Ana
Dan powiedział mi, że mam się nie ubierać jakoś szczególnie, ale ja nie umiałam. Założyłam na siebie sukienkę w kwiaty i moje ulubione trampki. Hannah pomogła mi się pomalować i ułożyć włosy. Tego popołudnia szliśmy na randkę, a po randce mieliśmy wrócić do mojego domu gdzie mogliśmy oglądnąć film. Moi rodzice jakimś cudem wyjątkowo tego wieczora wychodzili. Byłam podekscytowana wizja spędzenia czasu razem z moim chłopakiem, zwłaszcza, że za kilka dni miała się odbyć moja operacja. Mimo wszystko starałam się o tym zbyt dużo nie rozmyślać. Żyłam chwilą i tym co działo się w teraźniejszości. Kiedy siedziałam i czekałam aż Dan po mnie przyjdzie z uwagą spoglądałam na zdjęcia naszych rodzin. Oni lubili się od zawsze i dzięki temu zaprzyjaźniliśmy się z Danem. Byłam pewna, że gdyby nie to, że nasi rodzice byli ze sobą aż tak blisko, to chłopak nigdy by na mnie nie spojrzał. Prawda była taka, że ja nie byłam wyjątkową dziewczyną. Nie odznaczałam się urodą ani nieprzeciętnym charakterem. Tacy faceci jak Dan nie zwracali uwagi na takie dziewczyny jak ja. Mimo wszystko miałam ogromne szczęście, bo los miał na mnie zupełnie inny plan i bardzo mi się to podobało. Mogłam i w sumie czułam się naprawdę wyjątkowa. Przez cały czas uśmiechałam się sama do siebie, bo wiedziałam, że nie ważne co się będzie działo, to on będzie przy mnie służył mi pomocną dłonią.
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi zerwałam się na równe nogi i do nich pobiegłam. Oczywiście za drzwiami stał nie kto inny jak mój chłopak. Był jak zawsze bardzo punktualny. Przywitał się ze mną i dał mi niewielki bukiecik kwiatów. Przed wyjściem z domu musiałam go jeszcze włożyć do wazonu. Kiedy mijałam siedzącego w kuchni tatę uważnie się we mnie wpatrywał. Byłam pewna, że nadal chciał zabić Dana za to, ze był ze mną aż tak blisko, ale dobrze się powstrzymywał. Po chwili szliśmy obok siebie trzymając się za dłonie w stronę auta jego ojca.
- Gdzie się wybieramy? – byłam bardzo ciekawa co takiego przygotował – Nie trzymaj mnie w niepewności.
- Zjemy coś po prostu, a później pojedziemy gdzieś jeszcze. – uśmiechał się do mnie
Uwielbiałam kiedy jego oczy się do mnie cieszyły. Miałam wtedy wrażenie, że przy tak radosnym człowieku nie może stać mi się kompletnie nic złego. Chciałam widywać tę minę na jego ustach przez cały czas. Nic mu nie odpowiedziałam tylko pozwoliłam poprowadzić się do samochodu. Oboje usiedliśmy na tylną kanapę i trzymając się za dłonie jechaliśmy coś zjeść. Przez całą drogę rozmyślałam o Danie i o tym jak bardzo cieszyłam się, że jest obok mnie.
Po jakimś czasie dojechaliśmy do centrum miasta gdzie mieściły się te wszystkie super popularne wśród bogatych dzieciaków z naszej szkoły knajpki i kawiarnie. Weszliśmy do jednej w której na szczęście nie było jeszcze aż takiego tłoku. Usiedliśmy do zarezerwowanego dla nas stolika i zamówiliśmy jedzenie. Dan oczywiście jak to on przesiadł się obok mnie zaraz po tym jak dostaliśmy napoje. Na szczęście nasz stolik był nieco na uboczu, odgrodzony od innych tak, że mieliśmy uczucie odosobnienia. Chłopak objął mnie i bez najmniejszego zawahania po prostu pocałował.
- Czekałem na chwile sam na sam z tobą z niecierpliwością. – uśmiechał się kiedy to do mnie mówił – To było stanowczo za dużo czasu, ale teraz będziemy mieli tego czasu bardzo dużo.
- Ja też czekałam i w sumie cieszę się, że mam wolną chatę. – to była szczera prawda – Nie spodziewałam się, że moi rodzice będą chcieli gdzieś wyjść. Już dawno tego nie robili.
Sama nie wiedziałam dlaczego miałam przedziwne wrażenie, że to wcale nie był przypadek. Może mama maczała w tym swoje palce, bo przecież tato sam z siebie nie wpadł by na taki pomysł. On bał się mojej bliskości z Danem, a wolny dom pozwalał nam na jej całkiem sporą dawkę i wiedziałam, że to wykorzystam bez najmniejszego zawahania. Zanim dostaliśmy zamówione przez nas dania kilka razy całowaliśmy się, przytulaliśmy do siebie, a w międzyczasie rozmawialiśmy na całkiem normalne tematy. Właśnie tego teraz potrzebowałam, normalności. Czułam, że już niedługo będę w szpitalu, rozkroją mi czaszkę, a później wytną guza. Nie, nie, nie. Miałam o tym nie myśleć, a już na pewno nie na randce. Kiedy dostaliśmy swoje dania zamilkliśmy pochłaniając je. Wiedziałam jak bardzo Dan nie lubił kiedy ktoś mu przeszkadzał w jedzeniu i nie zamierzałam tego robić. W pewnym momencie jego talerz był już pusty, a mój nadal pełny. Nie do końca miałam apetyt taki jak powinnam mieć. Zaczynałam się bardzo powoli stresować. Podsunęłam mu porcelanę i chociaż protestował, to w końcu zgodził się zjeść.
CZYTASZ
Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]
RomanceOn Przystojny, popularny sportowiec wokół którego kręci się cała masa dziewczyn chcących zwrócić na siebie jego uwagę. Ona Wyrzutek, który ukrywa się pod zbyt dużymi ubraniami i jada lunch w szkolnej toalecie. Ana i Dan są jak ogień i woda. Już w...