Ana
Stałam w moim pokoju przed wielką szafą w której trzymałam swoje wszystkie ubrania. Przebierałam w niej jak tylko mogłam, a jednak nie było w niej kompletnie nic ciekawego. Hannah leżała na moim łóżku i wpatrywała się we mnie z niemałym zniecierpliwieniem. Naprawdę nie miałam w szafie nic co mogło by się wydawać normalne dla innych ludzi. Dziewczyna od samego początku zaznaczyła, że mam nie ubierać na siebie nic workowatego, co zasłania moje ciało i nic co zasługuje na miano ubrań zakonnicy. Co takiego miałam na siebie ubrać? Czy ja właściwie miałam takie rzeczy? Do tej pory kompletnie nie skupiałam się na zakupach na które chodziłam zazwyczaj z rodzicami.
- Cholera jasna, nie mam nic co mogło by przypaść ci do gustu Hannah. – kiedy odezwałam się w końcu do mojej przyjaciółki do pokoju weszła mama
- Dziewczynki mam dla was świeżą lemoniadę. – kiedy zobaczyła moją minę uważnie na mnie spojrzała – Znam tę minę. Co się dzieje Ana?
- Przeglądamy moje ubrania z Hannah i dochodzę do wniosku, że wcale nie mam co na siebie ubrać. – westchnęłam całkowicie zmarnowana
Moja mama była kobietą z niemałym wyczuciem stylu. Ubierała się stosownie do swojego wieku, a jednak niewinnie i delikatnie. Czasami zazdrościłam jej, że nigdy nie wstydziła się swojego ciała. Była piękną kobietą i bardzo dużo mężczyzn obracało się za nią nawet kiedy szła z moim ojcem.
- Mogę wiedzieć na jaką okazję potrzebne ci ubrania? – widziałam jej ciekawość
- Ana idzie na zakupy z jednym z przystojniaków z naszej szkoły. – moja przyjaciółka usiadła prosto kiedy mama dawała jej szklankę lemoniady do dłoni
- Poczekajcie, może jestem niedzisiejsza, ale do tej pory myślałam, że na zakupy chodzi się właśnie po to aby kupować ubrania. – zaśmiała się lekko i dźwięcznie – Może czasy się zmieniły, ale to chyba pozostało niezmienione?
- No tak, mamo, ale trzeba dobrze wyglądać kiedy się z kimś wychodzi. – odpowiedziałam jej nieco zbyt szybko co przyciągnęło jej uwagę do mnie jeszcze bardziej
- No właśnie, zwłaszcza jak się idzie z najpopularniejszym gościem w szkole. – Hannah zaczynała nieco zbyt dużo mówić, więc spojrzałam na nią z ukosa
- Dobra, powiedzcie mi co to za chłopak, bo zaraz uschnę z ciekawości.
Nie do końca podobało mi się, że miało się wydać, że to właśnie z Danem się umówiłam. Wcale nie chciałam jej o tym mówić, bo wiedziałam co może sobie pomyśleć, a to wcale nie było tak. To było zwykłe przyjacielskie spotkanie. Zresztą chciałam kupić sukienkę na randkę z Aronem, którą mu obiecałam. Moje serce nagle zaczęło bić mocno i nienaturalnie szybko w klatce piersiowej. Zrobiło mi się duszno i słabo. Jeżeli tak miała wyglądać moja śmierć, to była okropna. Tak właściwie to chyba wolałam taką śmierć niż przez uduszenie przez mojego ojca jak się tylko o tym dowie.
- Oczywiście, że chodzi o Dana Siegfrieda. – odpowiedziała jej z uśmiechem na twarzy
- Naszego Dana? Syna Evy i Chrisa? – widziałam na ładnej twarzy mojej mamy całkowite zaskoczenie – Nie miałam pojęcia, że znowu się ze sobą przyjaźnicie. Ostatnio mówiłaś mi, że takie znajomości jak wasza nie udają się.
- My się wcale nie przyjaźnimy. Ja poprosiłam go tylko o pomoc i doradzenie w zakupach. – wzięłam głęboki oddech kiedy poczułam jak na moje policzki wychodzi gorący rumieniec – Mamo, proszę nie mów nic o tym tacie. Nie chce aby rozmawiał z wujkiem Chrisem na temat Dana.
- Nie rozumiem, chyba tato nie miał by nic przeciwko waszej przyjaźni nieprzyjaźni. Dan jest dobrym i ułożonym chłopcem, który zawsze wszystkim pomaga.
CZYTASZ
Przyjaciele z dzieciństwa [zakończona]
RomanceOn Przystojny, popularny sportowiec wokół którego kręci się cała masa dziewczyn chcących zwrócić na siebie jego uwagę. Ona Wyrzutek, który ukrywa się pod zbyt dużymi ubraniami i jada lunch w szkolnej toalecie. Ana i Dan są jak ogień i woda. Już w...