19

98 5 17
                                    

Przetarłam delikatnie oczy gdy ze snu wyrwała mnie czyjaś ręka, która z premedytacją uderzyła w mój nos, a także lekka suchość w ustach. Podniosłam się do pozycji siedzącej, rozglądając się po pomieszczeniu w jakim się znajdowałam. Jasno różowe światło ledów nad łóżkiem było dla mnie wyraźnym znakiem, że znajdowałam się u Clarie, o czym później przekonały mnie dosadnie leżące sylwetki, po moich obu stronach. Po prawej- Clarissa, natomiast po lewej- Alexander, który co jakiś czas wymachiwał ręką, jakby trzymał w niej czarodziejską różdżkę, którą spełnia swoje życzenia.

Gdy suchość w ustach była na tyle uciążliwa, że nie mogłam ponownie zasnąć, jak najdelikatniej starałam się podnieść z łóżka, aby przypadkiem nie obudzić nikogo z przyjaciół, co nie ukrywam- do najprostszego zadania nie należało, przez to, że lewa noga Clarie znajdowała się na moim pasie, a Alex, wolną rękę trzymał na nas, w taki sposób, jakby chciał nas objąć.

-Bibbidi bobbidi boo! Nie uciekaj Kopciuszku Stylesie! I tak dopadnie cię moje zaklęcie miłosne- usłyszałam głos Alex'a,  gdy podnosiłam z szafki nocnej swój telefon

Kopciuszek Harry Styles. Muszę mu to rano powiedzieć.

Wyświetlacz telefonu wskazywał 3:07 , co w sumie zdziwiło mnie, że mój sen trwał tylko godzinę, jednak mimo wszystko, czuję się wypoczęta. Albo to tylko złudzenie. Oświetlając sobie drogę do kuchni latarką w telefonie, jak najciszej pokonywałam korytarze domu. Wolałam to niż świecenie światła, które mogłoby obudzić któregoś z domowników. Jednak będąc w kuchni, która jest najbardziej oddalona od części sypialnianej, latarkę zamieniłam ledami które znajdują się pod wiszącymi szafkami kuchennymi. W domu każdego ze swoich przyjaciół czułam się swobodnie, tak samo jak oni u mnie, przez co żadne z nas nigdy nie miało problemu z tym, aby samemu się obsłużyć. Z górnej narożnej szafki wyjęłam szklankę do której nalałam wody, którą znalazłam w lodówce.

Zimna woda zaspokoiła moje pragnienie, tym samym przyjemnie nawilżając gardło dzięki czemu poczułam się o niebo lepiej niż w chwili, gdy się obudziłam. Kiedy opróżniłam szklankę do końca umyłam ją a gdy odkładałam ją na szuszarkę do naczyń aby wyschnęła, usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi wejściowych na co mimowolnie się spięłam, ponieważ nie miałam pojęcia kto to i czy nie jest to potencjalny włamywacz. Niewiele myśląc sięgnęłam dłonią po pierwszą lepszą broń którą okazał się być drewniany wałek.

Kiedy kroki były coraz bliżej, jeszcze mocniej zacisnęłam pięści na rączce  przyrządzia kuchennego, czując jeszcze większy przypływ adrenaliny, która pobudzała moje ciało do działania aby ratować przyjaciół oraz siebie. Stanęłam w pełnej gotowości robiąc zamach na intruza który właśnie wszedł do pomieszczenia. Jednak kiedy w bladym świetle zobaczyłam postać  Alana w ostatniej chwili zrezygnowałam z uderzenia, starając się niezauważalnie odłożyć wałek na wyspę kuchenną.

-Po co ci ten wałek?- wybełkotał, i właśnie w tej chwili całe napięcie opuściło mój organizm, wypuściłam długo wstrzymywane powietrze, mimo tego, że najwyraźniej był nieźle wstawiony. To cieszyłam się, że to on a, nie żaden włamywacz.

-Tak o- wzruszyłam ramionami, przenosząc wzrok na jego twarz- Co ci się stało?- spytałam, gdy na jego twarzy dostrzegłam liczne rany i cieknącą z kilku miejsc krew

-Wiesz, duzi chłopcy czasami się biją, tak było i tym razem- odpowiedział wymijająco, podchodząc do lodówki z której wyciągnął butelkę wody, której od razu się napił. Chwilę później zmarszczył brwi i przeniósł wzrok na zegarek na swoim nadgarstku- Czemu nie śpisz? - spytał nagle, odkładając butelkę na miejsce

-Powiedzmy, że Alex podczas snu jest bardzo agresywny- oznajmiłam- Chodź, trzeba ci to opatrzyć- stwierdziłam, ruszając w stronę łazienki, nie czekając na niego, jednak po tym jak mruknął coś pod nosem, znów usłyszałam jego kroki podążające za mną

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz