Dan
Unikanie Any udawało mi się zaskakująco łatwo. Wydawało mi się, że obraziła się na mnie za to, że rozmawiałem z Lilly. Jeżeli chodziło o moją byłą miałem nieodparte wrażenie, że nasze stosunki nieco się poprawiły. Zaczęliśmy normalnie ze sobą rozmawiać, a nawet usiadła w mojej ławce na jednych zajęciach. Coś się w niej zmieniło i było to bardzo sympatyczne. Nie stała już na przedzie grupy poniżającej innych uczniów i nie była taka zapatrzona na siebie. Ku mojemu niezadowoleniu moje relacje z Liamem ucierpiały na tym unikaniu Any i zamierzałem to zmienić. Zawsze uważaliśmy, że przyjaźń jest o wiele ważniejsza od dziewczyn, a jednak on ciągle wybierał Hannah. Nie miałem mu tego za złe, bo chyba naprawdę się zakochał.
- Liam. – spojrzałem na mojego przyjaciela kiedy rozgrzewaliśmy się przed meczem – Może w końcu wyjdziemy gdzieś razem? Hannah chyba nie będzie miała nic przeciwko temu? Możemy tez posiedzieć u mnie i pograć w jakieś gry, dzisiaj moi starzy mają jakąś imprezę.
- Nie idziesz na imprezę po meczu? – był całkowicie zaskoczony – Jeszcze nigdy żadnej nie opuściliśmy.
Chyba przestawało mnie to kręcić. Od kiedy zacząłem unikać Any wszystko przestawało mnie kręcić. Miałem dziwne wrażenie, że zagłębiam się w jakąś beznadzieję. Wolałem posiedzieć w domu albo iść biegać. To było zaskakujące nawet jak na mnie.
- Ale w sumie to wolałbym się napić piwka bez panienek. – dodał po chwili – Mam już dosyć tych wszystkich dram jakie sieją razem Hannah i Ana.
Byłem ciekaw o czym mówił, ale wcale nie chciałem dopytywać. Wolałem się skupić na meczu. Musieliśmy tego dnia wygrać sporą przewagą punktów.
Wszystkie moje myśli dosłownie wymiotło z mojej głowy w momencie kiedy wybiegliśmy na boisko. Tak było zawsze kiedy graliśmy. Musiałem tego dnia dać z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej, bo na meczu mieli być jacyś obserwatorzy, łowcy talentów. To była dla mnie idealna okazja. Nie zamierzałem marnować tych wszystkich lat podczas których ciężko trenowałem. Pierwsza połowa minęła bez żadnej bramki, a kiedy siedzieliśmy na przerwie w naszej szatni trener głównie się na nas darł. W drugiej połowie strzeliłem trzy bramki jedną po drugiej. Tłum ludzi dosłownie wiwatował. Czułem, że świetnie mi poszło. Kiedy rozległ się ostatni gwizdek tłum kibiców z naszej szkoły dosłownie wylał się na murawę. Wszyscy wykrzykiwali moje imię wręcz z uwielbieniem. To wszystko, ta cała wygrana, ta euforia moja i ludzi sprawiała, że chciałem jeszcze więcej, że wierzyłem w to, że moje marzenia się spełnią.
- Dan? – kiedy wszyscy zaczęli się uspokajać usłyszałem za sobą znajomy głos – Świetny mecz. Nie wiem dlaczego nie chodziłam na nie wcześniej.
Obróciłem się i spojrzałem na dobrze znaną mi dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie szeroko całkowicie mnie tym zaskakując. Nie rozumiałem czego ode mnie chciała, ale była odmieniona. Ana stawała się najważniejszą dziewczyną w szkole przez swój styl ubierania się, malowania i bycia, a Lilly oddawała jej swój tron. Nigdy nie była obojętna na swoją popularność, więc nie wiedziałem co tak właściwie się zmieniło.
- Nigdy nie przepadałaś za oglądaniem czegoś takiego przez dłuższy czas. – odpowiedziałem szczerze
- Ty nigdy mnie do niczego nie zmuszałeś. – Lilly podeszła naprawdę blisko mnie – Powinnam mieć ci to za złe, bo nie miałam szansy oglądać tylu spoconych przystojniaków w jednym czasie.
Zaśmiałem się do niej. Nie lubiła brudu. Podniosła rękę i złapała palcami za moją koszulkę. Coś z nią było nie tak i nie rozumiałem co dokładnie. Spojrzałem na jej przedramię i siniaki na nim. Złapałem za jej rękę i o podniosłem rękaw jej sukienki jeszcze wyżej. Wcale nie podobało mi się to co się działo, nie ważne jaka by nie była w którymkolwiek momencie naszej znajomości. Żadna kobieta nie zasługiwała na takie traktowanie.
CZYTASZ
Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]
RomantikOn Przystojny, popularny sportowiec wokół którego kręci się cała masa dziewczyn chcących zwrócić na siebie jego uwagę. Ona Wyrzutek, który ukrywa się pod zbyt dużymi ubraniami i jada lunch w szkolnej toalecie. Ana i Dan są jak ogień i woda. Już w...