27.

806 27 34
                                    

           Siedziałem jak na szpilkach. Ojciec dostał rano telefon z policji. Nie powiedzieli dokładnie o co chodzi, tylko kazali mu, jak ich adwokatowi, przyjechać jak najszybciej. Starszy podejrzewał, że miało to coś wspólnego z przeszukaniem, które zrobili w Dawidka domu dwa dni temu.

Nawet bałem się pomyśleć co będzie jeśli znaleźli tam coś jeszcze, co obciążałoby chłopaków.

Słowa ojca o 25 latach ciągle rozbrzmiewały mi w głowie. Ja pierdole, mielibyśmy wtedy po 43 lata.

Nie dałem znać Wice o telefonie ojca. Nie chciałem robić jej nadziei. Za to bardzo chciałem napisać o tym do Kingi, ale odpuściłem. Bałem się, że znowu się pokłócimy.

Usłyszałem odgłos wjeżdżającego na podwórko samochodu. To musiał być tata. Wyszedłem szybko przed dom, nie mogłem usiedzieć na dupie.

Ojciec wysiadł z auta i uśmiechnął się do mnie lekko kiedy, zauważył że na niego czekam.

— Co chcieli? — zapytałem od razu.

— Cześć, ciebie też dobrze widzieć — odpowiedział. Cały czas się uśmiechał ale widziałem, że jest zmęczony. To nie zwiastowało niczego dobrego. 

— Oj weź — jęknąłem. — Co się stało?

— Wejdźmy do domu.

— Okej.

Usiadłem na kanapie w salonie, natomiast ojciec ruszył od razu do barku. Wrócił z flaszką łychy i dwoma szklankami.

— Mama jest w domu?

— Nie, wróci wieczorem —  odpowiedziałem zdziwiony.

— To w takim razie masz — tata usiadł koło mnie i podał mi szklankę ze złotym trunkiem.

— Jest aż tak źle?

— Pij  — rzucił, po czym sam duszkiem opróżnił swoje szkło. Po chwili zrobiłem to samo.

— To jest tak pojebana akcja, że ciężko to ogarnąć na trzeźwo.

O chuj, ojciec prawie nigdy nie przeklinał. 

— No mów — niecierpliwiłem się.

— A więc — ojciec spojrzał na zegarek, wiszący na ścianie. — Chłopcy za 15 minut wychodzą z aresztu.

— Serio?! — wykrzyknąłem.

— Tak, są całkowicie uniewinnieni.

— Kurwa, kocham cię — powiedziałem szczerze. Chyba pierwszy raz w życiu cieszyłem się, że mam ojca prawnika ze znajomościami.

— Ja ciebie też, ale nie ma w tym mojej zasługi. Przeszukanie pokoju tego Dawida wszystko wyjaśniło.

— To co on tam miał?

— Pamiętnik — ojciec polał nam następną kolejkę. —  Ten chłopak był chory na schizofrenię...

— Co?! — przerwałem ojcu.

Ojciec pociągnął kilka łyków alkoholu zanim odpowiedział.

— Kiedy znaleziono jego pamiętnik, oddano go psychiatrze sądowemu do analizy. Wpisy w nim od razu wydały się policji dziwne — starszy znowu nam polał. Niezłe miał tempo. — Ten chłopak przeżywał straszne rzeczy.

— To znaczy? — zapytałem skołowany.

— Słyszał jakieś głosy, wydawało mu się, że ktoś go śledzi, miał koszmary, nie mógł spać całe noce...

A może to tylko kac jest?  |  MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz