Rozdział 27

2.6K 91 1
                                    

Ana

Ten wieczór był dosłownie jak spełnienie moich marzeń. Dan całujący mnie na balu na oczach wszystkich i wyznający mi miłość. Nie mogłam uwierzyć, że czuł do mnie dosłownie to samo co ja do niego. Tego wieczora miałam wrażenie, że  wszystko wskoczyło w końcu na swoje odpowiednie tory, a przy boku Dana czułam się jak bym znalazła się na swoim miejscu. To wszystko co było związane z moją chorobą odeszło na zupełnie inny plan i w tym momencie wcale nie było dla mnie ważne. Mój guz na jedną bardzo krótką chwilę przestał być dla mnie jakkolwiek ważny. Nie bałam się go, nie bałam się przyszłości, bo wiedziałam, że nie ważne jaka by nie była miałam kogoś obok. Miałam Dana, który mnie kochał i chciał trwać przy moim boku nawet jeżeli moje życie miało być o wiele trudniejsze niż wszystkich innych dziewczyn w moim wieku. Wiedziałam, że z biegiem czasu ta beztroskość wynikająca z niedoświadczenia miała ode mnie odejść. Nie znałam jeszcze wyroku na sobie, ale czekałam i starałam się być twarda.

Dosłownie przez cały wieczór miałam nieodparte wrażenie, że dosłownie wszyscy nas obserwują. Byliśmy ze sobą, byliśmy obok siebie i przy sobie. Dan całował mnie tak wiele razy, że straciłam rachubę. Tego wieczora uśmiechałam się o wiele więcej niż przez całe moje dotychczasowe życie, aż bolały mnie policzki. Przy stoliku razem ze wszystkimi naszymi towarzyszami rozmawialiśmy, śmialiśmy się i żyliśmy tą jedną chwilą. To było naprawdę przyjemne i relaksujące. W pewnym momencie Dan wstał ze swojego miejsca, poprawił marynarkę i wyciągnął do mnie swoją dłoń. Chciał ze mną zatańczyć. Nie umiałam, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo nigdy do tej porty tego nie robiłam. Mimo wszystko położyłam na niej swoją i pozwoliłam mu się zabrać na parkiet. Właśnie leciała jakaś wolna i spokojna piosenka. Oparłam się policzkiem o jego ramię i wtuliłam najmocniej jak tylko umiałam. To było cudowne uczucie mieć go przy sobie tak jawnie. Nawet o tym nie marzyłam. Przymknęłam oczy, bo miałam wrażenie, że wszyscy bacznie nas obserwują. Byłam naprawdę szczęśliwa, że taki chłopak jak on chciał mnie właśnie taką. Dan obejmował mnie mocno. W pewnym momencie poczułam jak pod moim nosem zrobiło się mokro. Nic z tego nie rozumiałam, bo przecież nie miałam kararu. Zatrzymałam nas oboje, lekko się od niego odsunęłam i przyłożyłam palce pod mój nos. Kiedy na nie spojrzałam były czerwone od krwi. Zrobiło mi się nagle słabo i duszno. Chłopak z którym tańczyłam musiał to od razu zauważyć, bo złapał mnie za wolną dłoń i pociągnął za sobą. Kiedy staliśmy przed lustrem w damskiej toalecie i obmywałam mój nos bardzo uważnie przyglądał mi się zalegając w całkowitym bezruchu.

- Przepraszam, że do tej pory nie powiedziałem ci jeszcze tego, ale wyglądasz pięknie. – zmieszał się widząc moją minę – Zawsze wyglądasz pięknie, ale dzisiaj przesadziłaś.

- Daj spokój i nie bajeruj mnie, Dan. Ta krew wszystko zniszczyła. To chyba przez guza.

Z całą pewnością to nie był najlepszy moment na takie poważne rozmowy. To był mój pierwszy bal na którym byłam i chciałam się świetnie bawić przez całą noc. Uśmiechnęłam się do niego po chwili.

- Ta krew niczego ci nie ubyła. Z nią i bez niej nadal jesteś tak samo piękna.

Chłopak odszedł od umywalki przy której stał i podszedł do mnie. Stanął bardzo blisko, ale ja nie zostałam bierna. Podniosłam ręce i objęłam jego szyję. Kiedy tylko nasze usta połączyły się ze sobą miałam nieodparte wrażenie, że nawet ta krew z nosa, którą już dokładnie starłam poszła gdzieś na dalszy plan. Całowaliśmy się już kilka razy przed tym wieczorem, ale po tym jak wyznaliśmy sobie miłość wszystko we mnie przeskoczyło na o wiele wyższy lewel. To było coś co należało tylko i wyłącznie do nas i wiedziałam, że już nigdy nie przeżyję tego drugi raz, bo tylko Dan potrafił wywołać we mnie takie emocje.

Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz