25 rozdział - Nie normalny syn Hadesa.

490 52 1
                                    

Leno przepraszam cię. Podszedł do mnie.

Odsuń się. Wytłumacz dlaczego to zrobiłeś. To było straszne. Powiedziałam drżącym głosem.

Przepraszam. Odkąd wyszłem moje emocje mocniej wpływają na moje moce. Gdy jestem zły jak widzisz wyskakuje armia umarłych. Wcześniej wypijałem lek sporządzony przez Apolla. Niestety skończył się. Jak nie będziesz chciała ze mną nic wspólnego zrozumiem. Wytłumaczył.

Ok. Ale proszę nie zbliżaj się do mnie dopóki nie dostaniesz jakiegoś tam leku. Powiedziałam

Rozumiem że to nie jego wina. A jeśli napadnie na mnie coś z głębin Hadesu? Nie chcę narazie nic wspólnego mieć.

Obiecasz że nikomu nie powiesz. Poprosił.

Dobrze. Nic nie powiem. Przyrzekłam.
Jednak trochę mi szkoda. Można powiedzieć że jest chory.

Hej. Co tak stoicie? Mark już daleko odszedł a wy tu stoicie. Przyszła Lucy.

Ok. Już idziemy. Powiedziałam.

Szłam z pewnej odległości do Nica. Markowi podobało się chyba bo widać było że nic nas nie łączy. Za to Lucy pytała o czym z nim rozmawiałam. Powiedziałam jej o rozmowie pomyjając armię umarłych więc nic nie podejrzewa że to z innego powodu. Pod wieczór zatrzymaliśmy się. Rozbiliśmy obóz. Nico czasem patrzył na mnie jak jestem w objęciach Marka. Nic się nie stało i bogom dzięki. Może jednak ma już ten lek. Po zjedzeniu następnych puszek Nica podeszła do niego mówiąc że pomogę mu zgasić ognisko.

Nico masz ten lek? Spytałam

Tak już nie masz o co się bać. Przepraszam cię za tamto. Dopiero wtedy uświdomiłem co straciłem przez te sto lat. Odpowiedział z żalem.

Możemy być przyjaciółmi. Zaproponowałam.

Wiem że dziwne ale rozumiem go po części. Jak byłam mała nikt nie mógł wierzyć że pająki są niebezpieczne. Mówiłam że ciągle mnie gryzą oraz na włosach przędły te swoje pajęczyny. Każdy uważał że jestem wariatką i nikt nie chciał mnie znać. Kto przyjaźnił by się z dziewczynką która mówi że pająki się mszczą na mnie? Nikt.

Ok. Dzięki. Idź się wyspać. Powiedział.

Poszłam do szałasu. Mark leżał słodko. Położyłam się obok. Zaczął się następny sen.

Tym razem widziałam dziewczynkę która miała ok. 14 lat. Już zaczęła farbować pasma włosów lecz były tutaj białe. Była ubrana w czarne leginsy oraz w tunice z czaszką. Ma gust. Klęczała na podłodze w niewielkiej i przyciemnionej piwniczce. Przy jednej ze ścian był materac a nad i obok półki z różnymi księgami. Coś szeptała i wykonywała dziwne ruchy rąk.

Wujku już nie mogę. To zbyt trudne. Powiedziała przestając.

Opuściła ręce i położyła się na jakimś materacu. Wokół były różne księgii.

Dasz radę słonko. Wiesz że tylko ja o ciebie dbam. Bez ze mnie niczego nie ma. Powiedział głos który miał ton osoby mądrej.

Wiem. Ale trudno jest znaleźć kontakt z takim dawnym bóstwem. Często są uśpione jak Gaja. Powiedziała biorąc jakąś książkę.

Wiem. Mnie jednak znalazłaś już dawno temu. Odrzekł.

To prawda lecz niebyłeś w pełnej hibernacji a tylko dlatego że ktoś tam czcił cię. Powiedziała z ironią.

Odłożyła książkę i usiadła na materacu. Patrzyła w drugą część pokoju która było ciemno że nikt nie widział.

To fakt. Ale to byli herosi którzy uważają że tylko Chaos który stworzył świat może mu przywrócić dawny ład. Odpowiedział.

Wiem wujku Chaosie. Wiem.

Z pamiętnika ateństkiej córki Puszka Pandory.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz