30. Melania.

1.3K 45 5
                                    

Kolejne kilka dni minęły w spokoju. Obawiam się jednak, że to cisza przed burzą. Joe się nie odzywa, Blaszka również a Sedric wyjechał w sprawach biznesowych. W kawiarni też już nie pracuje w ciągu tygodnia. Cały swój czas  poświęcam na naukę.
Na dzisiejszy wieczór umówiłam się z Eli i naszym dawno nie widzianym przyjacielem.
- Hallo ziemia do Eli, dzisiaj piątek.
- Kurcze, rzeczywiście, jak mogłam zapomnieć. Znowu.
- Co się dzieje? Po raz kolejny mówisz, że dzisiaj jest czwartek. Martwisz się czymś?
- Malcolm mało się do mnie odzywa.
- Jeszcze nie wrócił?
- No nie. Miał być dzisiaj. W sumie dziwne, że pojechali obydwaj.
- Z tego co wiem to każdy pojechał w inne miejsce.
- Niby tak ale już sama nie wiem.
- Eli, no co ty. Nie wymyślaj sobie i nie nakręcaj się.
- Pewnie masz rację. To co zabawimy się dzisiaj?
- Tak i nie będziemy myśleć o facetach.
- Masz rację. Dzisiaj zero facetów.- Śmiejemy się.
- Chodź na ostatnie zajęcia.- Ciągnę ją.
Po zajęciach każda udaje się do siebie. Spotykamy się o dwudziestej.
W domu szykuje obiad a gdy jest już prawie gotowy mama z siostrą wchodzą do domu.
Jemy razem. Rozmawiamy o domowych sprawach, siostra opowiada o koleżankach z klasy a mama o ludziach ze swojej pracy.
- A Sedric to ostatnio często zabiera jedzenie z bufetu na wynos dla swojej asystentki.- Przełykam jedzenie, zaciskam zęby i robię wielkie oczy.-Widzialam tą kobietę tylko raz i to o raz za dużo. Tak się do niego śliniła, że to aż niesmaczne. Żadnego szacunku a teraz złamała nogę a ten do niej jeździ z tym jedzeniem.- Że co kurwa!
- Ooo a on nie wyjechał?- Udaje mi się wykrztusić i brzmieć przy tym normalnie.
- Nie wiem, no faktycznie wczoraj i dzisiaj go nie było.
- Skończyłam już. Dziękuję. Pójdę do siebie a dzisiaj wychodzę. Młoda mogę ci zrobić później te warkoczyki, które miała też twoja koleżanka. Jak skończysz to przyjdź do mnie.- Siostrze zaświeciły się oczka a ja się uśmiechnęłam i czmychnęłam do siebie.
Nie wierzę, że Sedric ugania się za jakąś asystentką, kurde no. Chociaż to przecież nic nowego ale z drugiej strony myślałam, że łączy nas coś więcej. Zbierają mi się łzy w oczach, znowu wszystko się wali i znowu to cholerne rozczarowanie. Słyszę jak siostra wchodzi więc szybko wycieram oczy i przywołuje na twarz uśmiech.
Przez kolejną godzinę plotę jej drobne warkoczyki, rozmawiamy o chłopakach i dużo się śmiejemy więc na chwilę zapominam o Sedricu.
W końcu wybieram ubrania na wyjście i idę wziać prysznic.
Suszę włosy i robię mocniejszy makijaż, właśnie na taki mam dzisiaj ochotę tym bardziej po tym co mama mi powiedziała.
Przez ostatni czas wymianialismy z Sedem wiadomości dlatego teraz decyduje się na wysłanie mu mojego zdjęcia. Chcę zobaczyć jak zareaguje gdy zobaczy mnie w kruciutkiej mini z wysokim stanem i topie odsłaniającym sporą część brzucha. Robię fotę w lustrze w sypialni. Wybieram jego numer i wciskam wyślij.
Do torebki upychamy najpotrzebniejsze rzeczy. Zapinam zamek i wtedy odzywa się mój telefon. Odbieram.
- Mała tak to ty nie wyjdziesz ubrana.
- Słucham?
- Przebierz się.
- Nie.
- Mel, nie mam czasu. Muszę zaraz iść na biznesową kolację. Przebierz się i wyślij mi zdjęcie jak już będziesz wyglądała normalnie.- Normalnie? Kurde a teraz to co? Fakt może trochę przesadziłam i wyglądam wyzywająco ale jestem młodą więc mogę zaszaleć.
- W takim razie idź już- warczę.
- Mel...
- Pa Sedric.- Rozłączam się.
Patrzę na siebie w lustrze, nie jestem szczęśliwa, zamieniam mini na skórzane czarne spodnie również z wysokim stanem. Tak chyba jest lepiej i lepiej się czuję. Na stopy zakładam sandałki, przez chwilę zastanawiam się też czy nie wysłać zdjęcia Sedowi ale powstrzymuje się niech myśli, że dalej tak paraduję.
Żegnam się z dziewczynami i wychodzę. Dojeżdżam autobusem kilka przystanków a tu już czekają na mnie przyjaciele.
Witamy się i idziemy razem do baru. Chwytam Eli pod rękę.
- Oni chyba na prawdę coś ukrywają.
- Co?
- No Sed i Malc.
- O czym ty....
- Mama mi powiedziała, że Sedric często jeździ do jakieś asystentki.
- Mel, chyba nie myślisz, że mój tata cię...
- A co innego myśleć?
- Dziewczyny nic z tego nie rozumiem ale poważne tematy zasługują na co najmniej dwie tequile pod rząd. Nie będzie rozmawiać o trudnych sprawach na trzeźwo.
Dopasowałyśmy się do słów przyjaciela i po 4 kieliszku w końcu zaczęliśmy knuć zasadzkę. Po 6 kieliszku poszłyśmy do toalety a wtedy z kąta sali wyłonił się mężczyzna, który chwycił mnie mocno za rękę i przyciągnął do siebie. Panika ścisnęła mi gardło jednak gdy poczułam znajomy zapach rozluźniłam się.
- Joe.
- Tak.- Szepnął mi do ucha. Joe trzymał mnie tyłem do siebie, rękę miałam cały czas wykręconą za sobą a plecami dotykałam się z jego klatką.- Cały czas jesteśmy śledzeni. Nie mogłem się z tobą nigdzie spotkać.
- Nie rozumiem. Mogłeś, przecież Blaszce właśnie o to chodzi.
- Kurwa Mel sprawy się popieprzyły. Blaszka jest po naszej stronie. Jego ojciec sprzedał jego ciotkę do jakiegoś burdelu. Stary zaczyna gromadzić kobiety. Chce zacząć zajmować się handlem żywym towarem. Blaszka się dowiedział i zrobił niezły rozpierdol. Ujawniłem się mu. Teraz nas ścigają. Ciebie również mają na oku.- Przełykam ślinę bo nie mogę w to wszystko uwierzyć. Zaczynam się trząść a do gardła podchodzi mi wypity wcześniej alkohol.- Oddychaj głęboko. Nie mogę cię stąd zabrać, to zbyt ryzykowne.- Puścił moją rękę a ja oparłam się całym ciężarem na jego klatę. Głowę odchyliłam i również o niego oparłam. Biorę głębokie oddechy ale to za dużo nie daje.
- Mel musisz uważać. Oni mogą chcieć cię porwać, oczywiście masz dyskretną ochronę ale to już nie są żarty to już nie jest tylko problem z oddaniem kasy.
- Co mam zrobić?
- Nie wychylaj się. Nigdzie nie chodź sama. Oczywiście o tej liście zapomnij, przyznałem się, że to nasza sprawka. Blaszka ma już gdzieś działania ojca.
- Czyli co teraz mam się skupić na swoim bezpieczeństwie?- Cały czas jestem mocno do niego przywara a serce wali mi jak szalone od napływu informacji.
- Dokładnie. Zupełnie zmieniamy taktykę a mnie chcą w ogóle odsunąć od sprawy więc na prawdę możemy widzieć się ostatni raz.- Pochyla się do mojej szyi i całuje w miejscu mocno pulsującym.
- Joe....
- Ciśśś- Odwraca mnie do siebie po czym odnajduje moje usta. Po raz kolejny jestem w szoku. Całuje delikatnie, przygryzając lekko wargę.- Z ust wyrywa mi się jęk. Cholerka. To nie w porządku. Wyczuwa, że się spiełam więc odsuwa się ode mnie.- Jesteś wspaniałą młodą kobietą.- Patrzy przez chwilę po czym odwraca się i idzie w stronę zaplecza.
Stoję W osłupieniu. Jestem w takim szoku, że nie mogę się ruszyć jeszcze przez dobrą chwilę.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz