Zamówiliśmy taksówkę. Podczas podróży naostrzyła mój i mojego chłopaka miecz oraz swój sztylet. Gdy to zrobiła zasnęliśmy. Jak byliśmy na miejscu obudził nas kierowca. Wyszłam.
No to może będę mogła wziąć autografy. Powiedziałam z ironią.
Tak. Może jeszcze wpadniemy do willi Angeliny Jolie. Odpowiedział Mark za mną
Przestańcie z tymi igraszkami. W odróżnieniu od innych miejsc tu się roi od potworów. Im bliżej Hadesu tym gorzej. Ogarnęła nas Lucy.
No to wiemy dlaczego na niektórych z Hollywood mówi się "Ty potworze". I zaczęliśmy się śmiać.
Skierowaliśmy się w stronę napisu Hollywood. Minęliśmy wiele drogich i ekslusywnych sklepów oraz wiele sławnych gwiazd jak Jennifer Lopez. Niedaleko sklepu z Conversami i Vansami przechodziła obok wysoka zielonooka kobieta o rudych włosach. Ubrana była w zieloną sukienkę bez ramiączek i w żółte Conversy. Ciekawe połączenie. Węszyła jak jakieś zwierze. W pewnym momencie zmieniła się w straszną harpię. Na plecach miała ciemnozielone skrzydła które przypominały skrzydła nietoperza. Zamiast rąk szpony orła oraz od kolan w dół. Jej twarz wyglądała jak u staruszki a na głowie miała pióropusz zielonego-żółtych piór.
Witam was pyszni herosi. Mogę z wami zjeść kolację? Odezwała się skrzeczącym głosem.
Lucy, Mark. Chyba na nic nie mamy ochotę. Zostawimy panią Harpię aby mogłaby iść do swej restauracji. Odpowiedziałam potworowi.
No masz rację. Głodny nie jestem. Przyłączył się Mark.
Ani ja. Dokończyła Lucy.
Herosi. To wy będziecie moją kolacją. Rzekła ze złością.
No to co innego. Powiedziałam i nacisnęłam naszyjnik w kształcie sowy.
W mojej dłoni pojawił się mój miecz a towarzysze mojej misji ruszyli ze mną na potwora.
Harpia widząc to wzbiła się w powietrze. Zanurkowała i próbowała wbić we mnie szpony. Uciekłam w boczną uliczkę. Zanurkowała ponownie i pociełam jej szpony a ona wzbiła się w powietrze.Już uciekasz? A pożegnać. Krzyknęłam w jej stronę.
Niedługo potem wpadła na mnie. Żałuje tego co powiedziałam wcześniej.
I co? Gdzie twoi przyjaciele? Już nikt cię nie uratuje półbogu. Przejechała po moim policzku pazurami gdy to mówiła.
Myślałam że będzie po mnie. Nie mogłam się uwolnić od tej harpii. Wbiegła Lucy i wbiła swój sztylet w jej skrzydło. Puściła mnie a Mark wbił miecz w jej brzuch i został sam proch.
No to zabiliśmy pierwszego potwora na misji. Piąteczka. Odpowiedziałam z radością wymalowaną na mojej obolałej buzii.
Ale za to niezły dała ci makijaż. Dziewczyny od Afrodyty chciałyby mieć taki. Dodała Lucy dając mi ambrozję.
Fakt miałam trzy draśnięcia pazurami potwora.
No choć ofiaro potworów. Mamy misję. Powiedział słodko Mark i ruszyliśmy w stronę wejścia do Krainy Cieni.
CZYTASZ
Z pamiętnika ateństkiej córki Puszka Pandory.
FanfictionMam na imię Lena Bridges. Mam 15 lat i jestem no raczej byłam zwykłą nastolatką, która uczy się przeciętnie mimo że nie może usiedzieć w jednym miejscu. Mam przyjaciela Patryka, który chodzi o kulach. Ale czy jest w tym coś nie zwykłego? Raczej nie...