-O kurwa.
Wyrwało się z ust Ryan'a dostrzegając grupę siedzącą przy barze. Każdy z nich patrzył w naszą stronę, jednak my byliśmy dla nich niewidoczni. Byliśmy dla nich niewidoczni gdy ich wzrok spoczął na Alanie który okazał się być centrum zainteresowania. Ivan i Ryan patrzyli na Dylana nie ukrywając pogardy do jego osoby, jednak on wyglądał jakby wcale się tym nie przejmował. Jak zahipnotyzowany dłuższą chwilę wpatrywał się w swojego młodszego brata który go nienawidził przez to, że go zostawił. Z każdą upływającą sekundą powietrze stawało się gęstsze, a czas już chyba całkowicie stanął w miejscu. Każdy ze zgromadzonych oczekiwał jakiegokolwiek ruchu ze strony Alana bądź Dylana. I właśnie to oczekiwanie było najbardziej nurtujące.
-Długo się nie widzieliśmy bracie.- jako pierwszy odezwał się Dylan.
-Minęło tyle czasu, oraz wydarzyło się tak wiele okoliczności, że słowo bracie jest niewskazane. Jesteś mi całkowicie obcą osobą.
-Jednak więzów krwi nie oszukasz.- stwierdził.
Stojąc w miejscu które zajmowałam miałam idealny widok na Dylana i Alana. Dopóki nie widziałam ich przy sobie twierdziłam, że wyglądem różnią się od siebie diametralnie jednak kiedy stali zaledwie parę metrów od siebie...Wyglądali niemal identycznie. Jedyne co ich różniło, to to, że Dylan miał ciemniejsze włosy i brązowe oczy, natomiast Alan ma niebieskie. Kolejną różnicą między nimi była budowa ciała- Dylan był bardziej umięśniony od brata. Alan miał wiele tatuaży, a na ciele starszego z Harrisów nie dostrzegałam ani jednego- przynajmniej w widocznych miejscach, więc nie miałam pewności, że brunet nie ma ani jednego tatuażu.
-Matulu, tu się dzieje więcej niż w całym moim dwudziestu jednoletnim życiu.-Sean, który już jakiś czas temu wrócił z gotową zupką chińską złapał się za głowę.-A tej ładnej blondynce, to już chyba w ogóle przewody się przegrzały bo stoi i chyba w ogóle nie oddycha.
Po jego słowach każdy przeniósł wzrok na Corę która sama zaczęła się rozglądać nie orientując się, że chodzi o nią.
-Dostałam poważnego laga. Od kiedy z dwóch Harrisów zrobiły się aż trzy?- zamrugała.
Nikt jednak nie odpowiedział jej na to pytanie. Nie zdziwiłam się, że taka była jej reakcja, w końcu sama zareagowałam podobnie gdy okazało się, że oprócz Alana i Clarissy Harris jest jeszcze Dylan, o którym nikt nigdy nie wspominał.
Odważyłam się przenieść wzrok na Alana i naprawdę zabolał mnie ten widok. Mimo maski obojętności widziałam smutek i pustkę w jego oczach, jednak idealnie to ukrywał. Dylan natomiast wciąż pozostawał w miejscu, a jego postura jak i wyraz twarzy nie uległ zmianie. Albo mi się wydawało, albo ten chłopak naprawdę był pozbawiony jakichkolwiek innych emocji oprócz obojętności. Wyglądał identycznie jak podczas naszego spotkania.
-Nie mów mi o więzach krwi, których najwyraźniej ty nigdy nie czułeś do naszej rodziny.- Alan niemal wypluł z siebie to zdanie.- Jak możesz mówić o jakimkolwiek połączeniu z naszą rodziną, kiedy dobrowolnie z niej zrezygnowałeś by żyć tak jak tobie się podoba. Kiedy ani razu przez cholerne siedem lat nie dawałeś znaku życia? Zrezygnowałeś z naszej rodziny jedenastego marca dwa tysiące czternastego roku. Od tego dnia rodzinę Harris tworzy mama, tata, ja i Clarie. Jesteś dla nas martwy.- powiedział, z dumą patrząc na twarz starszego brata.- Jesteś dla mnie martwy.- dodał dobitnie.
-Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.- wzruszył ramionami.- Jak widzisz, nauczyłem się żyć bez was i świetnie mi to wychodzi.
-Dylan, nie warto.-wtrącił ten sam szatyn, który uciął dyskusję Zary i Camerona.
![](https://img.wattpad.com/cover/258050420-288-k492172.jpg)
CZYTASZ
Hi princess| zakończone
Teen Fiction1 część trylogii HelloLove "Bo jesteś osobą, która zasługuje na wszystko, co najlepsze, a nie na to, co ten gówniany świat, ma jej do zaoferowania..." *** Saray wraz z mamą i bratem, po rozwodzie rodziców przeprowadziła się do Darkness City, będące...