszył swoje gęste, jak ta sytuacja, brwi.

— Allistor?! — zawołał. — Co ty tu robisz?

— Idealnie do siebie pasujecie... — mruknął rudzielec, wznosząc oczy ku niebu. — Irlandii i Walii nie ma w Europie, więc przyjechałem do młodszego brata. Jestem w potrzebie. Czy to nie TY mówiłeś, że w rodzinie trzeba sobie pomagać?

Anglii zabrakło języka w gębie, widziałam to doskonale. Postanowiłam więc przejąć inicjatywę na własne barki. W końcu za każdym mężczyzną stać powinna silna kobieta.

— Trzy ulice dalej jest most, a noce robią się coraz cieplejsze.

Może i byłam niegrzeczna. Ale obecność Szkocji oznaczała kłopoty, a ja pragnęłam jedynie jebanego świętego spokoju.

— Możesz zostać — powiedział Arthur, a ja wybałuszyłam na niego oczy. Chyba nawet Szkot był zaskoczony jego słowami. — Naprawdę, możesz zostać. Jesteśmy rodziną...

Zakuło mnie w serduszku, kiedy dotarło do mnie, jak bardzo Anglia starał się, żeby zacieśnić więzi rodzinne, nawet z takim głąbem jak Allistor. To zasługuje chociażby na minimum szacunku na dzielni.

— Czyli wujek Lumpa zostaje. — Karolek szczerze się ucieszył, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie chłopak nie był upośledzony.

— Tak, nasza europejska Maka Paka zostaje, ale to nie zmienia faktu, że masz się stosować do zasad panujących w tym domu! — powiedziałam ostro do Szkocji, który wpatrywał się we mnie jak w wariatkę, lustrując przy tym wzrokiem.

— Mam taką małą, zaobserwowaną dygresję — mruknął w końcu. — Ty bardziej schudłeś, a ty przytyłaś. Wyjadasz mu z talerza, czy jak?

— Allistorze, jak Boga kocham, nie wkurwiaj mnie, póki jeszcze jestem spokojna...

Hetalia Axis... World! - Tom 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz