Rozdział 13

3.1K 102 10
                                    

Dan

- Dan, jak ci się wydaje? Potrzebujemy jeszcze więcej wódki? Zastanawiałem się czy tym razem dziewczyny wypiją więcej niż faceci. – Liam był bardzo podekscytowany nadchodzącą imprezą i możliwościami podrywania dziewczyn

- Sam nie wiem. Nie jestem pewien czy chcę powtórki z rozrywki kiedy ostatnim razem nachlały się tak, że rzygały po kątach. – zaśmiałem się głośno

- Pamiętam, że nawet Lilly się sponiewierała i rzygała po kątach. Pamiętam jak pijana błagała cię o chociaż trochę uwagi. Boże, jaka ona jest żałosna. – tym razem to właśnie on zaśmiał się całkowicie drwiąco

Razem z chłopakiem szliśmy szkolnym korytarzem i on wlepiał swoje gały w telefon. Sprawdzał na utworzonym w internecie przez siebie wydarzeniu kto zamierza do nas dołączyć. Oczywiście chodziło mu o wybór panienek z którymi mógłby się przespać. Uwielbiałem piątki w szkole. Każdy wydawał się wtedy o wiele radośniejszy i wyluzowany, bo zwiastowały weekend. Ja sam nigdy nie przepadałem jakoś nadmiernie za chodzeniem do szkoły. Nigdy nie należałem do najlepszych uczniów, a właściwie to byłem mocno przeciętny. Nauczyciele jednak wiedzieli, że musiałem wyciągnąć odpowiednią średnią aby grać w piłkę nożną i najczęściej pomagali mi podwyższając moje stopnie. Wiem, to nie było sprawiedliwe wobec innych uczniów, zwłaszcza tych lepszych, ale trener wiedział, że drużyna by zaczęła beze mnie przegrywać. Zawsze z Liamem śmiałem się, że te dobre oceny zawdzięczam urokowi osobistemu.

- Nie wiem co postanowiłeś co do Any, ale uważam, że powinieneś zacząć wyrywać jakieś spragnione ciebie laski. – spojrzałem na mojego przyjaciela, ale on był kompletnie poważny – Musisz się w końcu wyluzować, napić i polecieć na żywioł.

- Tak sądzisz? – wcale nie byłem zaskoczony tym co do mnie mówił

- Stary, jak nie teraz to kiedy będziesz rwał panienki? – uderzył mnie z pięści w ramie

Miał rację. Teraz właśnie trwał najlepszy czas na popełnianie błędów. Oczywiście nie zamierzałem żadnej panience robić dzieciaka, nie o takie błędy mi chodziło. W ostatnim czasie byłem stanowczo za mocno zestresowany i nie mogłem grać tak jak powinienem, a robienie sobie dobrze sprowadzało się tylko do myślenia o jednej dziewczynie, o takiej o której nie powinienem myśleć w takich momentach. Musiałem dać się w końcu ponieść i spróbować być taki jak mój ojciec. Moje nazwisko w końcu zobowiązywało do tego aby zapisać się na kartach szkoły.

- Dan, słońce moje najdroższe! – dobrze znanym mi dziewczęcy głos nagle wyrwał mnie z rozmowy z moim przyjacielem

Cholera jasna, to była znowu ona. Zastanawiałem się czy kiedykolwiek da sobie ze mną spokój. Lilly musiała być najwyraźniej chora skoro zachowywała się w taki sposób w stosunku do mnie. Myślałem sobie, że podczas mojej i jej kłótni kiedy mówiła w taki sposób na temat Any zrozumiała, że chcę jej znać i mieć  z nią jakąkolwiek styczność. Brzydziłem się tego jakim była człowiekiem. Miałem tego serdecznie dosyć.

- Czego ode mnie chcesz? – mój głos był chodny i niemiły, dokładnie taki jak miał być

- Nie wiem czy idziesz juto na imprezę, ale możesz mnie na nią ze sobą zabrać.

- Coś ci się pomyliło, bo nawet nie mam takiego zamiaru. – odburknąłem

Właśnie wtedy ją zobaczyłem. Korytarzem spokojnym krokiem szła Ana. Moje serce zabiło mocniej w klatce piersiowej. Wyglądała świetnie. Już nie ukrywała swojego ciała w workowatych ubraniach. Tym razem miała na sobie jasną różową sukienkę, która podkreślała jej jasną cerę. Przez dłuższą chwilę nie mogłem oderwać wzroku od jej pomalowanych na ciemny różowy ust wygiętych w lekki uśmiech i od jej długich ciemnych rzęs podkreślających niebieskie oczy. W dłoni trzymała jakąś książkę, która pochłonęła ja tak mocno, że kompletnie nie zawracała uwagi na to co dzieje się wokół niej. Od kiedy powiedziała mi, że nie możemy już ze sobą rozmawiać i że mam się trzymać od niej z daleka pisałem do niej próbując wszystko wyjaśnić, ale ona ani razu mi nie odpisała. W szkole również unikała mnie tak skutecznie, że nie miałem okazji jej nawet zagadać. Chciałem natychmiast do niej podejść i w końcu zapytać co się tak właściwie stało, że zachowywała się w ten sposób. Co takiego zrobiłem źle, że nie chciała kontynuować naszej znajomości? Stałem jednak jak wrośnięty w podłogę i gapiłem się jak jakiś rasowy zboczeniec. Widziałem, że zaciekawiona tym na co patrzę Lilly również spojrzała w jej stronę. Oczy mojej byłej dziewczyny pociemniały ze złości na blondynkę. Ana zupełnie jak by miała w swojej głowie zamontowany jakiś radar podniosła swój wzrok i na mnie spojrzała. Może miałem omamy, ale miałem wrażenie, że jej oczy dosłownie na chwileczkę zrobiły się cieplejsze i radośniejsze. Jednak po chwili przerzuciła je na stojącą obok mnie Lilly i właśnie wtedy zamrugała mocniej powiekami jak by nie umiała uwierzyć w to co widziała. Zmieszała się, pobladła i zawróciła byle by nas nie spotkać. Znowu poczułem to dziwne pieczenie w mostku. Jej zachowanie w jakiś irracjonalny dla mnie sposób rozzłościło mnie.

Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz