[24 stycznia 128 – wtorek]
Zaniepokoił go stukot na schodach.
Powoli wstał z fotela i z dziwnym napięciem ruszył w stronę przedpokoju, by zorientować się przez co dokładnie dochodził hałas.
Widząc Śląsk z zapakowaną walizką na kółkach i stojącą obok Wiktorię dałby głowę, że jego serce zatrzymało się z trzaskiem.
— Co ty robisz...? — zapytał słabym głosem, nad którym nie potrafił zapanować.
Wyprowadza się.
Ta myśl przeszyła go niemal na wskroś, a on poczuł ból w klatce piersiowej.
Ponownie go ktoś zostawiał.
Pewnie wraca do żabola... Ostatnio dość dobrze się dogadywali.
Ponownie ktoś go zdradził.
— Jadę z Wiki na wakacje— odpowiedziała spokojnie, choć zauważył, że nie patrzyła na niego tylko w bok.
Kłamie.
— Wakacje — powtórzył ostro.
Ale był głupi.
Myślał, że wystarczająco mocno zasiał jej ziarno w głowie odnośnie Francji, a ona do niego wracała po tym wszystkim.
Wykorzystała mnie, żeby poczuć się lepiej i jak pies wracała z powrotem do niego.
Zacisnął pięści i spojrzał na nią spode łba. Był głupi, że uwierzył jej, że jej stan był tylko przejściowy. Ten jej dystans był zamierzony.
— Muszę parę rzeczy przemyśleć i przede wszystkim odpocząć, Arcio. — Westchnęła i w końcu na niego spojrzała. Na próżno próbował wyczytać z jej twarzy jakiś dowód na to, że kłamała.
Natalia była niczym zawodowa aktorka potrafiąca założyć właściwą maskę do odpowiedniego przedstawienia. W niczym nie przypominała tego podlotka z początku ich unii lata temu.
— Planowałam jakiś czas wyjechać, żeby wszystko sobie poukładać w głowie — ciągnęła. — Dziwnie się czuję z tym, że ona jest człowiekiem. — Wskazała głową na Wiktorię. — Rozmawiałam rano z kuzynem. Jedziemy do niego, nie będzie nas do niedzieli.
— Mogłaś powiedzieć, razem byśmy gdzieś wyjechali — odparł zaskoczony.
Przeklął przy tym samego siebie w duchu, że nie potrafił opanować emocji.
— Przykro mi, Arcio. Ale tę podróż muszę odbyć tylko z Wiktorią. Wiesz... Taki babski wypad. — Uśmiechnęła się niepewnie.
— Kupimy ci magnes na lodówkę — dodała Wiktoria.
Nie zwrócił na nią uwagi, tylko wciąż podejrzliwie wpatrywał się w Śląsk. Rzeczywiście musiał przyznać, że nie wyglądała najlepiej. Od sylwestra była przygaszona i zdystansowana, a on jej humor musiał znosić niemal cały czas.
— Co z Charlesem? — zapytał, choć znał odpowiedź.
— Nic. Zajmij się nim. — Wzruszyła ramionami, a on się zagotował.
— Z jakiej racji?! — warknął, ale opanował się, zanim emocje poniosły go jeszcze bardziej.
Przyznać musiał, że czuł się sfrustrowany brakiem jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z dziewczyną, przez co jeszcze szybciej tracił nerwy niż kiedyś. Ta jednak nie wyglądała tak, jakby się tym przejmowała, co jeszcze bardziej utwierdziło go w tym, że nie były to zwykłe wakacje, jak próbowała mu to przedstawić.
CZYTASZ
Hetalia Axis... World! - Tom 4
FanfictionPolska odrodził się po stu dwudziestu trzech latach zaborów. Ja odrodziłam się po trzydziestu trzech i nie napawało mnie to radością. Życie personifikacji samo w sobie nie było proste i pomimo pokoju w Europie, wciąż zmagałam się z demonami wojny...