16.

917 26 29
                                    

             Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę się cieszył z powrotu do szkoły. Przez siedzenie trzy tygodnie na chacie, bez możliwości wyjścia na miasto, prawie umarłem z nudów. Trochę też się stresowałem, nie wiedziałem jak będą zachowywać się w ludzie w klasie.

Przed wejściem do szkoły czekali już na mnie chłopaki.

― Jaki komitet powitalny ― powiedziałem.

― Będziemy twoją obstawą ― zaśmiał się Wyguś.

― A jak ktoś ci podskoczy to spuścimy mu wpierdol odezwał się Adam.

― Kurwa, zostaniemy postrachem całej szkoły. Wariat co rozjebał ryj biednemu chłopaczkowi i jego goryle ―  zacząłem się śmiać. Nawet fajna wizja. ― Ej ale to znaczy, że ludzie coś gadali o mnie, gdy mnie nie było?

― A myślałeś, że co? ― odparł Szczepan. ― Cała szkoła gadała.

― Co mówili?

― No właśnie to jest najzabawniejsze ― Krzysiek zaciągnął się papierosem. ― Wszyscy byli w chuj zdziwieni, że umiesz się tak bić. Taki nieduży, chudy, a tu proszę ― zaśmiał się Adaś.

― Po za tym, każdy wie że Dawidek jest pierdolnięty i jakoś nikomu nie było go za bardzo szkoda ― wzruszył ramionami Wyguś.

― Więc przez tydzień byłeś podziwiany przez wszystkich ― dodał Szczepan.

― A po tygodniu już wszystko ucichło?

― Po tygodniu, to ktoś nakrył Ewkę z biol-chema jak robiła loda Mikołajowi z humana, w kiblu w tarasach. Kojarzysz chyba tego Mikołaja?

― No, tak. Chodził na sks-y z nami z w tamtym roku.

― Zgadza się, no i po tej akcji wszyscy zapomnieli o twoim niesamowitym wyczynie i skupili się na śmianiu się z tej Ewki. Przykro mi ― Wyguś zrobił smutną minę.

― Dobra, wchodzimy? ― zapytał Franek gasząc  peta butem.

― Wchodzimy ― westchnąłem.

Pod salą od angielskiego stała już cała klasa. Stanęliśmy z chłopakami z boku i rozejrzałem się po obecnych. Nikt nie zareagował jakoś specjalnie na moje pojawienie się. Standardowo, kilka osób powiedziało mi cześć. Niedaleko nas stał Dawidek. Przeglądał coś w telefonie. Obrzuciłem go szybkim spojrzeniem. Miał jeszcze opatrunek na nosie i kilka siniaków na twarzy, ale wyglądał całkiem dobrze. A szkoda.

Po chwili podszedł do nas Patryk. Nie trzymałem się z nim jakoś szczególnie blisko ale lubiłem go.

― Siema panowie ― przywitał się.

― Siema ― odpowiedzieliśmy prawie chórem.

― Dobrze cię widzieć Matczak ― Patryk zwrócił się do mnie. ― To co zrobiłeś było zajebiste. Nieźle urządziłeś tego małego chujka.

― No nie ma za bardzo czym się chwalić ― byłem trochę skrępowany.

― Mi zaimponowałeś. Musisz kiedyś dać mi kilka lekcji boksu ― chłopak głośno się roześmiał, po czym zbił ze mną żółwika i wrócił do swojej paczki.

― Mówiłem ― powiedział rozbawiony Adam.

― A weź, kurwa ― pokręciłem zniesmaczony głową.

Zajęcia przeleciały szybko. Nauczyciele też już chyba zapomnieli o tym co się stało, albo dobrze się maskowali. Wydawało mi się, że jedynie Abramczyk sprawdzając listę obecności, zatrzymał się na chwilę przy moim nazwisku.

Niestety okazało się, że byłem w czarnej dupie z materiałem. Kiedy byłem zawieszony nie zajrzałem nawet do książek i nie chciało mi się napisać do kogoś z prośbą o lekcje. Trzeba będzie przysiąść i nadrobić, bo chujowo by było gdyby po tym wszystkim wyjebali mnie za złe oceny. Pieniądze ojca byłyby wyrzucone w błoto.

O 15.00 skończyliśmy lekcje, zaraz po lekcjach mieliśmy iść z chłopakami do Wygusia. Byliśmy już z chłopakami przy furtce, kiedy podbiegła do nas Kinga.

― Hej Michał, próbowałam do ciebie zagadać cały dzień, ale nie było okazji.

― Ja pierdole, daj mu spokój ― odezwał się wkurzony Krzysiek.

― Nie z tobą rozmawiam ― blondynka rzuciła mu nienawistne spojrzenie. Nigdy się nie lubili. ― Michał czy nie możemy gdzieś wyjść razem i spokojnie pogadać?

― O nie nie nie ― zaprotestował Wyguś. ― Ostatnio rozmowa z tobą nie wyszła my na dobre i...

― Daj spokój ― przerwałem przyjacielowi. ― To nie była przecież jej wina.

― No właśnie ― rzuciła dziewczyna. ― To jak, wyskoczymy gdzieś razem na chwilę?

― No nie wiem ― chłopaki patrzyli na na mnie wkurwieni ― To coś ważnego?

― Dla mnie tak.

― Chłopaki, za godzinę do was dołączę.

― Matczak kurwa. Jesteś pewny? ― zapytał poirytowany Adam.

― Tak, dajcie mi godzinę ― powiedziałem. ― Widzimy się u Wygusia.

Poszedłem z Kingą do małej kawiarni niedaleko szkoły. Kiedy już zamówiliśmy sobie po kawie, nastała niezręczna cisza.

― To o czym chciałaś porozmawiać? ― zacząłem. ― Nie chcę być niemiły, ale mam niecałą godzinę.

― Nie wiem jak zacząć.

― Normalnie, wal.

― To trudne, bardzo denerwuję się ― Kinga opuściła wzrok.

― Kiedy ze mną zrywałaś mówiłaś krótko i na temat. A teraz się denerwujesz?

― No dobra ― dziewczyna wzięła szybki wdech. ― Michał, wróćmy do siebie.

---------

Co ta Kinga odwala? 🤔

Wielkimi krokami zbliżamy się do tysiąca wyświetleń. Nie wiem jak wam dziękować ❤

Na 1K wyświetleń muszę chyba wymyśleć coś dojebanego hahahah

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz