11. Melania.

1.5K 47 4
                                    

Moje nadgarstki znowu są lekko posiniaczone więc do pracy musiałam ubrać bluzkę z długim rękawem. Nie chcę, żeby Eli widziała te ślady. Nie będę jej w to wciągać.
Wczoraj jak wróciłam mama od razu zobaczyła, że coś jest nie tak. Zbyłam ją mówiąc, że poprostu denerwuje się rozpoczęciem roku i wszystkimi problemami. Wolę niepokoić ją tym niż opowiadać o tym jak bardzo namieszał mój brat. Ryczeć mi się chce na wspomnienie tego co oni mówili i czego ode mnie chcą. Nie wiem co mam zrobić. Kurwa przecież nie będę ich dziwką. Muszę jakoś zdobyć te pieniądze.
Po południu w porze obiadowej kiedy ruch w kawiarni jest najmniejszy a my też robimy sobie przerwę ktoś wchodzi do środka.
Podchodzę do lady i widzę tego gościa, który wczoraj przyszpił mnie do ścianki.
- Witaj piękna.- Mówi i mierzy mnie wzrokiem. A ja mam ochotę uciec,schować się gdzieś. Niestety nie mogę a na dodatek Eli podchodzi do nas.- I jeszcze jedna piękność.- Teraz mierzy Eli.
- Chodź. Pogadamy na zewnątrz. Wychodzę i z ogromnym wysiłkiem i nie chęcią łapie go za rękę i ciągnę do drzwi.
- Mel kto to jest?- Woła za mną Eli.
- Później co powiem.- Macham ręką i się uśmiecham.
Po wyjściu na zewnątrz spoglądam na niego z obrzydzeniem.
- Czego chcesz? Nie mam jeszcze tej kasy.
- Domyślam się. Dlatego będziesz teraz moja.- Mówi a mi świat zaczyna wirować przed oczami.- Do póki nie spłacisz długu brata będziesz na nasze zawołanie. Teraz na przykład mam na ciebie ochotę ja i dlatego po pracy przyjadę. Pojedziemy się trochę zabawić.
- Nie będę waszą dziwką.- Syczę cicho, żeby nikt nie słyszał.
- Oj, oj nie musisz mówić o sobie tak brzydko a spłacić dług i tak musisz.- Przełykam głośno ślinę bo wczoraj miałam nadzieję, że to się jakoś rozejdzie po kościach i dadzą mi spokój teraz jednak wszystko uderza we mnie ze zdwojoną siłą.- Wiesz jeżeli o mnie chodzi mógłbym poczekać grzecznie aż zdobędziesz kasę ale moi kumple nie są tak cierpliwi a chyba nie chcesz, żeby twoja siostrzyczka ucierpiała przez to, że nie chcesz nam tego dać.
Świat zawirował a mi zrobiło się czarno przed oczami. Bum poleciałam. Nic nie poczułam.
Ocknęłam się gdy ktoś sadzał mnie na krześle przy jednym ze stolików.
Z oddali dociera do mnie też spanikowany głos Eli i głos faceta. Tego gościa, który chwilę wcześniej proponował żebym była jego dziwką.
- Zasłabła. Powinna coś zjeść. Ja muszę już iść.- Posadził mnie. Otworzyłam powoli oczy. Spojrzeliśmy na siebie przelotnie po czym on wyszedł.
- Kurwa Mel. Co jest.
- Zasłabłam. Wiesz, stres, nieregularne jedzenie. Wszystko się nawarstwiło.
- Napij się soku.- Postawiła przede mną szklankę a ja zrobię ci herbatę. Zjedz też ciastko. Podała mi wielkiego eklerka. Mi jednak na jego widok zrobiło się niedobrze. Położyłam głowę na stoliku. Moje życie się rozsypało nawet nie wiem kiedy. Może to kara za podrywanie Sedrica.
- Dzięki.- Mówię gdy przynosi mi herbatę.
- Zjedz tego eklerka.
- Nie dzięki wolałabym zjeść moją kanapkę.
- Dobra przyniosę ci ją.- Kładzie ją przede mną a ja biorę i odgryzam kawałek.- Jak poczujesz się lepiej to jedź do domu. Dam sobie radę ze wszystkim.
- Nie Eli. Już dobrze. Nic mi nie jest.
Po zjedzeniu i zapewnieniu, że nic mi nie jest wracamy do pracy.
- Co to był za facet?- Wiedziałam, że w końcu zapyta dlatego podczas posiłku wymyśliłam historyjkę.
- Właściwie to poznałam go wczoraj. Wracaliśmy razem do domu. Wspomniałam mu, że tu pracuje ale nie spodziewałam się, że tu przyjdzie.
- Całkiem przystojny.- Po raz kolejny robi mi się nie dobrze. Może gdyby nie fakt, że chce mnie wykorzystać faktycznie mógłby mi się podobać ale tak to nie. Brzydzę się nim jak i pozostałymi.
- Chyba się zmartwił jak zemdlałaś. Tylko dziwne, że od razu musiał iść.
- Taaa. On też wyrwał się tylko na chwilę z pracy.
Naszą rozmowę przerywają klienci.
Do końca dnia trochę się uspokajam ale jak przypominam sobie, że ten typ ma po mnie przyjechać znowu robienie nerwowa.
- No nic zamykamy. Jeszcze tylko jutro i żegnaj cało tygodniowa praco.
- Dla ciebie tak.
- No tak przecież ty będziesz tu przychodzić nawet po zajęciach.- Eli pochmurnieje.
- Dobra, chodźmy już mała. Czeka na ciebie Malc?
- Tak. Już powinien być. Podwieziemy cię. Wolę żebyś nie wracała sama po tym zasłabnięciu.
- Nie dzięki. Dam sobie radę.
Wychodzimy a ja staje jak wryta bo obok auta Malcolma stoi równie ładne i drogie auto mojego prześladowcy.
- No mogłaś od razu powiedzieć, że masz już podwózkę.- Eli mnie szturcha łokciem.
Podchodzi do Malca a ja nie pewnie i niechętnie idę do tego typa.
- No hej. Gotowa?
- Tak.- Przełykam ślinę. Próbuje stwarzać pozory bo wiem, że Eli i Malc bacznie mnie obserwują.
- Hej Mel.- Podchodzi do nas Malc.- Może wolisz wracać z nami?- Jego chyba nie nabrałam.
- No coś ty kochanie. Zostawmy ich- szczebiocze Eli.
Tamten tylko patrzy z pod byka na Malca a Malc nie chętnie odpuszcza.
Żegnam się z Eli po czym oni wsiadają do siebie do auta a ja zamiast uciekać wsiadam do niego.
- Grzeczna dziewczynka.- Pogłaskał mnie po głowie na co się wzdrygnęłam.- Będziemy się świetnie bawić. Jak dojedziemy przebierzesz się w imprezowe ciuchy, leżą na kanapie z tyłu.
Nic nie mówię. Do oczu napływają mi łzy.
Nie mogę się rozpłakać. Dam sobie radę.
Impreza jest w klubie na przedmieściach. Jeszcze nigdy tu nie byłam głównie dlatego, że to za daleko. Przebrana w obcisłą, króciutką skurzaną sukienkę bez ramiączek wchodzę za nim do środka.
Siadamy w jednej z loży. Towarzystwo jest straszne a dziewczyny wyglądają jeszcze gorzej niż ja bo są prawie nagie. Chyba powinnam być wdzięczna, że on ubrał mnie w coś co zakrywa chociażby mój brzuch.
- Mogę wypożyczyć twój nowy nabytek?- Pyta jakiś kolejny oblech.
- Sam jeszcze się nią nie nacieszyłem więc spadaj.- Po raz kolejny powinnam być mu wdzięczna.
Siedzę i prawie się nie odzywam. Sącze jednego drinka przez cały wieczór podczas gdy Blaszka- Tak mówią do tego, który mnie tu przyprowadził- pije już kolejnego drinka i jest wstawiony.
W końcu wyciąga mnie na parkiet a ja nie chcąc robić scen idę z nim.
Obściskuje mnie w tańcu co z trudem znoszę.
- Będziesz dzisiaj moja.- Szepcze mi do ucha. A mnie już po raz kolejny mdli. Nie wiem co zrobię ale nie pozwolę na to żeby mnie dotknął. Wpadam na szalony pomysł. Ostatnio biorę czasami tabletki uspokajające. Takie zwykłe bez recepty. Gdyby tak dorzucić mu do drinka kilka. Może by nie był w stanie mnie zgwałcić- na samą myśl się wzdrygam.
Tańczymy jeszcze chwilę.
- Muszę iść do toalety a później pójdę po drinka. Wziaść ci też?
- Dobra. Ja w tym czasie pójdę zapalić. Tylko mi nie zwiewają bo i tak cię znajdę.- Bełkocze.
Idę do łazienki. Robię siku. Myję ręce i już chce wyjąć moje tabletki ale do środka wchodzi jedna z tych lasek skąpo ubranych.
- Hej chcesz coś na przetrwanie wieczoru?- Patrzę na nią zszokowana gdy podaje mi woreczek z białym proszkiem. Wysypuje trochę na blat i wciąga a resztę z woreczka daje mi.
- Dzięki ale...
- Bierz to prezent.
- Dzięki.- Biorę i obracam przez chwilę w ręku woreczek. Rozważam czy wciągnąć to świństwo przez które teraz w zasadzie mam takie problemy. W końcu decyduje się schować do torebki. Dziewczyna już zniknęła w kabinie. Idę po drinki do bursztynowego płynu dosypuje to co dała mi dziewczyna. Blaszka czeka już przy stoliku podaje mu jego drinka a on klepie mnie w pośladek przez co rozlewam trochę swojego. Przez cały wieczór ja i wszystkie inne dziewczyny znosimy kpiny na nasz temat i wyśmiewanie.
Blaszka wypija drinka po czym zamawia kolejnego. Zaczyna się zachowywać co raz bardziej brutalnie i nachalnie. Wciąga mnie na swoje kolana a ja zaczynam żałować, że nie dałam mu tych środków uspokajających bo to ewidentnie źle na niego działa. Teraz awanturuje się z jakimś gościem a we mnie wzbiera co raz większy niepokój.
- Chodź.- Szarpie mnie za rękę i o mało się nie potykam.
Ciągnie mnie do wyjścia nie patrząc na innych ludzi. Obijam się prawie o każdą osobę, która stoi na naszej drodze. Ktoś wylał na mnie drinka przez przypadek ale to nie jest najgorsze. Czuje, że najgorsze dopiero przede mną.
Idziemy do auta.
- Nie powinieneś prowadzić.
- Zamknij się i wsiadaj.
- Nie. Jesteś pijany.- Popycha mnie i szarpie jednocześnie. Uderzam o auto i lecę na niego.
- Masz kurwa wsiąść do auta i się zamknąć.- Otwiera mi drzwi i wpycha do środka.
Cała się trzęsę. Widzę jak wyciąga z bagażnika jeszcze jakaś flaszkę. I tak ledwo trzyma się na nogach więc jak wypije jeszcze to to nas zabije na pierwszym zakręcie.
Otwiera butelkę i wypija na raz kilka łyków. Wchodzi do auta po czym znowu pije. Podaje mi a ja przyjmuje alkohol i też pije. Może lepiej się znieczulić.


Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz