35. Sedric.

1.3K 46 0
                                    

- Wiesz coś nowego?- Pocimy się w saunie podczas gdy dziewczyny są masowane. Będą nieźle zdziwione gdy zamiast facetów będą miały masażystki. Malc był pewny, że Eli zamówi właśnie mężczyzn, przekupił więc recepcjonistkę i załatwił to jak należy.
- Póki co cisza. Myślę, że nie pójdzie im tak łatwo i jeszcze ten cały Joe, widzę, że Mel przejmuje się jego zniknięciem.
- Cholera to wszystko wydaje się jakimś cholernym filmem.
- Prawda, bracie. Czemu to akurat na Mel musiało trafić.
- Pamiętaj, że to przez jej brata. Sama by się w to nie wpakowała.
- Cholera, pamiętam! Mam ochotę dorwać tego gówniarza.- Podnoszę głos. Na szczęście w saunie jesteśmy sami.
- Spokojnie, stary. Sam wiesz jak to jest wpadać w kłopoty.
- Dobra, skończmy ten temat.- Nie mamy wyjścia bo do pomieszczenia wchodzi jakaś para. Przez resztę czasu milczymy.
Czekam na Mel w pokoju. W między czasie trochę pracuję, dzwonię też do jednego z ochroniarzy jej mamy upewnić się, że u nich wszystko dobrze. Do mnie z kolei dzwoni detektyw. Nie ma dobrych wieści. Wiedzą, że trwa obława na nich, więc zatarli ślady i oni sami również zniknęli. Według detektywa może to potrwać nawet kilka miesięcy. Z nerwów rzucam telefon na łóżko a sam idę do barku po jakiś alkohol. Leje solidną porcję do szklanki i wypijam prawie na raz. Kurwa, jak mam jej inaczej pomóc.
Serce mnie boli na myśl, że może stać się jej krzywda. Nawet ci ludzie co nas śledzili zniknęli zaraz po tym jak nas zgubili.
Uzupełniam szklankę kolejną porcją gdy Mel wchodzi do środka.
- Co jest?- Pyta, od razu zauważając moje wkurwienie.
- Nic mała.- Podchodzę do niej i ją mocno całuję.
- Sed, widzę, że jest coś nie tak.
- To nic takiego- podnoszę bardziej głos na co Mel się wzdryga. Kurwa muszę się uspokoić.
- Dobra to idę pod prysznic. Idę z Eli na kawę.- Patrzy na mnie próbując wyczytać coś z moich oczu. Ja jednak zamiast podchwycić jej spojrzenie odwracam się i popijam drinka.
Słyszę jak Mel zamyka drzwi od łazienki.
Po jakiś trzydziestu minutach wychodzi ubrana w zwiewną sukienkę i sandałki. Włosy ma spięte w koka i delikatny makijaż. Wygląda pięknie zresztą jak zawsze.
- Przep...
- Daruj sobie.- Przerywa mi.- Pogadamy jak wrócę, może będziesz już spokojniejszy.
- Uważaj na siebie.
Nie patrząc na mnie wychodzi z pokoju. Teraz mam ochotę tym telefonem rzucić w drzwi. Nosz kurde czemu nie mogę się opanować? Jestem mistrzem opanowania a ta sytuacja wymyka mi się co raz bardziej z pod kontroli.
Chwilę później słyszę dźwięk telefonu.
- Co jest?- Pytam ostro.
- Co ci odwaliło! Mel przyszła prawie z płaczem.
- Pierdole...jest u was?
- Nie poszły na kawę, idę do ciebie, czekaj.
Jeszcze jego pieprzenia mi brakowało.
Chwilę później puka i to tylko dlatego, że drzwi od zewnątrz są blokowane, normalnie wlazł by jak do siebie.
- Stary co odwalasz?
- Nic. Dzwonił detektyw, wszystkie ich  miejsca są wyczyszczone oni zresztą też zniknęli.
- Cholera!- warczy- i co teraz?
- Cała sprawa może potrwać miesiącami. W sumie nie wiadomo czy uda ich się w ogóle złapać. Kurwa oni będą nas prześladować latami, wiem to.
- Wymyślimy coś. Nie martw się zresztą Mel to tylko mała rybka w tym ich popieprzonym oceanie, zapomną o niej szybko. Nie będą się narażać na złapanie tylko po to, żeby ją dorwać.
- Obyś miał rację bracie.
- Chyba sporo wypiłeś, zamiast tego- zabrał mi szklankę z whisky- napij się wody.- Jak na prawdziwego przyjaciela przystało podał mi butelkę wody i poklepał po ramieniu.- Nie jesteś z tym sam, pamiętaj.
- Wiem, dzięki.- Wypijam część wody.
- Chcesz popracować czy idziemy do dziewczyn?
- Chodźmy do nich.
Schodzimy do kawiarni hotelowej i ku naszemu zaskoczeniu dziewczyny nie siedzą same. Szlak mnie zaraz trafi, patrzę na Malcolma, który zaciska szczękę i patrzy na mnie.
- Co to kurwa ma być?- Pyta.
- Zaraz się dowiemy.
Przecinamy dystans szybkim krokiem.
- Melanio.
- Elizabeth.- Mówimy jednocześnie. Dziewczyny się odwracają a faceci spoglądają jakoś tak dziwnie.- Co tu się dzieje?
- Nic skarbie- odpowiada moja córka do mojego przyjaciela.- Poznajcie to Jeremy i Theodor.- Pokazuje jednego i drugiego.
- Co w związku z tym?- Pytam bo puszczają mi nerwy.
- Chłopaki świetnie znają się na modzie- Odpowiada Mel jakby to wszystko tłumaczyło. Patrzę na Malcolma czy on coś rozumie ale chyba też nie bardzo.
- Oh na prawdę cholernie przystojni są wasi faceci.- Mówi jeden.
- Ej- drugi wali go dłonią w ramie.- Słyszę to wszystko.
Teraz stoimy w osłupieniu, chyba trochę za długo bo wszyscy zaczynają się śmiać, wszyscy oprócz mnie i Malca, oczywiście.
- Jesteśmy gejami. To mój facet- Mówi wyższy z nich, obaj wstają i podają nam rękę. Witamy się. Ok z gejami mogą sobie gadać.
- To my już pójdziemy, nie będzie przeszkadzać w ramce.
- O nie. Postawiliście nam kawę więc teraz musicie ją z nami wypić. Zmieścimy się wszyscy.- Eli pokazuje, żebyśmy wzięli krzesła i dostawili sobie.
Siedzimy razem i spędzamy na prawdę ciekawie czas. Bolą mnie policzki od śmiechu. Tych dwóch ma zmianę rzucają takimi historiami, że nie da się nie zaśmiać. Jakimś cudem zeszliśmy na bardziej sprośne tematy.
- Ty to masz pewnie czym zaspokajać tę piękną kobietę obok ciebie.- Dosłownie mruczy Jeremy.- W tym momencie Eli piszczy i zasłania uszy. Chłopaki nie wiedzą co się dzieje ale ja się domyślam.
- Błagam nie gadajcie o tym. To mój tata.- Eli dalej piszczy z zatkanymi uszami. Za to miny chłopaków są bezbłędne.
- Nie pieprzcie. Jak to możliwe?
- Malcolm to mój przyjaciel, los chciał, żeby się pokochali.
- A ja jestem przyjaciółką Eli- Mel spojrzała na nich po czym przeniosła wzrok na mnie- i świata po za nim nie widzę.- Wyciąga do mnie rękę i łapie za moją.- Przez cały czas była bardziej milcząca niż zwykle. Widać było, że ją zraniłem dlatego teraz ulżyło mi kiedy tak powiedziała.
- Jakież to romantyczne.- Przeżywają obydwaj. Historia jak z filmu.
- Albo książki- Dodaje Theo wzdychając.
Rozmawiamy jeszcze chwilę ale chłopaki byli umówieni na jakiś zabieg. Umówiliśmy się z nimi na kolację i się pożegnaliśmy. Wróciliśmy do swoich pokojów.
- Mała, przepraszam. Nie powinienem był się na tobie wyżywać.
- Chciałabym, żebyś mi mówił jak coś cię gryzie. Co się dzisiaj stało?
- Dzwonił detektyw. Ta cholerna mafia wszystko zwinęła łącznie z sobą. Zapadli się pod ziemię.
- To chyba dobrze.- Stwierdza moja dziewczyna.
- Jak to dobrze? Ta sprawa może ciągnąć się latami.
- Ale przynajmniej nie będą się wychylać, dzięki temu mniej będą działać i na pewno dadzą sobie spokój z łapaniem mnie.
- Moja mądra dziewczyno jesteś wspaniała.- Przyciągam ją do siebie i mocno całuję.
Mel odrywa się ode mnie i idzie założyć stron kąpielowy. Dziewczyny idą na basen a my musimy popracować. Mamy też zaraz wideokonferencję, na szczęście krótką. Resztę dnia spędzę ze swoją przepiękną dziewczyną.

Przyjaciółka córki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz