Kiedy zobaczycie [*] polecam włączyć piosenkę. Przyjemnego czytania! ❤️
Nim się obejrzałam, nastąpił ostatni dzień roku. Sylwester. Czas w którym hucznie żegnamy stary rok, aby powitać ten nowy. Wydaje nam się, że wchodząc w ten okres zachodzi w nas zmiana, że będzie lepiej niż w tym poprzednim. Mamy setki postanowień i życzeń, które chcemy zrealizować.
Jedyne czego chciałam, to spokój i szczęście. Pragnęłam, aby skończyły się te wszystkie problemy i nieporozumienia. Kto by pomyślał, że nadchodzący nowy rok będzie moim najgorszym.
Na zegarze widnieje godzina 22, a ja zamiast szaleć na jakieś imprezie, leżę na sofie i patrzę na ogień w kominku.
- Posuń się.- przenoszę wzrok na chłopaka, który nagle pojawił się w salonie.
- Poproś.- mówię wyzywająco i powracam wzorkiem na wcześniejszy punkt.
Brunet parska śmiechem, a po chwili czuję tylko jak moja głowa się unosi, a następnie spoczywa na udach Watsona.
Między nami jest tak jak zwykle. Czyli dziwnie. Nie wracałam do tematu tamtej nocy, podczas której się upił. I tak spędziliśmy kolejne dni, oczywiście nie obyło się, bez małych sprzeczek, ale to u nas normalne.
- Od trzech dni, nie rozstajesz się z tą książką.- stwierdzam, słysząc cichy szept Watsona i przewracanie kartek.
- Muszę czymś zająć głowę, inaczej zwariował bym z tobą.- mówi, a ja na jego słowa uderzam go, na co chłopak cicho syczy.
- Jaki ma tytuł?- pytam, okrywając się szczelniej kocem.
- Mały książę.
Dobrze, że nie widzi mojej miny. Myślałam, że czyta jakiś kryminał, a tu proszę.
- Przeczytaj mi fragment.- wypalam od razu.
Chłopak cicho westchnął, po czym zaczął wertować kartki, a już po chwili pomieszczenie wypełnił jego niski, zachrypnięty głos.
-Jesteście piękne, lecz próżne – powiedział im jeszcze. Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle. Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ… jest moją różą.- czyta spokojnie, a we mnie rozlewa się przyjemne ciepło.- Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest Twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było.
Odchrząkuje nieznacznie i kładę się na plecy tak, że teraz patrzę na niego z dołu.
- Dlaczego akurat te fragmenty?- pytam nieco ciszej. Watson odrywa wzrok od książki i przenosi go na moją twarz, a jego kąciki lekko się unoszą.
- Właśnie tą książkę moja mama dostała od taty na ich rocznicę. Ale to nie była zwykła książka, tata kiedyś, dawno temu dostał ją od swoich dziadków. Zawsze miał do niej sentyment, babcia opowiadała mi, że nie chciał podarować jej zwykłego prezentu. Chciał zrobić coś niezwykłego. Dlatego też odnowił ją, a najważniejsze dla niego fragmenty pozaznaczał, spójrz.
Tristan otwiera książkę, a ja faktycznie zauważam zaznaczenia, a zaraz pod nimi niewielkie dopiski:
Z każdym kolejnym dniem, zakochuje się w tobie coraz bardziej.