17. Melania.

1.4K 50 4
                                    

Pierwszy dzień na uczelni był stosunkowo spokojny. Eli ze mną trochę gadała ale jeszcze nie rozmawialiśmy na temat mojej relacji z Sedem. Ilekroć chciałam ją przeprosić, że jej nie powiedziałam ona mi przerywała. W ogóle mało gadałyśmy na tematy inne niż uczelnia.
Teraz idziemy z dziewczynami i kilkoma chłopakami do kawiarni, w której pracuje. Mam nadzieję, że Blaszka ani żaden inny facet z tej bandy nie odwiedzi mnie gdy będą nowi znajomi. A wracając do tej bandy, wczoraj wieczorem gdy byłam u Sedrica dzwonił ten tajniak. Chce się dzisiaj spotkać. Po krótce powiedział, że chce mi zaproponować współpracę z nimi. Poważnie się nad tym zastanawiam. I tak prawdopodobnie nawet jak spłacę im te odsetki to nie dadzą spokoju a do tego proponują wynagrodzenie. Szczegółów dowiem się gdy przyjedzie wieczorem. Dzisiaj jest dobra okazja bo Blaszka, którego jak się okazuje najbardziej interesuje wyjechał na kilka dni dzięki temu to ten policjant może skorzystać. Boję się trochę ale przecież chyba mnie nie zabiją. Mam nadzieję.
- Hej Mel.- Podchodzi do mnie Jack jeden z chłopaków z roku i zarzuca mi rękę na moją szyję- Mam nadzieję, że swojemu nowemu koledze zrobisz najlepszą kawę.
- Jak zapłacisz to zrobię ci każdą kawę z karty.- Odgryzam się.
Śmiejemy się wszyscy i gadamy. Wpadamy do kawiarni gdzie teraz pracuje mój szef.
- Dzień dobry- Każdy po kolei się wita a ja wchodzę za bar.
- Dzień dobry.
- Część Mel. Widzę, że przyprowadziłaś swoich znajomych.
- Tak. Każdy chciał zobaczyć gdzie pracuje.
- To może zajmę się wami a ty sobie odpocznij po pierwszym dniu.- Kochany szef. Jest najlepszy i bardzo troskliwy.
- Nie, nie. Dziękuję. Zajmę się tym wszystkim a pan przecież miał iść do lekarza dzisiaj.
- No tak. Rzeczywiście w takim razie będę się już zbierał.
Szef wyszedł a ja zajęłam się zamówieniami. Niestety ja nie miałam czasu z nimi posiedzieć za to Eli bawiła się świetnie. Dobrze, że chociaż ona jedna.
W końcu po około dwóch godzinach wyszli a w kawiarni zrobiło się cicho. Było już po szesnastej więc jeszcze około 4 godziny i mogę wyjść.
W między czasie gadam z mamą, która jest przeszczęśliwa tym, że znalazła pracę. Obie mamy świadomość, że Sed i Malc zatrudnili ją ze względu na mnie i Eli. Nie ważne i tak bardzo się cieszę. Jestem im ogromnie wdzięczna, mama zresztą też i dlatego chciałaby za pierwszą wypłatę zaprosić ich do nas na obiad.
W końcu przychodzi czas zamknięcia a gdy wychodzę widzę już czekają y na mnie samochód.
Niestety nie jeden. Oprócz policjanta czeka też Sedric. Kurde czy zawsze musi być coś nie tak.
Widzę jak Sedric kieruje się nie do mnie a do niego. Idzie szybkim krokiem, jest wkurzony. Pospiesznie zamykam drzwi a później kratę.
- Odpierdol cię się w końcu od niej. Dała wam już kasę czego jeszcze chcecie.- Sed podchodzi coraz bliżej aż staje naruszając przestrzeń tego drugiego. Jest wkurzony. Bardzo.
- Weź się odwal.
- Sed proszę daj spokój.
- Nie wtrącaj się. Sam to załatwię.- Warczy nie patrząc na mnie.
- Nie Sed. Umówiłam się z nim więc to ty się nie wtrącaj. Wracaj do domu.
- Co kurwa? Jesteś z tym dupkiem?- Cholera źle to zrozumiał ale może to i lepiej.
- Tak.- Mówimy prawie równocześnie z policjantem. Ja z lekkim opóźnieniem.- Dlatego spadaj koleś.
- Mel.- Wzrok Seda przygasł stał się jakiś taki obcy.- Daj znać jak będziesz czegoś potrzebowała.- Odwrócił się na pięcie i poszedł do auta.
Policjant otworzył mi drzwi a ja weszłam do auta.
Kiedy już wyjechaliśmy na główną drogę spojrzałam na niego.
- Jak mam do ciebie mówić? Bo rozumiem, że prawdziwego imienia nie poznam.
- Nie poznasz. Dla nich jestem Joe. Przepraszam, że się wtrąciłem i....
- Nie. Jeżeli mam w to wejść tak właśnie musi być. Zacznijmy też udawać od razu.
Wytłumacz mi tylko na czym polega moje zadanie.
- Czyli zdecydowałaś się? I jesteś tego pewna? To już nie potrwa długo ale im więcej świadków tym lepiej.
- Co mam robić?
- Zwracać szczególną uwagę na rozmowy prowadzone przy tobie. Ludzie, nazwiska, miejscowości. Wszystko co zapamiętasz może się przydać. Przy Blaszce możesz zdobyć sporo informacji. Jego ojciec jest szefem tej cholernej mafii.- Robię wielkie oczy, że co?- Nie martw się. Oczywiście nie rób niczego co by ci zagrażało. Gdybym nie był pewny, że sobie poradzisz to bym ci tego nie proponował. Widziałam jak opuszczała magazyn. Pewna siebie i jak gdyby nigdy nic. Zaimponowałaś mi.- Mówi i patrzy na mnie jakoś inaczej niż wcześniej.
- Dobra, zrobię to.
- Tylko błagam nie zdradź siebie i mnie. Przeniknąłem do nich już prawie rok temu. Zaufali mi nie mogę tego spieprzyć.
- Wiem. Rozumiem.
- Nawet jeżeli za dużo się nie dowiesz i tak będę ci cholernie wdzięczny i dostaniesz wynagrodzenie.- Wyjmuję jakieś dokumenty.- Przeczytaj to teraz spokojnie i podpisz jeżeli zgadzasz się na warunki.
Czytam pobieżnie umowę i podpisuje. Oddaje mu wszystko a on odwozi mnie pod mój blok.
Pod blokiem podaje mi jeszcze swój numer telefonu.
- Blaszka będzie prawdopodobnie w weekend wtedy pewnie też będzie chciał się z tobą zobaczyć może uda mi się przyjechać z nim ale nie chce też się narzucać, żeby Blacha się nie zorientował.
Nagle Joe przyciąga mnie do siebie chce się wyszarpnąć ale on łączy nasze usta w pocałunku przygryzając mocno wargę. Po między pocałunkami szepcze.
- Sedric się gapi. Musiałem.- Całuje mnie delikatnie znowu a ja oszołomiona nic nie robię.
Odsuwa się ode mnie i patrzy na moją twarz.
- Będzie to trudne jeżeli czujesz coś do tego mężczyzny.
- To nic. Dam radę.
- Ok. Poczekaj otworze ci drzwi.
Wyszedł i otworzył mi drzwi. Wysiadłam a Sedric patrzał na nas. Stał pod ścianą mojego bloku.
Idziemy pod moje drzwi.
- A ty znowu tutaj. Daj jej w końcu spokój.
- Mel musimy pogadać.
- Nie mamy o czym. Nie na chodź mnie i daj spokój.
Odwracam się do Joe żeby się pożegnać ale on otwiera mi drzwi do klatki.
- Odprowadzę cię pod drzwi.
- Mel. Daj mi chwilę.
- Nie mam czasu Sed. Do widzenia.
Idę z Joe do góry. No cóż tak właśnie musi być przynajmniej narazie.
- Przykro mi. Jeszcze możesz się wycofać a ja zniszczę umowę.
- Nie, chce żeby ludzie, którzy wciągnęli mojego brata w to gówno poszli siedzieć.
- Do zobaczenia więc.- Patrzy na mnie przez chwilę po czym odwraca się i idzie w stronę schodów.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz