Ana
- Sama nie wiem czy powinnam być aż tak mocno pomalowana. Wiem, że to impreza w stylu Hollywood, ale jakoś nie czuje się zbyt dobrze. – Rose spoglądała na nas swoimi bystro patrzącymi zielonymi oczami – Robert nie lubi kiedy dziewczyna ma na twarzy zbyt dużo tapety.
Przerzuciłam na nią wzrok i spojrzałam dokładnie w momencie kiedy spoglądała na swoje odbicie w lustrze. Tak naprawdę nie miała zbyt dużo na twarzy. Wyglądała pięknie i byłam pewna, że kiedy tylko Robert, kolega Dana ją zobaczy to oszaleje ze szczęścia, że taka dziewczyna jak ona chciała z nim iść. Rose była nieprzeciętnie piękna, dokładnie tak samo jak Hannah. Czasami zastanawiałam się dlaczego one dwie zaprzyjaźniły się akurat ze mną. Ja nie byłam w niczym wyjątkowa.
- Narzekasz, ale jak chcesz to możemy zmazać to wszystko i pomalujesz się tak jak chcesz. – po głosie Hannah słyszałam, że jest urażona jej słowami
- Nie zmazuj niczego Rose. – w końcu zabrałam głos – Wyglądasz pięknie, świeżo i wcale nie masz na buzi zbyt dużo.
- Właśnie, a powiedz mi jak ty się czujesz w tym makijażu?
- W sumie to świetnie. – uśmiechnęła się szeroko
- To zostaw. Jak mu się nie spodoba to kij mu w oko, znajdziesz sobie innego. – Hannah pokazała jej język
Miała racje. To właśnie Robert powinien był być zaszczycony, że mógł iść z taką dziewczyną jak ona. Widziałam na jej twarzy delikatne zawahanie, ale finalnie się zgodziła. Spojrzałam na moje odbicie w toaletce z boku u mnie. Mi się podobał nieco ciemniejszy makijaż chociaż przez to, że miałam jasne włosy, oczy i cerę nieco kontrastował ze mną. Mimo wszystko wyglądałam ładnie i byłam pewna, że Dan powiedział by tak samo zwłaszcza widząc mój zachwyt. Te przydymione oczy sprawiały, że wyglądałam jak buntowniczka. Delikatnie uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam wzrok na wpatrzoną we mnie Hannah. Ona jedyna oprócz Dana wiedziała co się ze mną działo i oprócz tego, że przepłakała po wspólnego popołudnia po tym jak jej powiedziałam o mojej chorobie, to zaczęła się zachowywać całkowicie normalnie. Ona wiedziała, że łzy, rozczulanie się i panikowanie kompletnie nic mi nie dadzą.
- Powiedz nam Ana jak tam sprawy między tobą i Danem. Wszystko jest już tak jak powinno od początku?
- Chyba tak. Jesteśmy ze sobą dosyć blisko. – zawstydził mnie ten temat – Lubię kiedy mnie dotyka i całuje, ale najbardziej lubię kiedy jest po prostu obok mnie i rozmawia ze mną.
- Wiedziałam, że to się tak skończy, bo widziałam jak na ciebie patrzył. – dziewczyna pochyliła się do mnie kiedy malowała moje rzęsy – Byłby idiotą gdyby zrezygnował z takiej dziewczyny jak ty.
Uśmiechnęłam się do niej i pokiwałam twierdząco głową. To ja się uważałam za szczęściarę. Dan był wyjątkowym chłopakiem, a przynajmniej dla mnie. Cieszyłam się, że chciał akurat mnie. Przez chwile zapanowało całkowite milczenie. Każda z nas była pochłonięta swoimi myślami. Rose z całą pewnością pisała z Robertem, Hannah skupiła się na makijażu który właśnie mi robiła, a ja rozmyślałam o Danie. Zastanawiałam się nad tym jak chłopak będzie mnie traktował na balu. Nie odnosiliśmy się jeszcze aż tak jawnie z naszą relacją, więc zapewne dla wszystkich miał to być całkowity szok, że on mnie w ogóle zechciał. Niestety wiedziałam jakie realia panowały w szkole. W tamtym miejscu istniały tylko pary ładny z ładnym, popularny z popularnym i wyrzutek z wyrzutkiem. My mieliśmy przełamać te wszystkie stereotypy. Chociaż sama nie wiedziałam co tak naprawdę jest między nami. Nieoficjalnie byliśmy bardzo blisko siebie, a oficjalnie nic nie było wyjaśnione. Nagle do mojego pokoju dosłownie jak burza wpadła moja mama. Miała dla nas szklanki z jakimś sokiem. Uśmiechnęła się widząc, że mój makijaż był już prawie skończony.
CZYTASZ
Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]
RomansaOn Przystojny, popularny sportowiec wokół którego kręci się cała masa dziewczyn chcących zwrócić na siebie jego uwagę. Ona Wyrzutek, który ukrywa się pod zbyt dużymi ubraniami i jada lunch w szkolnej toalecie. Ana i Dan są jak ogień i woda. Już w...