20.

862 22 30
                                    

        Od dwóch tygodni wszystko układało się zajebiście. Miałem kochającą dziewczynę i skład braci, którzy chyba już ją zaakceptowali. Było tak dobrze, że aż za dobrze.

— Dobra mordy, ja spadam — powiedziałem po zakończeniu któregoś z rzędu meczyku w fifke i wstałem z kanapy.

— Już? — zdziwił się Szczepan — Dopiero 16.00. 

— Zaprosiłem Kingę na kolację z moimi rodzicami —  odpowiedziałam. — Starsi jeszcze nie wiedzą, że się zeszliśmy.

— Uuuu to będą mieli niezłe suprajs — zaśmiał się Wyguś. — To w takim razie ja może spotkam się z Wiką.

— Jak wam w ogóle razem? — zapytałem.

Szczerze mówiąc myślałem, że Wika będzie krótką przygodą a oni ciągle kręcili ze sobą od pierwszego spotkania na schodkach.

— Jest spoko — blondyn wzruszył ramionami. — Fajna z niej dziewczyna. Nie wiem co będzie dalej.

— Szczepan — Adaś zwrócił się do Krzyśka. — To co, romantyczny wieczór we dwóch? 

Chłopak głośno się roześmiał.

— Jesteś słodki misiu, ale jednak wolę romantyczny wieczór z Zuzką.

— A więc czeka mnie samotne picie przy kompie.

— Znajdź sobie jakąś pannę — powiedziałem do Adasia.

— Nie dziękuję, za bardzo cenię sobie wolność — odpowiedział.

— Czekaj, jeszcze trafi cię strzała amora — zaśmiałem się. — Dobra, zwijam się. 

Pożegnałem się z chłopakami i ruszyłem do domu.



— Kolacja za pół godziny — powiedziała mama, nie odrywając wzroku od parującego garnka, kiedy wszedłem do kuchni.

— Idealnie — odpowiedziałem.

— A co ty taki elegancki? 

Nie wystroiłem się za bardzo. Założyłem błękitną koszulę i czarne jeansy. Jednak zważywszy na to, że po domu zawsze chodziłem w dresach, mój dzisiejszy outfit zdziwił matkę.

— Zaprosiłem kogoś na kolację.

— I teraz mi mówisz? — mama trochę się wkurzyła. — Kogo?

— Pamiętasz Kingę?

— Tę Kingę? — kobieta uniosła brwi.

— Tak, tę. Wróciliśmy do siebie — wyjaśniłem.

— Och — matkę trochę zatkało. — Nie ukrywam, że jestem trochę zdziwiona, przecież...

— Było minęło — przerwałem kobiecie. — Daliśmy sobie drugą szansę.

— Okej, rozumiem — odpowiedziała ale w jej oczach widziałem, że nie rozumiała i nie była za bardzo zadowolona. — W takim razie pilnuj zupy, trzeba zdjąć ją z ognia za pięć minut. Ja pójdę szybko się przebrać i powiem tacie, żeby trochę się ogarnął.

— Mama nie trzeba, pięknie wyglądasz  — kobieta uśmiechnęła się słysząc moje słowa. — Zresztą to nie jest jakaś oficjalna kolacja.

— Nie gadaj tyle, tylko pilnuj zupy — powiedziała i szybko wyszła z kuchni. 



Punkt 18.00 usłyszałem pukanie do drzwi.

— Pójdę otworzyć — rzuciłem i wyszedłem z jadalni.

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz