15

93 5 2
                                    

W końcu nadszedł długo wyczekiwany przez uczniów naszej szkoły bal. Otworzyłam oczy niemal o świcie i sięgnęłam po telefon żeby odczytać wiadomości oraz tak jak zawsze rano przeglądać social media. Zajęło mi to może z pół godziny kiedy ponownie odłożyłam telefon na szafkę obok łóżka. Aby bardziej się rozbudzić zdecydowałam się na zimny prysznic. Z Elijah'em umówiłam się, że przyjedzie po mnie przed 18, żeby o 18 być w szkole i wysłuchać przemówienia dyrektora.

Gdy wycierałam się ręcznikiem, mój telefon zaczął wydawać z siebie znajomą melodyjkę, świadczącom o tym, że ktoś dzwoni. Złapałam za satynowy, jasnofioletowy szlafrok i biegiem ruszyłam ponownie do swojej sypialni. Moja mina zrzednie gdy na wyświetlaczu pojawia się numer ciotki Tracey. Siostry ojca. Przełykam ślinę i niechętnie odbieram połączenie

-Ciociu-witam się,starając się brzmieć normalnie, jednak wiem, że mi to nie wychodzi-Coś się stało?-pytam

-Saray! Miło cię w końcu usłyszeć!- oznajmia wyniosłym tonem-Jak pewnie wiesz za miesiąc mam urodziny-zaczyna, a ja czuję jak żołądek mi się skręca

-Tak, pamiętam-odpowiadam natychmiast.

Oczywiście, że nie pamiętam ale wcale nie musi o tym wiedzieć.

-Tak więc sobie pomyślałam, że może dobrze byłoby się w końcu zobaczyć. Bądź co bądź, jesteśmy rodziną więc mam nadzieję, że ty oraz Nathaniel zawitacie do Londynu, żeby świętować wraz ze mną moje 45 urodziny-stwierdziła tonem nie przyjmującym odmowy

-Przekażę Nathaniel'owi, jak coś odezwę się ja lub on-mruknęłam-Wybacz ciociu,ale muszę kończyć. Zaraz zaczynam zajęcia, a nie wypada się spóźnić-kłamię i nie czekając na jej reakcję rozłączam się, blokując kontakt, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że kobieta może do mnie jeszcze wydzwaniać.

Po tej jakże wyczekiwanej przeze mnie rozmowie, usiadłam przy toaletce gdzie zajęłam się rozczesywaniem włosów, które sięgają mi już za pośladki. Chyba naprawdę będę musiała w najbliższym czasie udać się do fryzjera, żeby je podciąć. Spięłam brązowe fale w niechlujnego koka oraz wsunęłam na głowę czarną, materiałową opaskę żeby pojedyncze włoski nie przeszkadzały mi podczas nakładania makijażu. Nałożyłam na twarz podstawowe produkty takie jak podkład, puder, zestaw do konturowania. Na usta nałożyłam brzoskwiniowy balsam do ust, a z makijażu oka zrezygnowałam, ponieważ zajmę się nim przed balem.

Ubrałam się we wcześniej przygotowany biały top oraz jasne mom jeansy po czym opuściłam swój pokój w celu zjedzenia śniadania. W kuchni przygotowałam sobie owsiankę, do której dodałam maliny, pokrojonego  w plasterki banana, a także borówki i mango. Podczas gdy zajadałam się owsiankom, w kuchni pojawił się Nathaniel z Michael'em. I naprawdę po ich wyglądzie wnioskowałam, że w nocy naprawdę musieli nieźle popić. Podkrążone oczy a także włosy roztrzepane na wszystkie strony, były wyraźnym dowodem przespania zaledwie kilku godzin. Nathaniel podszedł do lodówki skąd wyciągnął dwie butelki mleka. Jedną zostawił dla siebie a drugą rzucił Michael'owi.

Pomińmy może fakt, że rzucił nią tak, że przeleciała kilka centymetrów nad moją głową.

-Wybacz- posłał mi przepraszający uśmiech

-Dzwoniła ciotka Tracey-odkaszlnęłam, a brunet popatrzył na mnie, jak na wariatkę

-Czego chciała ta stara jedzą?- spytał odrywając usta od butelki mleka, która teraz była prawie pusta

-Zaprasza nas na urodziny, powiedziałam, że damy jej znać, pomimo tego, że ani ty, ani ja nie mam zamiaru spędzać z nią czasu-westchnęłam

-Wyśle się jej jakieś kwiatki i będzie git-oznajmił od razu-Niby i tak mam zamiar jechać do taty na jakiś czas, ale widzieć się z ciotką Tracey...-zamyślił się nad doborem odpowiednich słów-Już niekoniecznie-dokończył swoją wypowiedź na co przytaknęłam mu skinięciem głowy.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz