12. Melania.

1.4K 49 2
                                    

Ten chory typ pochyla się nade mną prawie na mnie wchodząc. Przyciska do mnie całe swoje ciało. Chyba na prawdę zwymiotuję. Próbuje się szarpać i go odpycham ale to na nic.
- Nie ruszaj się.- Słyszę jak odpina klamrę paska i zsuwa spodnie. Mnie cały czas próbuje obmacywać. Błagam w myślach o pomoc. Niestety stoimy w takim miejscu na parkingu gdzie jest ciemno i pusto.
Nagle sięga po butelkę i z niej pije. Wydaje mi się to co najmniej śmieszne ale dzięki temu robi się między nami nie wielka przestrzeń a to wystarcza żeby zebrać w sobie tyle siły i go odepchnąć. Właśnie tak robię a on z opuszczonymi spodniami ma mniejsze pole manewru. Gdybym miała czas to może nawet bym się zaśmiała. Naciskam klamkę i mimo, że łapie mnie za nogę gdy wychodzę a ja się przewracam to i tak jest szczęśliwa, że chociaż na chwilę mi się udało. Drapie mnie paznokciami gdy wyrywam nogę a gdy jestem wolna próbuje wstać. Biegnę ile sił na szczęście mam torebkę na długim pasku więc przewiesiłam ją tak, że teraz jest bezpieczna ze mną.
- I tak mi nie uciekniesz. Zawsze cię znajdę myszko.- Drżę się za mną. Nie odwracam się poprostu dalej biegnę.
Kurwa. Jestem po za miastem. Autobusy już dawno nie kursują. Musiałabym czekać na pierwszy, który będzie jechał nad ranem. Nie mam pieniędzy na taxi. Wyjmuję telefon i widzę, że Eli pisała kilka razy ale już teraz jest za późno, żeby pisać czy dzwonić tylko jak inaczej wrócę do domu.
Stoję na pierwszy napotkanym przystanku. Nie bywam tu często. Parę razy tedy przejeżdżałam ale mniej więcej wiem gdzie co jest. Przyglądam się sobie w odbiciu szyby. Wyglądam żałośnie. Od szarpaniny mam całą zaczerwienioną skórę w niektórych miejscach podrapaną do krwi. Włosy potargane i rozmazany makijaż. Chusteczką i kremem do rąk wycieram resztki makijażu. Przeczesuje palcami włosy i próbuje zetrzeć szczególnie z nogi zaschniętą krew. Boże prawie zostałam zgwałcona dopiero teraz tak naprawdę to do mnie dociera. Zaczynam się cała trząść. Siadam na ławeczce i zaczynam płakać. Nie wiem jak długo tak siedzę ale nagle słyszę auto, które po chwili się zatrzymuje.
- Pomóc pani?- Pyta jakiś głos.- Czy coś się stało?- Podnoszę głowę i zamieram. Chciałabym zniknąć. W aucie, które się zatrzymało siedzi jeden z pracowników Sedrica- gej- recepcjonista. Modlę się, żeby mnie nie poznał.
- Nic mi nie jest. Dziękuję.- Gość jak na złość wysiada z auta.
- Przecież jesteś przyjaciółką Eli. Pamiętasz mnie? Pracuje w recepcji.
Kurde jaki wstyd.
- Co ci się stało?-  Zdejmuje bluzę i otula mnie nią.
- Proszę nie pytaj o nic. Udaj, ze mnie nie widziałeś.
- Wstań zawiozę cię do domu.
- Poradzę sobie.
- Nie zostawię cię tu.
- Dobra ale obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz.
- Powinienem powiedzieć panu Sedricowi.
- Nie. Nie pojadę z tobą dopóki nie obiecasz, że nikomu nie powiesz.
- Dobra.
- Słowo?
- Słowo. Nikomu nie powiem.
Wsiadamy do auta po czym odjeżdżamy.
Podaje mu adres i proszę jeszcze raz żeby o nic nie pytał i nikomu nie wspominał a ja mogę mieć tylko nadzieję, że posłucha.
Pod blokiem dziękuję mu bardzo. Wysiadam.
Na szczęście mama śpi a ja idę szybko do łazienki. Biorę szybki prysznic. Mam kilka siniaków i zadrapań na szczęście większość czerwonych śladów zniknęła.
Kładę się do łóżka ale nie mogę zasnąć. Kiedy robi się jasno wstaje. Ogarniam poranną toaletę, ubieram się w długie spodnie i bluzkę z długim rękawem.
Mama już się krząta w kuchni. Od kiedy nie pracuję częściej spędza czas w kuchni. Robi nam śniadanie.
- Hej mamo.
- Hej córeczko. Słyszałam, że bardzo późno wróciłaś.
- Tak. Byłam na imprezie i jestem wykończona.- Śmieje się, żeby ukryć jak bardzo jestem zdenerwowana.- Zjem trochę i lecę do pracy.
- Wiem, że jest co teraz ciężko i powinnam cię wspierać a nie robię nic.
- Mamo. To nie prawda.- Podchodzę do niej i moją mocno przytulam.- Robisz wszystko co tylko możesz. Nie martw się damy sobie radę jak zawsze. Niedługo znajdziesz pracę.
- Jesteś wspaniała córeczko. Tak bardzo mi pomagasz, bez ciebie nie poradziłabym sobie.
Gadałam jeszcze chwilę z mamą po czym pożegnałam się i wyszłam do pracy.
W pracy Eli wypytywała mnie o tego bandziora, oczywiście ona nie wie, że on jest zły. Mówi też, że Malcolmowi się on nie podoba.
- Mówił, żebym ci przekazała, że masz na niego uważać.- Przewraca oczami.- A co ty się tak ubrałaś dzisiaj? Gorąco jest a ty długie spodnie i bluzka.
- Wszystkie letnie ciuchy mam w praniu.
- Mogłaś mówić to bym ci coś przywiozła. Zresztą masz tu jakieś zapasowe spodenki co? Ja zresztą też tu coś mam.- Poszła poszukać a ja już teraz nie wiem jak się wywinąć.
-  Nie szukaj.- Krzyczę.- Nie jest mi tak gorąco i nie chce mi się przebierać.- Eli wraca zdziwiona ale po raz kolejny ratują nas klienci tylko, że tym razem wolałabym jednak żeby nie przychodzili. Do kawiarni wchodzi Sedric z jakąś kobietą.
- Tato!- Wykrzykuje Eli podbiegając do niego. Tulą się na co ta kobieta się uśmiecha po czym przenosi wzrok na mnie. Wydaje się miła i dlatego na jej uśmiech odpowiadam uśmiechem.
- Witaj Melanio.- Sed podchodzi i nieznacznie kiwa mi głową.
- Hej.
- Eli, Mel to jest moja przyjaciółka Natalii. - Natalii to Eli moja córka i Mel jej...przyjaciółka.- Zalewa fala gorąca na twarzy.
- Miło mi- mówi Eli i Natalii jednocześnie.
- Dzień dobry.- Mówię z dystansem.
- Czego się napięcie? Wybierzcie też jakieś ciasto albo inny deser.- Proponuje Eli patrząc na mnie dziwnie.
- Eli siadajcie wszyscy do stolika ja wam wszystko podam.
- No co ty razem wszystko przygotujemy.- Goście natomiast usiedli przy barze na krzesłach barowych. Śmieją się z czegoś między sobą a ja mam ochotę stąd zniknąć.
Eli podaje im kawę a ja w między czasie obsługuję jakąś starszą panią.
Czuje na sobie wzrok Sedrica ale staram się jak mogę, żeby na niego nie spojrzeć.
- A u ciebie Mel wszystko dobrze?- Pyta Sed kiedy po raz kolejny wracam od stolika jakieś klientów.
- Tak, tak. Dzięki, wszystko dobrze.- Wchodzę za bar i robię kolejną kawę.
Eli jest zajęta rozmową z Natalii a Sed znowu mi się przygląda.
- No nic dziewczyny. Nie będziemy przeszkadzać. Widzimy się wieczorem. Malcolm po was przyjedzie. Oczywiście Mel pójdziesz z nami na kolację?- Zrobiłam zdziwioną minę bo nawet nie mogłabym wyobrazić sobie tej kolacji z nim i Natalii a co dopiero na prawdę tam być.
- Yyy. Nie mogę ale dziękuję za zaproszenie.
- Jak to nie możesz?- Dopytuje Eli.
- Noo mam już na dzisiaj plany więc....- Patrzę na nią porozumiewawczo a ona interpretuje to chyba trochę inaczej.
- Umówiłaś się z tym facetem, z którym byłaś też wczoraj?
I jak na zawołanie do kawiarni wchodzi Blaszka.
- Siema laska ale mi wczoraj uciekłaś. No no nie ładnie.
- Blaszka. Chodź pogadamy na zewnątrz.- łapie go za rękę na co aż się wzdrygam ale teraz to nie ważne. Muszę odciągnąć go od Eli i Seda. Wychodzimy.
- Co ty sobie kurwa myślisz. Nie będę za tobą ganiał. Masz odrobić kasę swojego brata więc będziesz robić to co chcemy. I będziesz naszą dziwką.- Łapie mnie za szyję i ściska.
- Zostaw ją.- Krzyczy za mną Sed. Blaszka go mierzy ale mnie puszcza.- Co tu się kurwa dzieję?!
- Uspokój się staruszku.- Mówi kpiąco.- Mel przyjadę po pracy. Pamiętaj musimy przypilnować twojej siostry.- Mówi ostrzegawczo a ja po raz kolejny mam ochotę się rozpłakać.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz