41.

697 31 19
                                    

           Wpatrywałem się tępo w kartkę leżącą przede mną. Ja pierdole, nie umiem rano przed wyjściem do szkoły znaleźć dwóch pasujących do siebie skarpetek, a oni krzą mi znaleźć tego jebanego iksa. Już kilka lat temu pogodziłem się z tym, że nigdy go nie odnajdę.
Spojrzałem kątem oka na sprawdzian Szczepana. Debil grał sam ze sobą w kółko i krzyżyk. Szukając ostatniej deski ratunku rozejrzałem się na lewo i prawo. Każdy coś liczył zacięcie i nie mogłem z nikim złapać kontaktu wzrokowego. Jebani matematycy. Trudno, kolejna pizda w dzienniku do kolekcji. 

— Jak tam, udało ci się wygrać czy nawet z samym sobą przegrałeś? — zaśmiałem się do Krzyśka kiedy wyszliśmy już z klasy.

— Było trudno ale się udało — prychnął. — A ty napisałeś coś?

— No, swoje imię i nazwisko.

— Spierdalamy z religii? — przeciągnął się leniwie. — Pójdziemy na jakieś żarcie.

— Spierdalamy.





Byliśmy już na dziedzińcu, kiedy podbiegła do nas Kinga.

— Hej — uśmiechnęła się niewinnie.

— Kup se klej — burknął Szczepan.

— Powiem to ostatni raz — wkurwiłem się. — Odwal się ode mnie.

— No proszę cię — blondynka skuliła się. — Dziesięć minut.

— W ogóle nie masz honoru laska — odezwał się Krzysiek. — Na twoim miejscu...

— Nie z tobą rozmawiam — przerwała mu. — Idź do tego swojego detektywa, razem będziecie wpierdalać się do cudzych spraw.

Adasia nie było w szkole i miało też nie być przez najbliższe kilka dni. Miał grypę czy coś, trzeba będzie go odwiedzić.

— Nie zmarnuję już nawet jednej minuty swojego życia na ciebie. Chodź — rzuciłem do Krzyśka i wyminęliśmy dziewczynę.

— Będę za tobą chodzić do póki mnie wysłuchasz — krzyknęła za nami.




— Gdzie ty kurwa miałeś oczy? — zaśmiał się Szczepan kiedy siedzieliśmy już w knajpie.

— Były zajęte patrzeniem na jej cycki — odpowiedziałem z pełną mordą. — W sumie to ciekawe czego ona chce.

— Nawet nie próbuj. Znowu namiesza Ci w głowie.

— Ale przynajmniej się ode mnie odpierdoli.

— Już to widzę — wywrócił oczami. — Daj sobie z nią spokój. Lepiej bierz się za tę Olę?

— Co? — zdziwiłem się. — Dlaczego za Olę?

— Nie tylko Adam ma zdolności detektywistyczne — Krzysiek wziąć łyk piwa. — Widziałem jak gapiłeś się na nią na tym sylwestrze, a po tym jak Kindzia wydarła się przy wszystkich, że niby jest z tobą w ciąży to wybiegła z płaczem. A no i jeszcze przecież wziąłeś ją wtedy na ten pogrzeb zamiast Kindzi — uśmiechnął się szeroko.

— Co ty pierdolisz? — zaczerwieniłem się. — Przyjaźnimy się, a raczej przyjaźniliśmy.

— Dlaczego czas przeszły?

Opowiedziałem po krótce co wczoraj odwaliłem po wyjściu z sesji.

— O kurwa — zaczął się głośno śmiać. — Brawo idioto.

— Dzięki, dzięki — westchnąłem.

— Weź ją jakoś przeproś i mówię ci bierz się za nią. Wydaje się całkiem normalna w porównaniu do twojej byłej.

— Pierdole, robię sobie przerwę — dopiłem swoją herbatkę. — Żadnych dziewczyn aż do odwołania.

— To idź od razu do seminarium — znowu się roześmiał. — Dziesięcioletni ministranci czekają.

— Jesteś chory — walnąłem się dłonią w czoło.



Siedziałem z rodzicami na kanapie, oglądaliśmy jakiś randomowy film. Ostatnio ciągle siedziałem w swoim pokoju, więc chciałem jakoś im to wynagrodzić i pobyć trochę z nimi.

— Oderwij się na chwilę od tego telefonu — szturchnęła mnie mama. — Codziennie widzisz się z chłopakami i Kingą w szkole i jeszcze potem musicie ciągle do siebie pisać.

— Sorry, już skończyłem — schowałem telefon do kieszeni.

Napisałem do Oli całą litanię z przeprosinami i zaproponowałem spotkanie, a ona w zamian za to mnie zablokowała. Nie ma co się dziwić ale nie chciałem tak łatwo się poddać.

— Jeszcze jedna rzecz — zaśmiałem się wyciągając ponownie telefon, a mama wywróciła tylko oczami.

Musiałem szybko napisać do Wygusia.

< Do której szkoły chodzi Olka? 





--------------------------

A taki lajtowy rozdział na dziś <3

Pomyślałam, że nie może być w każdym rozdziale jakaś pojebana akcja, bo Wam się to znudzi hahhah

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz