Rozdział 4

4.4K 123 39
                                    

Ana

Szłam spokojnym krokiem korytarzem nigdzie się nie spiesząc. Miałam jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia się moich pierwszy zajęć. Wpatrywałam się w telefon w poszukiwaniu jakiejś sukienki na imprezę u rodziców Dana. Chciałam chociaż raz wyglądać jakoś inaczej. Chciałam aby wszyscy obecni to zauważyli. Jednak nigdy nie należałam do najłatwiejszych osób co do zakupów. Mogłam chodzić dosłownie w tym co złapałam jako pierwsze w sklepie, nawet w dziale męskim, byle by tylko nie musieć łazić od sklepu do sklepu.

- Hej, przepraszam. – zatrzymałam się na dźwięk dziewczęcego głosu za moimi plecami – Czy mogła byś mi pomóc? Wiesz może jak mogę dojść do klasy z biologii?

Obróciłam się w stronę dziewczyny i spojrzałam na nią całkowicie zaskoczona. Wokół mnie nie było zupełnie nikogo. Tylko ja i ona, więc musiała mówić do mnie. Uśmiechnęła się szeroko, po czym ruszyła szybkim krokiem w moją stronę. Wyciągnęła w moją stronę kartkę na której miała wypisane gdzie i o której ma być na zajęciach. Od razu dowiedziałam się, że jest w tym samym wieku co ja i że kilka zajęć na które miała chodzić pokrywało się z moimi. Może miałam szansę na jakąś nową znajomość. Musiałam spróbować, bo w sumie i tak nie miałam nic do stracenia.

- W sumie jeżeli masz ochotę to mogę ci pomóc. – uśmiechnęłam się do niej nieśmiało – Też mam właśnie biologię, więc możemy iść na te zajęcia razem.

- To świetnie! – dziewczyna wydawała się być naprawdę podekscytowana – Jestem Hannah.

- Miło mi, ja jestem Ana. – obie podałyśmy sobie dłonie – Tak właściwie, to sporo zajęć na które chodzisz pokrywa się z moimi. Mogę cię oprowadzić po szkole.

- Dzięki ci dobry boże za postawienie na mojej drodze anioła. – cały czas szczerze uśmiechała się do mnie – Kiedy szłam pod szkołą te wszystkie tępe dzidy stojące w definiujących je grupkach mierzyły mnie zamiast mi pomóc.

- Definiujących je grupkach?

Nie do końca rozumiałam o czym do mnie mówiła. Nigdy nie zwróciłam uwagi w jakich grupkach spędzały czas przed szkołą dziewczyny chodzące do niej. Dla mnie najważniejsze było aby jak najszybciej znaleźć się w szkole i nikomu nie narazić. Wolałam nawet nie spoglądać w ich stronę.

- Wiesz, pustaki, dziwki, puszczalskie panny. – wzruszyła obojętnie ramionami – Nie tak trudno je sklasyfikować i powrzucać do jednego worka.

- Nie zwróciłam na to uwagi. Wiem, że potrafią być wredne. Znam to z doświadczenia.

- To dzisiaj przestaniesz to znać, Ana. Od dzisiaj masz mnie, a ja nie dam ci być od nich gorsza. – zachowywała się jak by chciała się ze mną zaprzyjaźnić

Pokiwałam niepewnie, ale twierdząco głową. Nie byłam pewna czy uda mi się kiedykolwiek przestać znać takie emocje od innych. Nikt nie był w stanie zmienić tego jak te wszystkie panienki mnie postrzegały i poniżały. Mimo wszystko chciałam zaufać nowej dziewczynie co do tego wszystkiego. Kiedy szłyśmy obok siebie ramię w ramię uważnie jej się przyglądałam. Ona była dosłownie piękna jak bogini. Miała nieco ciemniejszą karnację, zupełnie jak by wcześniej mieszkała w jakiś ciepłych słonecznych krajach, ciemne, prawie czarne oczy i burzę kręconych włosów, które układały się wokół jej szczupłej twarzy dosłownie jak aureola. Przez myśl przemknęło mi, że każda ładna dziewczyna musiała mieć obok siebie brzydszą koleżankę. Odepchnęłam ją od siebie z całej siły mojej woli. Nigdy nie powinnam była jej klasyfikować i szufladkować dopóki jej nie poznam. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam wrażenie, że możemy się ze sobą zakolegować, a może nawet i zaprzyjaźnić. Chciałam mieć przyjaciółkę z którą mogła bym porozmawiać na wszystkie tematy. Marzyłam o niej od bardzo dawna, ale nie miałam na to szansy, bo w szkole znały mnie wszystkie dziewczyny.

Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz