Rozdział 21

3K 95 4
                                    

Ana

Prosto z imprezy pojechaliśmy razem z Danem i Hannah do szpitala. Oboje spanikowali, więc woleli sprawdzić czy nic mi nie jest. Idąc w ciemnym lesie musiałam się poślizgnąć i uderzyć głową o jakiś kamień. W szpitalu lekarz przebadał mnie z pomocą jakiejś maszyny i okazało się, że na szczęście nie miałam wstrząśnienia mózgu. Lekarz założył mi jedynie trzy szwy i plaster. Za to mój ojciec kiedy mnie tylko zobaczył dostał dosłownie szału. O wszystko to co się stało obwinił oczywiście Dana. Na nic zdały się tłumaczenia, że chłopak był całkowicie niewinny i że pomógł mi kiedy tego potrzebowałam. Dan niósł mnie na rękach, opiekował się mną i martwił o mnie. Bardzo przyjemnie było czuć jego ciepło i bliskość. Jednak mój narwany ojciec zrobił zadymę dosłownie jak nigdy wcześniej. Chciał go nawet uderzyć, ale na całe szczęście pojawił się wtedy wujek Chris razem z ciotką Evą. Oni jako pierwsi, a może i jedyni nam uwierzyli. W każdym bądź razie nie zastanawiałam się tylko postanowiłam wrócić do szkoły od razu w poniedziałek. Nie miałam zamiaru zostawać w domu gdzie mój ojciec cały czas kiedy był w pobliżu mnie, to krzywo się patrzył w moją stronę. Zupełnie jak by podejrzewał, że na tej imprezie co najmniej się puszczałam.

Spokojnym krokiem, nigdzie się nie spiesząc szlam obok Hannah szkolnym korytarzem. Dziewczyna podekscytowana opowiadała mi dokładnie co tak właściwie działo się przed tym jak zorientowali się, że mój spacer trwał stanowczo zbyt długo. Nawet udało jej się poderwać jednego z przystojnych sportowców.

- Widzę, że sama również bardzo chciała byś mi powiedzieć co się stało. – przerwała swój monolog i spojrzała w moje oczy

- Tak, ale błagam cię, nie śmiej się ze mnie. – polowała twierdząco głową – Wtedy jak straciłam przytomność miałam dziwny sen dotyczący się Dana.

Opowiedziałam jej dokładnie co podczas tego snu się działo. No, może pominęłam to jak mi było dobrze kiedy sprawiał mi przyjemność. Tak naprawdę podświadomie pragnęłam aby to wcale nie był sen. Chciałam aby to wszystko stało się rzeczywistością. Za każdym razem kiedy tylko myślałam o tym, że chłopak mógłby mi to robić czułam bardzo przyjemne motyle w brzuchu.

- Mój Boże, Ana, przecież Tybecie zakochałaś. – Hannah była  sokowirówki poważna – Od samego początku to wiedziałam.

- Być może. – na moje policzki wyszły rumieńce zawstydzenia

Pierwszy raz postanowiłam się przyznać do tego sama przed sobą. Oczywiście, czułam do niego o wiele więcej niż przyjaźń od dziecka. To było coś bardzo głębokiego i przyjemnego. Coś co rozpalało moją dusze.

- Tylko, że ja jestem dla niego jedynie przyjaciółką. – dodałam pospiesznie ściszonym głosem

- Może warto czasami zawalczyć o swoje szczęście, Ana?

Tego nie wiedziałam, ale byłam w stu procentach pewna, że chłopak kompletnie nic do mnie nie czuł. To w jakimś stopniu było dla mnie bardzo przykre i krzywdzące. Nagle przystanęłam. Zrobiło mi się dziwnie słabo i duszno. Coś w środku mnie bardzo mnie bolało, ale nie potrafiłam powiedzieć co dokładnie.

- Wszystko z tobą w porządku?

- Tak, tak. – uśmiechnęłam się do niej delikatnie – Nie przejmuj się mną.

- Cześć dziewczyny.

Nagle obok nas dosłownie zmaterializował się nie kto inny jak Dan. Błagałam w duszy aby nie usłyszał co razem z Hannah mówiłyśmy na jego temat. Dziewczyna w którymś momencie ulotniła się. Szuja musiała zostawić mnie samą w takiej sytuacji. Znała moje uczucia względem chłopaka.

Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz