52.

671 33 2
                                    

— Ja pierdole, jak mi tego brakowało — wydyszałem.

— Mi też — Ola położyła głowę na mojej klatce piersiowej. — Kurde ale ci serce bije — zaśmiała się.

— Może mam trochę słabszą kondycję ale chyba nie było tak źle?

— No powiedzmy — udała, że się zastanawia — mocne siedem na dziesięć.

 — Biiitch — wywróciłem oczami.

— Musisz dużo trenować, żeby wrócić do formy — prychnęła.

— Z chęcią — pocałowałem ją w czubek głowy.

Ostatnie wydarzenia wiele zmieniły w naszej relacji. Większość dziewczyn już dawno rzuciłaby swojego chłopaka gdyby odwalał takie akcje jak ja. U nas było całkiem na odwrót. Wszystkie przeciwności losu jeszcze bardziej nas do siebie zbliżały. Teraz nie byliśmy już parą gówniarzy, która się sobie spodobała. To co nas łączyło było niesamowicie głębokie i intymne.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania Oli, od razu się na siebie rzuciliśmy. Nie dość, że łączyła nas w chuj mocna więź psychologiczna to pod względem fizycznym działaliśmy na siebie jak magnesy. Mógłbym z nią spędzić w tym łóżku całe życie.

— Ej, która jest godzina? — Ola podniosła nagle głowę.

— O kurwa — spojrzałem na zegarek leżący, która leżał na szafce nocnej — dziewiętnasta, mam półgodziny.

— Zdążysz — odpowiedziała trochę nerwowo. — Ubieraj się, ja zamówię ubera.

— Dobra, dobra — wstałem szybko.



— Słuchaj, jest jeszcze jedna rzecz — odezwałem się gdy zakładałem buty w przedpokoju.

— Mów szybko, zostało ci dwadzieścia minut a facet już czeka pod blokiem.

— Okej, za tydzień mam studniówkę. Pójdziesz ze mną? — powiedziałem jednym tchem. Nie tylko dlatego, że mi się spieszyło ale też dlatego, że trochę się denerwowałem. Wiedziałem, że dziewczyna się raczej zgodzi ale i tak było to dla mnie trochę stresujące.

— To żeś kurwa sobie moment wybrał — podała mi kurtkę. — Trzeba było mi powiedzieć dzień przed.

— No wiem, wiem. Całkowicie o tym zapomniałem. To pójdziesz ze mną? — wyszczerzyłem się.

— Jasne, że pójdę.

— Kocham cię — dałem jej szybkiego całusa.

— A za dwa tygodnie ja mam studniówkę — zaśmiała się

— Ja pierdole...

— Nie pierdol tylko idź już, masz siedemnaście minut.

— Do zobaczenia na próbach do poloneza — powiedziałem i wybiegłem z mieszkania.

— O bożeeeee — usłyszałem westchnienie dziewczyny za plecami.



Przebiegłem szybko przez ogród i wpadłem do domu jak ostatni debil.

— Dwadzieścia dziewięć po! - wydarłem się.

— Chyba nie liczysz na gratulacje — ojciec wyszedł z salonu.

— Może trochę — wzruszyłem ramionami. — Dobra, lecę na górę.



Siedziałem nad kartką, a teksty wylewały się spod mojego długopisu jak pojebane. Zawsze myślałem, że najlepsze nuty wychodzą gdy jest się smutnym. A teraz byłem zajebiście szczęśliwy i miałem już materiał na przynajmniej pięć piosenek. A była dopiero druga w nocy.




----------------

Lecimy z tym kurwaaaa!

Ostatni rozdział zbliża się wielkimi krokami!



A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz