To miał być zwykły, normalny dzień. Chyba już nigdy go nie zapomnę. Wszystko się zepsuło, mury runęły odsłaniając całą, bolesną prawdę.
Obserwuje bruneta, który w całkowitym skupieniu ogląda film. Wróciliśmy do miasta, które z każdym dniem zaczynam nienawidzić coraz bardziej.
Zastanawiałam się nad propozycją Watsona i nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Nie jesteśmy nawet parą. Sama nie wiem czym jesteśmy. Przyjaciółmi?
Chyba z gratisami.
Zależy mu na mnie, chce żebym się do niego wprowadziła, ale dla mnie to za szybko, aby podjąć decyzję. Mam oszczędności na koncie, może coś wynajmę i jakimś cudem przetrwam do końca roku szkolnego. A potem wyjadę na studia i odetnę się całkowicie od tego miejsca.
Czemu życie musi być takie trudne?
Odchylam głowę na zagłówek kanapy, a z moich ust ulatuje ciche westchnienie. Szczerze mówiąc zaczynam się nudzić i z chęcią bym coś zrobiła, aby się odstresować.
Kątem oka patrzę na Watsona, który nadal skupiony jest na ekranie.
- Ale tu gorąco.- mówię wyzywająco, po czym rozpinam bluzę i ją ściągam, zostając w samym koronkowym, białym topie.
Brunet od razu odwraca głowę w moją stronę, a na jego twarzy błąka się uśmiech, który próbuje ukryć.
- Przed chwilą mówiłaś, zupełnie coś innego.- odpowiada z uniesioną brwią, a ja strzelam sobie w myślach w twarz.
Faktycznie tak było.
- No widzisz, nie do wiary. Chyba coś mnie bierze.
Tristan parska cichym śmiechem i powraca wzorkiem na telewizor.
Kurwa, patrz na mnie.
Nie wiedząc co mam zrobić, sięgam do najprostszego, a zarazem najbardziej zdesperowanego posunięcia.
Wstaje i leniwie do niego podchodzę, a potem jak gdyby nic siadam na nim okrakiem. Ten, odrazu skupia na mnie całą uwagę i przenosi dłonie na moje uda.
Mam cię.
- Nie wyglądasz najlepiej, jesteś cała rozpalona chyba faktycznie bierze cię jakieś przeziębienie. Przynieść ci leki?- mówi, dotykając mojego czoła.
- Nie chce żadnych leków.- odpowiadam zirytowana i umieszczam dłonie na jego karku.- Chcę ciebie.
A potem, nie czekając na odpowiedź Tristana przyciągam go bliżej i przywieram swoimi rozpalonymi wargami do jego. Od razu odwzajemnia pocałunek, a ja znowu mogę poczuć jego smak. Nie całowałam go przez zaledwie kilka godzin, a wydawałoby się, że to całe lata. Podgryza moją dolną wargę, przez co jeszcze bardziej doprowadza mnie do szaleństwa. Jego dłonie zaciskają się na materiale mojej bluzki, która po chwili ląduje na podłodze.
Jakby ktoś powiedział mi w wakacje, że sama będę się prosiła o jakikolwiek kontakt z Tristanem Watsonem, zaśmiałabym mu się prosto w twarz.
Zjeżdża pocałunkami wzdłuż mojej szczęki, aż po dekolt. A ja w tym czasie siłuje się z jego paskiem od spodni.
- Teraz już wiem, czemu jesteś taka rozpalona.- odrywa się ode mnie i uśmiecha cynicznie.
- Gratulacje za spostrzegawczość, geniuszu.
Ściągam jego spodnie razem z bokserskimi, a on to samo robi z moimi jeansami. Kiedy założył zabezpieczenie, powolnie siadam na niego. Zamykam oczy i odchylam głowę do tyłu, aby dać nam czas żeby się przyzwyczaić. A potem wykonuje delikatne ruchy biodrami, kiedy to chłopak zaciska swoje długie, zimne palce na moich bokach.