37 rozdział - Halley

427 45 0
                                    

Jak może czuć się wnuczka Percy'ego Jacksona? Dziwnie normalnie. Pewnie każdy zastanawiał się jak to mieć kogoś sławnego w życiu. A ja? Nie zdecydowanie mnie to nie interesowało. Dlaczego? Nie wiem. Może za wiele oglądałam gwiazd telewizyjnych. Nie wiem. Jedno wiem nie będe do niego mówić dziadku. Dziwne byłoby gadać do kogoś o kilka lat starszego. No może z wyglądu bo tak naprawdę ma trochę ponad 100. Tak więc powiedziałam wszystko Nicowi, Lucy i Markowi. Ufam mi. Przyjaciółka nie mogła mi wierzyć lecz po chwili tak mocno przytuliła się i mówiła że ma za przyjaciółkę sławę. Mark siedział zamurowany lecz niedługo nieśmiało uśmiechnął się. Za to Nico szturchnął Percy'ego i powiedział że był chwilę w kasynie a dowiaduje się że jego kumpel ma żonę dzieci a nawet wnuczkę wskazując na mnie. W sumie nie było tak źle. Za to syn Posejdona powiedział mi że mogę do niego mówi po imieniu co mi odpowiadało.

No to co daleko jeszcze czy nie? Spytała Lucy udając osła z Shreka.

Nie. Odpowiedział nasz kierowca udają Fionę.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Percy i Lucy zarobiliby krocie w kabarecie.

Mówił prawdę. Nie daleko zobaczyłam tabliczkę "Halley".

Halley było niewielką mieściną. W sumie widziałam tu głównie domki jednorodzinne. Były także budynki których nie powinno zabraknąć jak szpital czy też szkoła. W sumie nie było źle.

Tak więc jest tu jakiś hotel? Spytałam.

Tak. Nazywa się "Pod gwiazdą". Podwiozę was tam. Powiedział Percy.

Ok. Odrzekłam.

Po ominięciu kilku ulic staliśmy przed starą kamienicą. Luksusy były w "Dla spragnionych". Tu było gorzej. Wzięliśmy bagaże. Pożegnaliśmy naszego szofera. Weszliśmy do niewielkiego białego pomieszczenia. Po prawej było tylko okienko jak na poczcie. Podeszłam. Była tam starsza kobieta o siwiejących włosach i niebieskich oczach.

Poproszę 2 pokoje dwuosobowe. Powiedziałam.

Wybacz kochanie mamy 1 czteroosobowy. Może być? Odpowiedziała słabym głosem.

Dobrze może być. Ile za dobę? Spytałam.

20 dolarów. Za każdą następną 5 dolarów więcej. Odpowiedziała.

To poprosimy na 3 dni. Powiedziałam kładząc odliczoną kwotę.

Wasz pokój to numer 1. Naprzeciwko wejścia są schody. Na pierwszym piętrze po lewej stronie będą drzwi. Odrzekła dając klucz.

Dziękuje miłego dnia. Powiedziałam odchodząc od okienka.

Drewniane schody skrzypiały pod naszym ciężarem. Weszliśmy na wskazane piętro. Korytarz także był biały. Były ułożone najzwyklejsze panele. Otworzyłam pokój. Był skromny. Ściany też białe. Po prawej stronie były 3 łóżka naprzeciwko wejścia pod oknem było czwarte. Po lewej stronie były drzwi do łazienki oraz szafa i komoda a za drzwiami od wejścia do pokoju była mała lodówka a na niej czajnik elektryczny. Obok była kuchenka elektryczna. Czyli żarcie robimy sami spoks. Po środku pokoju był dość duży stół z 4 krzesłami. W sumie nie rozpakowaliśmy się bo nie wiemy czy szybko nie wrócimy. Pod oknem łóżko zajął Nico. Samotnik. Ja pośrodku po prawej stronie. Jak leżałam na nim po prawej miałam mojego plażowicza a po lewej moją przyjaciółkę. Weszłam pierwsza do łazienki. Była umywalka oraz no wiecie nasz porcelanowy tron oraz prysznic. Rozebrałam się i weszłam pod letni strumień wody. Nagle po namydleniu się przestała lać się woda.

Mark. Przestań się bawić moim kosztem. Wiem że to ty. Krzyknęłam.

Usłyszałam śmiechy. Serio nabijają się ze mnie.

Leno wybacz to Lucy znalazła rurę i zachciało jej się zakręcić jakiś tam zawór. Powiedział Mark.

Ej nie zwalaj na mnie! Każdy wie że tylko tu masz takie głupie pomysły. Krzyknęła Lucy.

Kłóćcie się ale ja chcę jednego. Odrzekłam.

Czego? Spytał Mark słodkim głosem.

Tylko wyjdę a dam mu w ryj.

NA WSZYSTKICH BOGÓW ODDAJ MI TĄ CHOLERNĄ WODĘ! Krzyknęłam.

Woda zaczęła płynąć.

Dziękuje bardzo. Odrzekłam słodkim głosem.

Po skończeniu wieczornej toalety wyszłam. Chłopcy zaczęli gwizdać.

Dziękuje. Poczekajcie na Lucy. Powiedziałam.

Akurat ona weszła po mnie do łazienki.

Weszłam pod kołdrę. Nie myliłam się. Wyszła Lucy w koszuli nocnej a nasi kochani chłopcy bili brawa i gwizdali.

O co chodzi? Spytała oszołomiona.

Po prostu nie mogą doczekać się jak się schylisz będą podziwiać twoją dolną bieliznę. Powiedziałam złośliwie.

Nico zarumienił się a Mark wytrzeszczył bardziej gały. Nagrabił sobie. Będzie okazja przypomnę mu o mnie.

Ok. Jutro już jej nie założę. Nie chcemy tutaj aby niektórzy rozwiedli się. Odpowiedziała puszczając mi oko.

Dzięki Lucy może przeżyje jeszcze on. Zerknęłam na niego. Mark pokazał minę pieska który ładnie prosi aby zostawiła tą koszulę nocną.
Za to już go palnełam w ten ryj. Wybaczcie. Niektórym dla oprzytmionienia że są w związku potrzebują ocknienia między innymi z liścia po twarzy.

Ej to bolało. Powiedział.

To tak dla przypomnienia że ja tu jestem. Powiedziałam z uśmieszkiem.

Nie zapomnę. Odrzekł masując policzek.

Gdy chłopcy także skorzystali z łazienki położyłam i odpłynęłam w ramiona Morfeusza.

Troszkę długie lecz dużo śmiechu jak na rozdział. Piszcie co wam się podoba. ;)
*Mindalan

Z pamiętnika ateństkiej córki Puszka Pandory.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz