2.

2.1K 82 9
                                    


Otwieram powoli powieki i próbuje przyzwyczaić oczy do światła. Znowu zasnęłam na trasie. Sprawdzam telefon a tam mnóstwo wiadomości od mojego przyjaciela- Evana. Od razu wybieram jego numer i czekam, aż odbierze.

- Jednak żyjesz! A już myślałem, że wpadłaś w sen zimowy.- śmieje się tak głośno, że muszę odsunąć telefon od ucha.

- Miałam ciężką noc... - i już chciałam dokończyć wypowiedź jakimś niewinnym kłamstwem, aby go niepotrzebne martwić, ale on za bardzo mnie zna i wie, co czuję.

- Znowu miałaś koszmary i nie kłam, wiem, że dzisiaj jest rocznica wypadku, ale nie martw się, zaraz będę u ciebie i razem przeżyjemy ten dzień.- tak bardzo na niego nie zasłużyłam.

-Ale, że to ma mnie pocieszyć?- pytam głupkowato, aby rozluźnić atmosferę.

- No wiesz ty co? Za 20 minut jestem u ciebie, więc się ogarnij, żebym nie uciekł z krzykiem- mówi, po czym się rozłącza.

Wstaje z leżaka i idę powolnym krokiem do domu. Noga daje o sobie znać, więc muszę zażyć leki. Wchodzę do łazienki i podchodzę do szafki z lekami, szukam odpowiedniego pudełka, po czym wyciągam jedna małą tabletkę, która uśmierzy mój ból. Patrzę w swoje odbicie w lustrze. Przez brak snu wyglądam jak cień. Niby bardzo się nie zmieniałam, po prostu jestem już chyba tym wszystkim zmęczona. Brązowe włosy za łopatki, czarne oczy, ciemne brwi i kilka piegów co do mojego wzrostu to jestem dość wysoka. Nie narzekam także na figurę, nie jestem raczej chuda, ale nie należę też do osób otyłych, nie przejmuję się tym, dla mnie jest w sam raz. Biorę szczotkę i próbuje choć trochę doprowadzić moje włosy do porządku. Związuje je w kucyk i zaczynam poranną rutynę. Kiedy kończę, idę do swojego pokoju i biorę z szafy czarny dres, który po chwili zakładam. Schodzę do kuchni i zaczynam robić śniadanie dla mnie i Evana, ponieważ z racji tego, że są wakacje, rodzice postanowili wziąć urlop w firmie i wyjechać odpocząć, ja natomiast chciałam zostać, nie miałam nastroju na wyjazd. Kiedy mam już wbijać jajko na patelnię słyszę pukanie do drzwi.

Otwieram drzwi, a w nich widzę uśmiechniętego od ucha do ucha bruneta.

- Jak zwykle punktualny.- mówię z przekąsem.

-Ej to tylko pół godziny poza tym musisz przyznać, że jest coraz lepiej. - odpowiada, wchodząc w głąb domu.- O jak miło robisz nam śniadanie.

-A niby kto ci powiedział, że dla ciebie też robię?- powiedziałam z rozbawieniem, widząc, jak mina mojego przyjaciela rzednie.

Evan to chłopak, dla którego mogłabym zginąć. Ma duże, piwne oczy i brązowe włosy, jest wysoki i, mimo że ja również jestem, to od zawsze śmiał się ze mnie, że jestem krasnalem. Kiedy się poznaliśmy, początkowo byłam do niego sceptycznie nastawiona, ale z czasem zaczęłam się do niego przekonywać. Nigdy nie śmiał się ze mnie z powodu mojej niepełnosprawności. Pozwolił, abym sama opowiedziała, co się wydarzyło, nie naciskał. Z czasem stał się moim prawdziwym przyjacielem. Był ze mną w każdej trudnej chwili. Kiedy brat opuścił nas z dnia na dzień, kiedy Nick mnie zdradził, on pierwszy wiedział co zrobić, aby to wszystko mniej bolało. Wspierał mnie tak samo, jak ja jego, kiedy wyjawił prawdę o swojej orientacji. Kiedy jego rodzice się dowiedzieli, nie chcieli o tym słyszeć, uważali to jako chorobę, na szczęście opamiętali się i z każdym dniem coraz bardziej się z tym oswajają.

- No już nie bądź taki naburmuszony przecież wiesz, że żartuje.- mówię po chwili, widząc, że brunet nie odzywa się przez dłuższą chwilę.

- To ja tu przychodzę ci powiedzieć, że poznałem miłość życia, a ty mnie tak traktujesz?- pyta poważnie z uniesioną brwią a ja powstrzymuje śmiech, bo w tej pozycji wygląda komicznie.

- A to nowość przecież to już piąta miłość twojego życia.- odpowiadam, mieszając jajecznicę, która jest już prawie gotowa.

- Nazywa się Jason, jest 3 lata starszy i czuję, że to wreszcie coś.- kiedy to mówi, widzę, jak bardzo jest szczęśliwy.- Znamy się dwa miesiące.- podnoszę brew z zaciekawieniem, bo nie wspominał mi tego wcześniej, jednak on widząc moją minę szybko dodaję:- Nic ci nie powiedziałem, bo uznałem to za zabawę i nie chciałem znowu się angażować, ale wyszło inaczej, pisaliśmy całymi dniami i nocami. Chciałem to skończyć, ale nie mogłem przestać o nim myśleć. Spotkaliśmy się kilka razy i teraz wiem, że było warto.- skończył swoją wypowiedź, a ja byłam w lekkim szoku. Wiedziałam, że od dłuższego czasu jest bardziej szczęśliwy, ale nie sądziłam, że poznał kogoś.

- Więc jesteście razem ? - zapytałam, kładąc talerze na stole.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo bym tego chciał.- odpowiedział teraz już smutniejszym tonem.- Ale boje się, że go wystraszę, na pierwszym spotkaniu podkreślił, że nie bawi się w związki.

- Jeśli dałby ci kosza to byłym największym debilem na całym świecie.- powiedziałam, na co uniósł lekko kąciki ust.- Skoro ci się podoba i jesteś dzięki niemu szczęśliwy, to spróbuj.

Ten spojrzał na mnie zaskoczony, bo po ostatnich przygodach stanowczo odradzałam mu wchodzenie w większe relacje, bo zawsze wychodził z nich ze złamanym sercem, a ja nie mogłam bezczynnie się na to przyglądać.

- To może chcesz go poznać? On naprawdę jest w porządku, sama się o tym przekonasz.

- Jeżeli tylko będzie miał chęci i czas to, czemu nie.- mówię zgodnie z prawdą. Naprawdę chce poznać osobę, która go tak uszczęśliwia.

- To może dzisiaj? I tak byłem z nim umówiony w klubie a ty, choć na chwilę zapomniałabyś, co wydarzyło się tego dnia.

Chwilę się zastanawiam, dawno nie byłam w klubie, nie lubię tych wszystkich podejrzliwych spojrzeń, ale z drugiej strony mogłabym się napić i zapomnieć tak jak mówi Evan.

- Mi pasuję. - wstaje od stołu i biorę naczynia do zmywarki, bo przez całą naszą rozmowę zdążyliśmy zjeść śniadanie.

- Jesteś super! Zobaczysz, jak go poznasz, od razu będziesz wiedziała, że to dobry człowiek.- mówi i przytula mnie tak mocno, że brak mi tchu.

***

Evan był umówiony z Jasonem na dwudziestą pierwszą, dlatego też od dziewiętnastej postanowiliśmy się szykować. Przez większość dnia oglądaliśmy seriale i wygłupialiśmy się, przez co zdarzyło mi się myśleć tylko raz o tym felernym dniu. Zrobiłam dość mocny makijaż, swoje włosy lekko pokręciłam i dobrałam delikatną biżuterię. Jako strój wybrałam zwykłą, obcisła a przede wszystkim czarną sukienkę z lekko bufiastymi rękawkami. Usłyszałam dzwonek telefonu i już wiedziałam, że Evan stoi pod domem.

Zabrałam szybko torebkę i włożyłam buty, po czym wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Weszłam do samochodu i od razu, zmierzyłam wzrokiem bruneta.

- Wow, ale się odstawiłeś.- miał na sobie koszule w kolorowe wzory oraz czarne spodnie, włosy, których zwykle nie układał, były idealnie ułożone.

- A dziękuję, dziękuję. Ty również jesteś niczego sobie.- powiedział, po czym odpalił samochód i ruszyliśmy pod miejsce spotkania. Podczas drogi zaczęliśmy śpiewać, a raczej wyć, przez co byłam w dobrym nastroju. Wysiadłam z samochodu i ujrzałam klub, pod którym była dość spora kolejka. Ustawiliśmy się i czekaliśmy na swoją kolej. Po 20 minutach czekania w końcu mogliśmy wejść. Pora zacząć zabawę.

Szkoda tylko, że wtedy nie wiedziałam, że stanę oko w oko z moim największym koszmarem.

NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz