- Kurde co oni obaj tu robią?- Eli zastanawia się na głos gdy idziemy do ich sypialni po jakieś rzeczy.- Nie mówię tego na głos jednak mam przeczucie, że to przeze mnie.
- Może zgadali się, żeby zrobić nam niespodziankę.
- Może? No dobra, chodź weźmiemy prysznic, idź do gościnnej łazienki.- Eli wcisnęła mi jakieś leginsy i dłuższą bluzę.
Biorę prysznic, ubieram się po czym schodzę na dół ale Eli jeszcze nie ma. Pewnie maluje się dla swojego faceta, ja dzisiaj się tym nie przejmuję.
Mam większe zmartwienia niż makijaż. Obawiam się, że Sedric dowiedział się jakimś cudem o tym, że wszystko się wydało a do tego mam okropnego kaca ale oczywiście nie przyznam się do tego.
Faceci są w kuchni. Przerywają rozmowę gdy tylko mnie zauważają.
- Hej, Sed, możemy pogadać?
- Pogadamy, zaraz, jak przyjdzie Eli.
- Nie...nie chce jej mówić...
- Mówić o czym?- Przyjaciółka wchodzi do kuchni.
- O niczym...ale jestem głodna- Próbuje zmienić temat ale chłopaki tylko kręcą głowami a Eli przygląda się z zainteresowaniem.
- Nie wywiniesz się. Jesteśmy twoją rodziną, może nie prawdziwą ale jednak. Chce dna ciebie jak najlepiej, Mel, Eli też ma prawo wiedzieć tym bardziej, że mogłaś ją narazić.- Kurde ma rację, co ze mnie za przyjaciółka.
- Co jest grane?
- Mel, powiedz jej...
- Eli...- Patrzę na nią ze łzami w oczach bo chyba dopiero teraz uderza mnie czysta rzeczywistość.- Mam pewne problemy i mogę być w niebezpieczeństwie przez co ciebie też narażam.- Patrzę na nią ale ona nic nie mówi czeka na dalszy ciąg, więc opowiadam jej o wszystkim, nawet o najdrobniejszych szczegółach, o których nawet Sed nie wiem. Mówię o Blaszce i Joe i o tym, że wszystko się spieprzyło. O tej cholernej mafii i handlu kobietami. Skończyłam, zrobiło mi się jeszcze bardziej nie dobrze. Eli przez chwilę nic nie mówiła, po chwili jednak podeszła i mocno mnie przytuliła.
- Mel, czy mi nie powiedziałaś? Co teraz chcesz zrobić? Tato pomożesz jej?
- To zadanie dla policji, my zrobimy sobie małe wakacje.
- Nie, nie ucieknę. Zresztą moja mama i siostra też mogą być w niebezpieczeństwie.
- Wiem, dlatego też muszą wyjechać.
- Nie, Sed, nie ma takiej opcji. Nie stać nas a od ciebie nie przyjmę żadnych pieniędzy.
- Mel to nie podlega dyskusji. Już wszystko załatwiliśmy. Twoja mama i siostra pojadą do fajnego hotelu gdzie małej na pewno się spodoba a my polecimy w bardzo ciepłe miejsce.- Kurczę brzmi kusząco i wiem, że powinnam się zgodzić chociaż żeby mamę i siostrę gdzieś wywiózł ale nie chcę żeby się nade mną litował.
- Nie chcę, nie mogę. Powinnam im jakoś pomóc.
- Komu ty chcesz pomagać? Chcesz mieszać się w sprawy policji?- Sedric podnosi głos.- Zwariowałaś Mel. To, że twój brat cię w to wciągnął nieznaczny, że teraz masz się bawić w jakieś porachunki z mafią.- Ostatnie kilka słów wykrzyczał.
- Sed kurwa uspokój się.- Uspokaja go Malcolm.- Mel daj sobie pomóc.
- Nie ma w ogóle o czym mówić Mel, jedziemy na wakacje, słyszałaś- Mówi śpiewnie Eli.
- Nie mogę siedzieć spokojnie gdzieś daleko i czekać nie wiadomo na co. Zresztą nie tylko ja jestem zagrożona.
- Powiedz Mel, o którego chodzi, co? O tego bandziora czy policjanta?
- Nie wiem o czym ty mówisz. O nikogo mi nie chodzi ale nie chcę też uciekać.
- To są niebezpieczni ludzie i takie są realia. Ty sama nic nie zdziałasz.
- Dobra, wiem ale nie chcę też uciekać- powtarzam się.
- Mel, to nie będzie ucieczka. Próbowałaś im pomóc ale teraz musisz myśleć o swoim bezpieczeństwie przede wszystkim.
- Nie daj się prosić. Jedźmy wszyscy razem, będziemy fajnie się bawić.- Eli patrzy na mnie z błyskiem w oczach, chyba cieszy się z takiego obrotu sprawy.
- Dobra. Jedźmy ale prędzej czy później oddam ci te pieniądze Sed.- Mówię patrząc na niego.
- Wiesz, że i tak bym niczego od ciebie nie przyjął?
- Powinieneś.- Zbliżam się do niego i chcę go pocałować.
- Dobra, zjedzmy w końcu śniadanie.- Pogania nas Malcolm.
Jemy w ciszy. Po śniadaniu ja i Eli sprzątamy a chłopaki ogarniają się, czuje się tutaj równie dobrze jak u Sedrica w domu.
- Eli, przepraszam, że ci nie powiedziałam- patrzę na nią z udręką.
- Chyba to rozumiem i nie jestem zła. Martwię się o ciebie siostro. Mam nadzieję, że wszystko szybko się rozwiąże.
- Też mam taką nadzieję. Oby policja szybko się z tym uporała.- W tym momencie dzwoni mój telefon.
- Hallo?
- Melanio, pamiętasz mnie jestem od Joe. Widziałaś się z nim może ostatnio?
- Pamiętam. Tak widziałam się z nim wczoraj, czy coś się stało?
- Mówił ci co się stało?
- Tak, mówił, że wszystko się wydało.
- Dokładnie a teraz on przepadł. Myślałam, że może coś wiesz na jego temat.
- Nic nie wiem. Mówił, że musi się odsunąć od tej sprawy, i żebym ja uważała. Tylko tyle.
- Obawiam, się że zaczął działać na swoją rękę. Dał ci jakieś namiary na siebie?
- Nie. Pożegnał się tylko. Mówił, że więcej się nie zobaczymy.
- Cholerny uparciuch. Przepraszam.- Wzdycha.- Melanio, uważaj na siebie. To jest dosłownie wojna i dwóch naszych policjantów już zostało rannych. Radziłabym ci gdzieś wyjechać. Najlepiej z rodziną.
- Tak właśnie chce zrobić ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Najlepszy jaki w tej chwili możesz wykonać. Kilku policjantów na zmianę cię pilnowało ale są nam potrzebni. Będę spokojna kiedy będziesz daleko od tego gówna.
- Dobrze w takim razie wyjadę. Dziękuję.
- Nie ma sprawy, trzymaj się mała.
Nie zdążam nic powiedzieć bo się rozłącza.
- To było dziwne.
- Co jest dziwne?- Pyta Sed wchodząc do kuchni.
- Dzwoniła pewna policjantka. Mówiła, że Joe się od wczoraj nie odzywa i, że mam gdzieś wyjechać.
- No to dobrze. Właśnie to mamy zamiar zrobić.
- Coś mi tu jednak nie gra.
- Jesteś już przewrażliwiona.- Sed podchodzi i mnie przytula.- Pojedziemy do twojego mieszkania. Spakujecie się, zawieziemy twoją mamę i siostrę a później pojedziemy do mnie.
Wieczorem mamy samolot.
Przez całą drogę do mnie czułam, że ktoś nas obserwuje. Sed cały czas patrzył w lusterka ale nic nie dostrzegł, widocznie na prawdę robię się przewrażliwiona.
Powiedziałam mamie- omijając większą część- że musimy na jakiś czas wyjechać. Mama o dziwo zamiast dopytywać o wyjazd, cały czas drążyła dlaczego jestem tutaj z Sedem i martwiła się tym, że będzie musiała już na samym początku nowej pracy brać urlop. To akurat jest dosyć zabawne biorąc pod uwagę, że to właśnie jej szef wywiezie ją na urlop.
Siostra cieszy się niesamowicie. Jest tylko zmartwiona, że nie ma żadnego koła i piłki na basen.
- W drodze kupimy ci księżniczki jakieś zabawki do basenu, co myślisz?- Sed patrzy na nią ciepło.
- Taaaaak.- Wyrzuca rączki w górę.
- Sedeicu, nie powinieneś jej nic kupować, już samo to, że opłacisz nasz pobyt w hotelu jest bardzo hojne i oddam ci te pieniądze co do grosza.
- Proszę Mary, nawet nie chcę o tym słyszeć. Melania jest jak siostra dla mojej córki więc i dla mnie jest bardzo ważna.- Robi się niebezpiecznie wychodzę więc do swojego pokoju ale cały czas słyszę ich rozmowę.
- Kochasz moją córkę.- Stwierdza tak poprostu ściszonym głosem. Sedric chrząka po czym się odzywa. Staje w drzwiach tak, żeby mnie nie widzieli.
- Tak, oczywiście, jest dla mnie bardzo ważna, wszyscy ją kochamy.
- Nie, ty kochasz ją prawdziwą miłością. Patrzysz na nią jakby była twoim wszechświatem. Widziałam to od dawna.- O mój Boże. Nie wierzę mama się domyśliła, że coś nas łączy.
- No ja już jestem spakowana- Mówię za głośno przez co oboje się wzdrygają.
- Tak, my zaraz też będziemy. - Mama idzie do siostry a ja patrzę na Sedrica. Mam zaróżowione policzki.
- Słyszałaś?- Nie zdolna do mówienia potakuje głową.- Chodź tu do mnie.- Przuciaga mnie do siebie i przytulamy się krótko. To takie miłe, że jest ktoś kto się o ciebie martwi. Jasne, mama zawsze się mną opiekowała ale to nie to samo.
CZYTASZ
Przyjaciółka córki.
RomanceLosy Mel i Sedrica nie są tak do końca pewne. Czy tych dwoje będzie razem? Czy skończy się tylko przelotnym romansem?