37. Melania.

1.3K 43 3
                                    

- Zostańmy tutaj kolejny tydzień- Eli po raz kolejny robi maślane oczy i namawia Malcolma.
- Skarbie, praca czeka i wasze studia też.
- Ale tu jest tak cudownie.- Wzdycha leżąc na leżaku przy brzegu plaży.
Pogoda od kilku dni jest cudowna więc ja i Eli spędzamy dnie na plaży z naszymi nowo poznanymi kumplami a chłopaki w tym czasie sporo pracują ale nie narzekam bo rzeczywiście jest cudownie. Nigdy z mamą nie mogliśmy sobie pozwolić na takie wakacje więc tym bardziej wszystko doceniam.
To nasz ostatni dzień a jutro rano wylatujemy dlatego też na plaży jesteśmy wszyscy i basy się świetnie. Będę tęsknić za chłopakami i za tym miejscem ale tęsknie już też za mamą i siostrą.
- Pewnie, że jest i możemy tu wrócić ale za jakiś czas.
- Oh ale są też inne miejsca, w które chciałabym pojechać...
- I to jesteś cała ty- Malc całuję ją mocno. Patrząc na nich czuję radość w sercu bo wiem, że Eli jest w dobrych rękach a miłość czuć od nich na kilometr.
- Chodźcie na obiad. Jest już późno.- Theodor- zawsze głodny facet- któryś już raz próbuje wyciągnąć nas na posiłek.
- Ale tu jest tak przyjemnie. Zamówmy pizzę na plażę, jak się stąd nie ruszam.
- Eli ależ ty się rozleniwiłaś.- Mówię karcąco.- Może coś jaśnie pani przynieść?- pytam ironicznie, kocham ją ale przez ostatnich kilka dni zachowuje się jak rozkapryszony bachor aż jej nie poznaję. Zawsze mimo pieniędzy była bardzo skromna a teraz szasta pieniędzmi na prawo i lewo. Kupiła sobie sporą ilość biżuterii i markowych ubrań. O strojach kąpielowych nie wspomnę. I nie, nie jestem zazdrosna. Owszem nie mogę sobie pozwolić na takie przyjemności ale to nie jest najważniejsze. Pokłóciłam się też o to z moim facetem. Chciał mi kupić kilka sukienek i łańcuszek z białego złota ale mu nie pozwoliłam i zastrzegłam od razu, że nie przyjmę żadnych prezentów. Obiecałam mu, że się z nim rozstanę jeżeli będzie nalegał na jakieś prezenty. Sam fakt, że tu jestem i wydał na mnie bardzo dużo pieniędzy nie jest dla mnie komfortowy.
- Mogłabyś zamówić pizzę, chyba jako jedyna wzięłaś telefon.- Eli nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem.
- Do...- Sedric mi przerwał i wziął ode mnie telefon.
- Eli, to nasz ostatni dzień tutaj chodźmy do jakiejś fajnej restauracji. Prawie nie wychodziliśmy z hotelu. Chodźmy na miasto. Może za dużo nie zwiedzimy ale Mel na pewno chciałby zobaczyć coś więcej niż teren hotelu.- Sklepy i kawałek plaży jest na terenie tego ogromnego kompleksu więc teoretycznie nie musimy się stąd ruszać. Tu jest pięknie ale Sed ma rację. Bardzo chciałabym zobaczyć coś jeszcze. Przed wczoraj zabrał mnie na romantyczną kolację z dala od hotelu a później na spacer ale to i tak niewiele. Oczywiście jestem mu bardzo wdzięczna bo sama nigdy bym tu nie wylądowała.
- Idźcie sami. My zostajemy prawda skarbie?- Patrzy na Malcolma, którego chyba też zaczyna irytować jej zachowanie.- Tylko zamów nam tą pizzę co?
- Eli, wystarczy. Nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje ale już przeginasz.- Mówi Sed.
- Sedric ma rację. Zachowujesz się jak nie ty. Co się dzieje?- Eli patrzy na nas zszkowana a po chwili wybucha śmiechem.
- W końcu zauważyliście. To taki mały zakład. Byłam ciekawa czy zaakceptowali byście mnie w takiej formie. W formie rozkapryszonej dziewuchy. Serio sama miałam już dosyć i obawiałam się, że nikt nawet nie zauważy. Skarbie tak fajnie było wydawać twoje pieniądze przez jeden dzień, później znudziło mi się to strasznie. Oddam większość jeszcze dzisiaj. Theo- Przybiła mu piątkę.- Mówiłam, że nie jestem taka rozrzutna. Wygrałam.
- To był zakład?- Pytam zszokowana.
- Tak, założyłam się z Theodorem, który twierdził, że na pewno jestem rozrzutna. Mówiłam mu, że po pierwszym dniu zobaczycie moją zmianę, ale nie, wy nawet słowem nie pisnęliście na ten temat.
- Byłem pewny, że wygram. Eli z taką łatwością wydawała pieniądze, jakby miała to we krwi.
- Z łatwością bo wiedziałam, że oddam to wszystko.
- O co się założyliście?- Pyta w końcu Malc.
- Theo zatańczy dzisiaj na scenie przebrany za kobietę podczas występów tanecznych.
- Czyli zapowiada się szalony wieczór.- Sedric kręci głową niedowierzając.
- Tak ale najpierw jedźmy gdzieś na dobry obiad.
Każda z par udała się do pokoju. Przebrani spotkaliśmy się przed hotelem. Taxi wiezie nas do centrum tego wspaniałego miasta.
Restauracja, w której jemy jest bardzo elegancka i nie czuje się tu komfortowo ale nie daje tego po sobie poznać. Potrawy są podawane w bardzo wymyślny sposób a wino jest chyba najlepszy jakie kiedykolwiek piłam.
- Za wspaniałe wakacje i za nowe znajomości.- Eli wznosi toast. Wszyscy Stukamy się delikatnie kieliszkami i pijemy.
Obiad a później deser to prawdziwe arcydzieła. W smaku wszystko niesamowicie ze sobą współgra i rozpływa się w ustach. Mogłabym tu zostać na zawsze i tylko jeść.
Po obiedzie postanowiliśmy spacerem dotrzeć do hotelu. Wiemy, że nie jest to daleko bo cała ta wyspa jest raczej niewielka. Dzięki temu mogę podziwiać urokliwą roślinność i architekturę.
Po dotarciu do hotelu rozdzielamy się i udajemy do pokojów. Musimy się spakować a później przygotować do ostatniego wieczoru tutaj.
- Masz ochotę na odrobinę wina albo czegoś innego?
- Wino może być.- Podchodzę do Sedrica, staje na palcach i całuję go mocno w usta. Podaje mi wino. Pijemy. Odstawiam kieliszek a on patrzy na mnie z tym swoim głosem w oczach.
- Dziękuję, za wszystko.- Znowu go całuję.- Wiem, że musimy się pakować ale przez cały dzień myślałam tylko o jednym.- Opadam na kolana  i patrzę mu w oczy, widzę jak przełyka ślinę. Rozpinam pasek i spodnie po czym je lekko zasuwam. Przygryzam penisa przez materiał bokserek po czym one również opadają. Liże całą jego twardą długość, jego dłonie już są wplecione w moje włosy.
- Melanio.- Jęczy.- Czy już mówiłem jak uwielbiam te twoje słodkie usta i zwinny języczek.- W odpowiedzi nie używam słów, znowu go liże po czym mocno zasysam. Sprawiam, że już po chwili cały drży i głośno oddycha.
- Melanio- znowu jęczy. Zaczyna poruszać biodrami przez co jeszcze doznania są jeszcze intensywniejsze.- Zaraz nie wytrzymam.- I faktycznie jeszcze kilka ruchów i czuję ciepło jego nasienia.
- Mmmm- jęcze. Sama robiąc mu dobrze prawie dochodzę mimo, że w ogóle się nie dotykam. Sprawianie mu przyjemności dla mnie również jest bardzo przyjemne.
- Dziękuję.- Podnosi mnie z kolan i całuje. - Też muszę cię poczuć.- Chce mnie złapać ale ja się wyrywam i biegnę do łazienki, zamykam się w niej bo wiem, że nie mamy na to czasu. Niedługo zaczynają się pokazy a ja koniecznie chce zdążyć na ten Theodora. Wiem, tez że późno wrócimy do pokoju a wcześnie rano wylatujemy więc koniecznie muszę się teraz spakować.
- Melanio, otwórz te drzwi.
- Nie. Później się mną zajmiesz.
- Nie, zrobię to teraz. Nie możesz mnie tak torturować.
- Nie mamy czasu. Muszę się spakować.
- Melanio!- Warczy na co ja tylko się śmieję.
- W nocy, zrobisz ze mną co będziesz chciał ale nie teraz.
Zgarniał większość kosmetyków do kosmetyczki. Poprawiam trochę makijaż i włosy. Przebieram się w inną sukienkę po czym nie pewnie wychodzę. Sedric też  się pakuje. Wygląda niesamowicie, układając swoje rzeczy w walizce.
- Torturujesz mnie!- Powtarza się.- Chce twojej słodkiej cipki.
- Wiem.- Śmieje się odwracam się tyle i zbieram swoje rzeczy do torby. Nie zawracam sobie głowy układaniem ich. Po prostu wrzucam do torby to co nie będzie mi już potrzebne.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz