15.

879 25 17
                                    

― Jesteśmy już w komplecie, więc zaczynajmy ― wariatka klasnęła radośnie w dłonie. ― Ja nazywam się Marika, mówcie mi po imieniu. Jestem lekarzem psychiatrą i specjalizuję się w psychiatrii dzieci i młodzieży. Będę prowadzić nasze spotkania. Myślę, że fajnie by było gdyby każdy z was powiedział na początku kilka słów o sobie, żebyśmy mogli się lepiej poznać ― kobieta spojrzała po kolei na każdego z nas. ― Michał, to może zaczniesz?

O kurwa. Co ja mam jej niby powiedzieć? 

― Nie wstydź się skarbie.

― Mam na imię Michał. Mam osiemnaście lat.

― To wszystko? ― kiwnąłem głową potwierdzająco. ― Okejka, na początek wystarczy. To dalej, proszę Rafał ― kobieta zwróciła się do gościa, który siedział obok mnie.

― Nazywam się Grzegorz Brzęczyszczykiewicz ― zaśmiał się.

― Tak? A mi się wydaje, że masz na imię Rafał ― powiedziała wesoło lekarka.

― Jak wiesz to po co się pytasz? ― warknął chłopak.

― Bo twoi koledzy i koleżanki też chcieliby się dowiedzieć.

― Kurwa, to nie są moi koledzy.

Ten koleś był nieźle jebnięty

― Dobrze, może potem zdecydujesz się coś powiedzieć ― lekarka nie dała wyprowadzić się z równowagi. ― Monika może teraz ty?

Monika przedstawiła się i powiedziała że ma 16 lat, natomiast siedzący za nią Przemek miał 17. Oboje na szczęście wydawali się normalni. Została jeszcze jedna osoba.

― Ola kochanie, teraz twoja kolej ― wyświergotała Marika.

Brunetka oderwała wzrok od podłogi i rzuciła mi krótkie spojrzenie.

― Jestem Ola, mam 18 lat ― powiedziała cicho. Czyli jednak umiała mówić normalnie, bez ciągłego sarkazmu.

― Fantastycznie, skoro już się poznaliśmy to teraz troszkę porozmawiamy. Najpierw ja trochę opowiem wam jakie rodzaje emocji wyróżniamy, a potem opowiecie mi o emocjach, których nie lubicie odczuwać.

Do tej pory myślałem, że słowo "porozmawiamy" oznacza wymianę myśli między dwoma stronami, jednak dla tej pseudopsycholożki oznaczało to coś zupełnie innego. 

Pierdoliła półtorej godziny jak wspaniała jest radość, a smutek ble. Według niej życie było wspaniałe tylko my nie potrafimy tego zauważyć i wymyślamy sobie problemy z dupy. Ja pierdole. Jedyny plus tego wszystkiego był taki, że przynajmniej nie musiałem się odzywać. Jeśli jednak choć jedna osoba przyszła tutaj licząc, że uzyska pomoc, to była raczej w błędzie.

― Kochani, nasze dzisiejsze spotkanie dobiega końca. Cieszę się, że was poznałam ― powiedziała, oczywiście się uśmiechając. Zastanawiałem się czy nie zdrętwiał jej ryj od tego ciągłego szczerzenia się. ―  Czuję, że niedługo się zaprzyjaźnimy. Dziękuję wam za dziś i do zobaczenia za tydzień.

Zaczęliśmy podnosić się z krzeseł, chyba wszystkich bolała dupa od siedzenia na tych twardych krzesłach. Olka prawie biegiem wyszła z sali. Domyślałem się dlaczego. Wyszedłem zaraz za nią.

Kiedy opuściłem budynek brunetka stała na chodniku i paliła papierosa. Przez kaptur, który miała naciągnięty na głowę chyba mnie nie zauważyła.

― To są te twoje korki? ― powiedziałem, zachodząc ją od tyłu.

Podskoczyła zaskoczona.

― Spierdalaj.

― Grzeczniej trochę, czuję że niedługo się zaprzyjaźnimy ―  przedrzeźniłem Marikę.

― Wal się, może dla ciebie to żarty ale ja przyszłam tu po pomoc.

Ups. No to mi przykro ― pomyślałem.

 ― Jeśli powiesz komukolwiek, że mnie tu spotkałeś to cię zniszczę.

 ― Tak? ― rozbawiły mnie jej groźby.

 ― Ciekawe, jak zareagowaliby twoi słuchacze albo inni raperzy, gdyby się dowiedzieli, że M.A.T.A., który nawija jaki to zajebisty nie jest, chodzi jak ostatnia ciota do psychologa?

 ― Gówno mnie to obchodzi ― odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Dziewczyna rzuciła mi niedopałek pod nogi i ruszyła przed siebie.

Ciekawe co się stało, że zapisała się do grupy wsparcia z własnej woli, bo chyba nie ma bardziej żenującego miejsca. A zresztą miałem w chuju co tam jej dolega.

-------

Jeszcze jeden mini rozdział dzisiaj dla Was ❤

Wymyśliłam go na spontanie i fajnie mi się go pisało. Mam nadzieję, że się Wam spodoba 

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz