Na nasze szczęście ul.Głodujących była obok ul. Toczącego Koła. Weszliśmy. Wiele osób wyglądało jak kościotrupy. Ubrania na nich wisiały. Chciałam na ich widok dać jedzenie czy coś. Lucy mnie wyprzedziła. Podeszła do o dwa lata młodszego dziecka. Chłopczyk o blond włosach i zielonych oczach wyciągnął ręke. Nagle kruk zabrał mu. Odziobał sobie większy kawałek a chłopcu rzucił niewielką część. Mimo to widać było że jest szczęśliwy.
Tak więc gdzie ten motel? Spytał Mark.
Chyba znalazłem. Powiedział Nico.
Odwróciliśmy twarze. Zobaczyliśmy kamienicę z lat 20 XX wieku. Cały budynek był biały. Balkon był poparty kolumnami w stylu korynckim. Okna były jak z kościołów gotyckich lecz na górze były bardziej zaokrąglone. Parapety były jak w baroku czyli pofalowane. Normalnie misz masz stylów architektury lecz były w niej jakaś harmonia. Do wejścia prowadził czerwony dywan. Poszliśmy. Nad drzwiami był elegancki napis "Dla spragnionych". Chociaż wiemy że nie zgubiliśmy się.
Hol był cały w kolorze złota. Był duży i przestrzenny. Wyglądał na hotel 5 gwiazdkowy jeśli nie więcej. Podeszłam do recepcji.Dzieńdobry. Chciałabym zamówić dość skromne 4 pokoje. Powiedziałam.
Tak. Tylko że ja mam wolne tylko 2 dwuosobowe. Czy może być? Spytała przeglądając komputer.
Jak nie ma innych to tak. Oznajmiłam.
Dobrze. Wasze klucze i numery 23 i 43. A i jeszcze rano o 10.00 kierownik hotelu chce z wami porozmawiać. Przekazała platynowe karty.
Dobrze dziękujemy. Którędy do pokoi? Spytała Lucy.
Na 2 piętrze. Pokoje są ponumerowane. 23 i 43 są naprzeciwko siebie. Odpowiedziała.
Mamy coś zapłacić? Spytał Nico.
Nie. Ktoś już za was zapłacił można rzec że nawet z nawiązką.
Podziękowaliśmy i ruszyliśmy do windy. Rozsuwane płyty czy coś tam były ze złota. Gdy się rozsunęły weszliśmy. Była wykonana ze szkła a w środku był boj hotelowy który kierował nią. Zatrzymaliśmy się. Na tabliczce zobaczyliśmy kierunek. Korytarz miał ściany wykonane z mahoniu. Z białego sufitu zwisały szklane żyralandore. Znalazłam pokoje.
Okej. Ja z Lucy będe w 23 a Mark z Nico w 43. Mam nadzieje że nie pozabijacie się. Powiedziałam a Lucy uśmiechnęła się.
Tak Lena. Czekam tylko aby wyjąć miecz. Odpowiedział Mark z ironią.
Dobra. Mi się chce spać więc idę skorzystać z luksusów. Odezwała się Lucy.
A ja popieram. Dopowiedział Nico.
No to idziemy. Odezwałam się.
Otworzyłam drzwi przykładając kartę do czytnika z boku. Pokój który zobaczyłam zamurował mnie. Był duży. Była mini biblioteczka. Jedno dwuosobowe łóżko z baldachimem oraz po każdej stronie ze stolikami nocnymi. Podeszłam do starej szafy. Była pełna ubrań. Razem z Lucy wybrałyśmy piżamy. Ja wzięłam dwu częściową. Białe spodnie do kolan w błękitne groszki a góra morska na krótki rękawek z nadrukowanym szarym misiem z czerwonym balonem a Lucy koszulę nocną koloru pomarańczowego z czarnym napisem "Herosii rządzą".
Trochę nudne wiem. Później akcja rozwinie się. Jak narazie niech odpoczną. Zasłużyli. ;)
*Mindalan
CZYTASZ
Z pamiętnika ateństkiej córki Puszka Pandory.
FanfictionMam na imię Lena Bridges. Mam 15 lat i jestem no raczej byłam zwykłą nastolatką, która uczy się przeciętnie mimo że nie może usiedzieć w jednym miejscu. Mam przyjaciela Patryka, który chodzi o kulach. Ale czy jest w tym coś nie zwykłego? Raczej nie...