20

90 5 14
                                    

Po śniadaniu pożegnałam się z rodzicami Clarie oraz nią samą, i razem z Alex'em w naprawdę świetnych humorach udaliśmy się do jego Mercedesa, który dzięki fioletowej barwie folii, jeszcze bardziej pasował do mojego przyjaciela, który uwielbiał wyróżniać się z tłumu. I właśnie tak było, fioletowy samochód faktycznie przyciąga wzrok, tym bardziej kiedy stoi się na parkingu, lub w korku pośród pojazdów w zwykłych barwach.

Chłopak oznajmił mi, że jedynie mnie odwiezie, ponieważ ma jeszcze kilka spraw do załatwienia oraz chce iść na nagrobek mamy. Nie miałam zamiaru go zatrzymywać ponieważ podświadomie wiedziałam, że jest to mu potrzebne, tym bardziej, że za niedługo zaczynają się wakacje, a on ma zamiar spędzić je u dziadków, do których jedzie już w przyszły czwartek.

-To co, widzimy się w poniedziałek?- spytałam, gdy wysiadałam z auta

-Tak, może jeszcze jutro wpadnę, jednak nic nie obiecuję- uśmiechnął się, następnie pożegnaliśmy się i ruszyłam w stronę wejścia do domu.

Po wejściu do środka uderzyła we mnie mocna woń jabłek i cynamonu, także kierowana tym słodkim, i zarazem bardzo kuszącym  zapachem, udałam się do kuchni, gdzie Michael właśnie wyciągnął szarlotkę z piekarnika. Z radia leciała piosenka Lividi sui gomiti zespołu Måneskin, o którym w ostatnim czasie było bardzo głośno, z tego co wiem, szczególnie w Europie, jednak nie zmienia to faktu, że również w Stanach mają rzeszę fanów.

-Nie czujesz się tu za bardzo swobodnie? - spytałam unosząc brew, siadając na stołku barowym

-Nudziło mi się, a jakoś nigdy nie narzekałaś gdy piekłem ci szarlotkę- wzruszył ramionami, odkładając rękawice kuchenne do szuflady, gdzie jest ich miejsce.

Przyglądałam się blondynowi uważnie, chcąc doszukać się haczyka w jego zachowaniu. Przez dłuższą chwilę tępo wpatrywałam się w jeden punkt, analizując w głowie jego zachowanie względem mnie od początku jego przyjazdu, aż do teraz. Fuknęłam zirytowana, kiedy mimo moich starań nie udało mi się go rozgryźć.

-Po co tak właściwie ty tu jesteś, huh?- spytałam wbijając wzrok w jego błękitne tęczówki, które kiedyś uważałam za najpiękniejsze na świecie, przez tak intensywny błękit, który przypominał kolor letniego nieba w bardzo upalny dzień.

-Już ci mówiłem ucze...-zaczął, ale natychmiast mu przerwałam, nie mając ochoty słuchać pieprzenia o uczelni na którą się dostał

-Skończ pieprzyć- uderzyłam dłonią w blat wyspy kuchennej- Zjawiasz się nagle, bez uprzedzenia, mieszkasz u nas już drugi tydzień, a w dodatku jesteś dla mnie dziwnie miły. Także zapytam drugi raz, i nie mam zamiaru znowu się powtarzać-Co tu robisz?- spytałam dobitnie, ponieważ czułam ogromną potrzebę poznać jego intencje.

-Dobra, masz mnie-uśmiechnął się, unosząc ręce w geście kapitulacji- W sumie nie ma się co dziwić ponieważ od zawsze byłaś bystra-zaczął- Ale wracając, po części to prawda w Darkness City jestem ze względu na uczelnię, jednak tutaj, ze względu na ciebie- powiedział, patrząc mi w oczy- Jesteś siostrą Nathaniela, który jest dla mnie jak brat i naprawdę chcę żeby między nami było tak jak dawniej. I nie mówię tu o wracaniu do siebie, bo to...po prostu by nie wypaliło, ale chcę naszej przyjaźni- westchnął, opierając się o blat wyspy po drugiej stronie.

-Ale...-zaczęłam, jednak teraz to on przerwał mi

-Wiem, wchodząc w układ z twoim ojcem zachowałem się jak zwykły szczeniak, ale naprawdę, w dniu konkursu widząc twój zawiedziony wzrok, zrozumiałem, że zrobiłem ogromny błąd. I naprawdę tego żałowałem-przyznał, wciąż patrząc mi w oczy-Tym bardziej, że po jakimś czasie naprawdę zacząłem coś do ciebie czuć- uśmiechnął się kpiąco, na chwilę spuszczając wzrok na swoje palce zaciśnięte na białym blacie

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz