21. Melania.

1.4K 43 1
                                    

Joe przez całą drogę upewniał się czy wszystko ze mną dobrze. Kurde no jak może być dobrze?! Najpierw prawie zostałam zgwałcona a później strzelano przy mnie. Widać, że facet się martwi czy dam sobie dalej radę i ja mówiąc szczerze też się o to martwię. Ciężko mi to wszystko przetrawić i iść dalej. Po tym jak odwiózł mnie do domu nie miałam już siły na nic. Wzięłam tylko prysznic i poszłam spać. 
Następnego dnia na zajęciach byłam jakby nie obecna.
- Mel pójdziemy na kawę? Mamy okienko a niedaleko jest stoisko z kawą.- Pyta Eli, która już praktycznie w ogóle się do mnie nie odzywała.
- Dobra, pewnie.
Szłyśmy w kierunku budki z kawą ale ktoś praktycznie zajechał nam drogę.
- Mel, wsiadaj.- Sedric wyskakuje z auta i mnie ciągnie. Wygląda to dość śmiesznie. Sama nie wiem co o tym myśleć. To prawie jak porwanie.
- Eli.- Warknęłam ale ona tylko wzruszyła ramionami i poszła dalej.
Nie chciałam robić scen więc normalnie wsiadłam a on ruszył.
- Co jest do cholery?- Odzywam się do niego.
- Musimy pogadać. Przede wszystkim chciałbym cię przeprosić za to co powiedziałem. Nigdy nie pomyślałbym, że jesteś....no wiesz. Przepraszam Melanio. Przepraszam, że sprawiłem ci przykrość i za to, że cię zostawiłem kiedy najbardziej potrzebowałaś pomocy.
- Przeprosiny przyjęte- Mówię od niechcenia- i nie mamy o czym gadać.
- Mamy. Wiem o tym policjancie. Wiem, że mu pomagasz.- Robię wielkie oczy bo cholera skąd on wie.
- Skąd ty...?
- Od tego policjanta właśnie. Nie wiem dlaczego się zgodziłaś ale cholera, proszę cię uważaj na siebie. To są niebezpieczni ludzie.- Słyszę troskę w jego głosie a ja tak bardzo bym chciała powiedzieć mu o wszystkim i skryć się w jego ramionach.
- Będę uważać. Nie wiem dlaczego on ci powiedział ale musisz wiedzieć, że nikt nie może o tym wiedzieć.
- Wiem Mel. Nikomu nie powiem. Wiem, że to ważne ale czemu ty mi nie powiedziałaś?
- Bo obiecałam, że nikomu nie powiem.
- Nie. Czemu mi nie powiedziałaś od razu, że masz tak ogromne problemy? Coś byśmy na to poradzili.
- Właśnie dlatego. Nie chcę, żebyś czuł się za mnie odpowiedzialny w jakimś stopniu.
- Tak bardzo chciałbym ci pomóc, Mel nawet sobie nie wyobrażasz.- Złapał mnie za rękę i pogładził jej wierzch.
- Sed obiecałam sobie, że będę trzymać się od ciebie z daleka a szczególnie teraz kiedy wy też możecie być w niebezpieczeństwie.
- O mnie się nie martw. Chce ci pomóc.
- Nie możesz mi pomóc.
- Mel, cholera jasna nie odtrącaj mnie.
- To ty odtrąciłeś mnie gdy wyjechałeś nawet się nie żegnając.
- Tak wiem, uciekłem, stchórzyłem i mam z tego powodu wyrzuty sumienia ale to już było. Nie cofnę czasu. Teraz jestem i chce to wszystko jakoś naprawić.
- Ale tu nie ma co naprawiać. Nie mieszaj się już w moje sprawy bo możesz wszystko tylko pogorszyć.
- Wynajmę prawników dla twojego brata. Pomogą mu.
- Nie mieliby w czym. Przyznał się a do tego znaleźli przy nim narkotyki. Wpadł po uszy i tyle. Może to i lepiej, że jest zamknięty w poprawczaku. Może przynajmniej zmądrzeje.
- Ale i tak może coś by nam doradzili i pomogli.
- Ty nam pomogłeś już wystarczająco dając pracę mamie. Na prawdę nie chce od ciebie już niczego więcej.
- Jesteś taka uparta ale ja też. Od teraz będę zawsze blisko.
- Sed, proszę odpuść narazie. Kiedy ta cała sprawa się zakończy to pogadamy znowu ale daj mi teraz czas. Potrzebuje go bo muszę się skupić na tym zadaniu i na studiach.
- A ja potrzebuję ciebie i nie zrezygnuje z tego.
- Odwiedź mnie pod uczelnię.
- Dobrze ale przyjadę po ciebie.
- Nie. Przyjedzie po mnie Blaszka prawdopodobnie. Żeby to się udało musisz odpuścić.
- I mam patrzeć jak jeden albo drugi robią z ciebie kogoś kim nie jesteś?
- Właśnie dlatego musisz trzymać się ode mnie z daleka. Proszę.
Nie mówi nic więcej. Odwozi mnie pod uczelnie a ja wysiadam i idę prosto do Eli, która siedzi z kilkoma dziewczynami na ławce z kubkiem kawy.
- Eli możemy pogadać?
- Tak, masz tu kawę.- Podaje mi i odchodzimy kawałek dalej.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie wiem co jest teraz między wami ale widzę jak tacie na tobie zależy i jak się martwi, ja zresztą też się martwię. Prawie ostatnio nie gadamy a ja strasznie tęsknię.- Stoję zszokowana bo nie tego się spodziewałam.
- Też bardzo tęsknię. Przepraszam, że ci nie powiedział ale nie wiedziałam jak to zrobić. Zresztą to był nic nie znaczący wybryk. Nawet się nie bzykaliśmy.
- Dobra, nie zagłębiaj się w szczegóły.- Śmieje się- Kocham cię i wiem, że to nie było nic. Widzę jak na niego patrzysz, kurde widzę jak on patrzy na ciebie i w jaki szal wpada gdy słyszy, że coś z tobą jest nie tak. Nie chcę stawać na drodze do waszego szczęścia. Sama ukradłam tacie przyjaciela, kim bym była gdym nie zaakceptowała waszego związku.
- Dziękuję, że zrozumiałaś ale z naszego związku nic z tego. Moje życie to chaos i jest zupełnie inne niż poukładane życie twojego taty.
- Dajcie sobie czas. Wiem, że dużo się wydarzyło w ostatnim czasie i jeszcze ta Natalii. Miła kobieta ale cieszę się że tata z nią nie jest.
- To prawda. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę przy niej.
- Oh daj spokój.
Nagle podbiega do nas kilku znajomych chłopaków.
- Dzisiaj impreza w klubie. Mam być znany dj biletów już prawie nie ma ale wasz wspaniały kolega kupił kilka więcej.- Macha nam przed oczami tymi biletami a my patrzymy na siebie z szatańskimi minami. Impreza to jest to czego nam dzisiaj potrzeba. Tylko nie wiem czy brak kasy mi w tym nie przeszkodzi.
- Ile...
- Biorę dwa.- Mówi Eli i wyszarpuje mu bilety po czym płaci.
- Ile ko...
- Mel idziemy. Mam już bilety.- Ciągnie mnie za rękaw.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Stawiam. To ja się obraziłam i nie odzywałam do ciebie.
- Dobrze, poprostu doliczę to do długu u ciebie.
Reszta dnia na uczelni minęła spokojnie. Wszyscy rozmawiali o dzisiejszej imprezie. Na szczęście jutro pierwsze zajęcia mamy na 11 więc zdążymy się wyspać.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz