36

61 4 7
                                    

Do rozdziału polecam piosenkę Summer of love od Shawna Mendesa💋

Nasłuchanie się tylu strasznych historii przed snem nie było najlepszym pomysłem. Oj nie było. Mój mózg pracował na najwyższych obrotach, a każdy możliwy szelest lub odgłos dzikich zwierząt traktował jako potencjalne niebezpieczeństwo i zagrożenie życia. Nie będę już wspominać o tym, że jak Oliver szedł w krzaczki i przez ciemność potknął się o metalowego śledzia od mojego namiotu wydałam z siebie niekontrolowany pisk. Oczywiście chłopak szybko mnie uspokoił swoim głosem, no ale cóż. Jestem tylko kobietą, a my kobiety czasami mamy skłonności do wpadania w histerię z byle powodu.

Wiedząc, że nie zasnę tak szybko, jakbym chciała, złapałam swój telefon i wygaszając ekran, upewniłam się, że na pewno jest wyciszony dźwięk po czym włączyłam internet. Zaczęłam od sprawdzenia social mediów: na pierwszy ogień wybierając Instagrama gdzie nie działo się nic ciekawego. Późnej wysłałam snapa z godziną i zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że Alan otworzył go po dokładnie 53 sekundach.

Saray: Nie śpisz?

Alan: Nie. Ty jak sądzę, boisz się zasnąć.

Saray: Nie prawda! Po prostu nie przywykłam do tego, że ściany namiotu nie są dźwiękoszczelne przez co słyszę wszystko co się dzieje wokół.  Te cholerne świerszcze nie dają mi spać!

Wysłałam mu nieco nagiętą rzeczywistość jednak nie musi tego wiedzieć. Czekałam aż wyświetli wiadomość i mi odpisze jednak to się nie działo przez długi czas, przez co stwierdziłam, że najprawdopodobniej zasnął. Jak wielkie było moje przerażenie kiedy zamek błyskawiczny zaczął się przesuwać, a materiał służący za drzwi rozchylił się i pojawiła się w nich ciemna postać. Nie zdąrzyłam zacząć krzyczeć gdy moja kostka została brutalnie chwycona i nieznajoma osoba zaczęła mnie ciągnąć w swoją stronę.

-Puszczaj!- szamotałam się, łapiąc się wszystkiego aby się uratować, jednak to nie poskutkowało.

-Och do prawdy, wcale się nie boisz.- zakpił Alan.

-Ty...ty wredny, podstępny idioto! Dobrze się czujesz? Chciałeś żebym na zawał zeszła?!-pytałam bijąc go pięściami po torsie.-Jesteś lekkomyślny, ułomny i...i...-nie mogłam znaleźć odpowiedniego określenia, jednak i tak nie dane by było mi dokończyć.

Nie zarejestrowałam momentu w którym Alan przyciągnął mnie jedną dłonią za talię, a drugą za tył głowy i wpił się w moje wargi. Nie wiedząc co się dzieje zastygłam na moment w bezruchu, zaciskając dłonie na materiale jego szarej koszulki. Alan zaczął poruszać ustami rozpoczynając tym samym taniec naszych języków. Staliśmy blisko siebie, naprawdę blisko ponieważ nasze klatki piersiowe się stykały, a ja i tak pragnęłam znaleźć się jeszcze bliżej niego. Ciche sapnięcie wyrwało się z moich ust gdy przygryzł, a następnie zaczął zasysać moją dolną wargę. Nie obchodziło mnie, że w każdej chwili ktoś mógł wyjść z namiotu i nas zobaczyć. Tej nocy chciałam tylko jednego. W końcu Alan oderwał się ode mnie. Zamglonym wzrokiem patrzyłam w jego lśniące oczy, które przenikliwie skanowały moją twarz.

-Nie powinniśmy.- sapnął, nosem trącając mój.-Nie tutaj.-dodał widząc moje naganne spojrzenie.

-Więc stąd chodźmy.-zarządziłam.

Tym razem to ja zaatakowałam jego usta, zarzucając mu ręce na szyję i ciągnąc w swoją stronę przez co był zmuszony się pochylić. Wiedziałam gdzie chcę iść. Na ślepo zaczęłam się cofać prowadząc go w stronę pomostu gdzie wczoraj na rozmowie spędziliśmy całą noc, a do namiotów wróciliśmy dopiero gdy zaczynało świtać. Na miejsce dotarliśmy dość szybko ponieważ przy moim drugim potknięciu się o własne nogi chłopak podniósł mnie umieszczając dłonie na moich pośladkach.

Hi princess| zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz